"Velero" (detal) Enrique Swimburn
|
Ludzie martwi za życia
Ku twórczości Onettiego pchnął mnie szacunek i wyraźny podziw wobec tego pisarza, wyrażony w dzienniku, będącym nierozerwalną częścią ostatniej książki José Marío Arguedasa - „Lis z Gór i Lis z Nizin”. I choć nadal nie wiem, co dla Arguedasa było w tej twórczości najistotniejsze – pogląd na bezsens i absurdalność życia, wiara w nieuchronność i niemożliwość pokonania fatum czy też ukazywanie skłonności do autodestrukcji, to rozumiem, że tego typu książki mogły zafascynować kogoś, kto utracił wiarę w sens swojego życia i podjął, na zimno, decyzję o jego unicestwieniu.
Juan Carlos Onetti był związany w równym stopniu z ojczystym Urugwajem, jak i Argentyną. Dlatego też w jego twórczości można odnaleźć ślady charakterystyczne dla każdego z tych krajów. Mimo jednak osadzenia swoich utworów w realiach krajów Ameryki Łacińskiej Onetti jest pisarzem uniwersalnym – zrozumiałym dla czytelnika europejskiego.
„Martwy port” (1961) należy do utworów powstałych w okresie jego twórczości określanej mianem „sagi o Santa Maria”. A Santa Maria to twór przedziwny – miasteczko powstało w wyobraźni jednego z bohaterów „Krótkiego życia” - Brausena – jako miejsce jego ucieczki przed szarzyzną codzienności i w pewnym momencie stało się rzeczywistością. Ale Santa Maria wciąż fluktuuje między jawą a snem, tylko momentami odsłaniając swoją prawdziwą naturę przybywającym do niej ludziom. Odkrywa to także bohater „Martwego portu” – Larsen. „Spostrzegł, nagle, to, co wszyscy w końcu rozumieją, wcześniej czy później: że był jedynym żywym człowiekiem w świecie widm, że porozumienie było niemożliwe i nawet niepożądane...”
|
Główną postać powieści, Larsena, poznajemy w momencie, gdy przybywa do Santa Maria, w pięć lat po wygnaniu go stamtąd. Nie znamy jego przeszłości i towarzyszymy mu jedynie w wydarzeniach bieżących - dopiero w połowie powieści dowiadujemy się co nieco o powodach tego wygnania.* W „Martwym porcie” istotnym jest jednak sam powrót na ‘miejsce zbrodni’, czy też raczej w „świat młodzieńczych sukcesów”, gdzie jego życie toczyło się wartko i miało sens.
Larsen zostaje Dyrektorem Naczelnym nie funkcjonującej już od lat stoczni, której właściciel, Jeremiasz Petrus, na przekór zdrowemu rozsądkowi i faktom, stwarza wrażenie, że miejsce to w niedługim okresie powróci do swej świetności. Oprócz Larsena, w opuszczonej i rozsypującej się stoczni urzęduje jeszcze dwóch dyrektorów: Galvez i Kunz, którzy z jednej strony przerzucając stare papiery, wpisując do ksiąg rachunkowych nieistniejące obroty i pobory, podtrzymują mit nadchodzącej świetności tego miejsca, a z drugiej - rozkradają pozostały i niszczejący majątek stoczni, bo sprzedaż tych resztek wobec iluzyjności poborów stanowi podstawę ich utrzymania. Larsen wkracza w ten świat i podejmuje grę, która się w nim toczy.
|
Ale choć ta absurdalna sytuacja to alegoria rozpadającego się ekonomicznie świata Ameryki, gdzie królują postępująca stagnacja i zacofanie gospodarcze, to jednak istotą powieści jest sam jej bohater. Zagubiony w otaczającym go świecie, pozornie cyniczny i suchy, a jednak spragniony ludzkiej akceptacji i ciepła, stworzenia czegoś, co nada jego przyszłemu życiu jakiś sens i pozwoli na jego kontynuację. Dlatego chwyta się stworzonego przez Petrusa mitu odrodzonej stoczni, wplątuje się w związki z kobietami, które w jego mniemaniu wprowadziłyby w jego życiu tak pożądaną zmianę. Nie jest to jednak człowiek czynu, pozwala się nieść bezwolnie przypadkom i nie potrafi się przeciwstawić absurdowi życia. Larsen, podobnie jak inni bohaterowie Onettiego, to człowiek przegrany, staczający się po równi pochyłej, a „Martwy port” to opis jego długotrwałej agonii.
Narracja powieści jest prowadzona w trzeciej osobie. Konstrukcja utworu jest prosta, a styl, surowy i oszczędny, nie obfituje w nadmierne opisy i nie skupia się na szczegółach. Pojawiają się jednak długie, skomplikowane konstrukcje zdaniowe, łączące w sobie jednocześnie tok akcji, opis otoczenia i charakterystykę samego bohatera w danym momencie. Atmosfera pełna jest niedomówień, przemilczeń, które zmuszają czytelnika do snucia własnych domysłów i rozważań, a jednocześnie gmatwają obrazy i utrudniają zrozumienie motywów, którymi kierują się bohaterowie.
Nie jest to na pewno lektura dla miłośników wartkiej akcji – w tej powieści dzieje się niewiele i akcja toczy się wolno jak wody La Platy, będąc jedynie tłem dla wewnętrznych odczuć i przemyśleń bohatera.
Myślę, że książka ta spodobać się może wielbicielom twórczości Faulknera (twórczość Onettiego jest z nią porównywana, a sam pisarz był jego wielkim wielbicielem), a także tym, których zachwyciła „Jesień patriarchy” Márqueza.
Juan Carlos Onetti
"Martwy port"
|
---
* Losy Larsena z okresu jego „świetności” Onetti przedstawia dopiero w kolejnej swojej powieści, pt. „Kolekcjoner”.
* Losy Larsena z okresu jego „świetności” Onetti przedstawia dopiero w kolejnej swojej powieści, pt. „Kolekcjoner”.
Juan Carlos Onetti, "Martwy port", przeł. Teresa Marzyńska, Wydawnictwo Literackie, 1975
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz