środa, 11 lutego 2015

Jurij Andruchowycz "Piosenki dla martwego koguta"

Jurij Andruchowycz,Piosenki dla martwego koguta, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Martwy kogut" by Gabriël Metsue (1629–1667)
                    Za kogucim szańcem

Kiedy postanowiłam zagłębić się w literaturę naszych bliższych sąsiadów, wybrałam autorów i tytuły, od których zacznę. Ot, tak, bez zaglądania w opisy żeby było ciekawiej. A ponieważ poezja mi niestraszna i czasami lubię zagubić się w strofkach i strofach a Jurij Andruchowycz jest nie tylko pisarzem ale i poetą wybrałam sobie na pierwszy rzut jedną powieść i zbiór wierszy pt. „Piosenki dla martwego koguta”.  Tytuł wydał mi się wielce enigmatyczny i już zaczęłam się zastanawiać o czym też można śpiewać martwemu ptakowi. Mina mi nieco zrzedła, kiedy ów tomik wyciągnęłam z bibliotecznej półki –  na okładce, i owszem, kogut jest – prawdziwy, ale pierwsze, co rzuca się w oczy to szeroko rozwarte kobiece uda prezentujące wszystko to, co zazwyczaj bywa między nimi ukryte.

Podejrzewam, że obaj panowie tj. autor i rysownik Oleg Dergaczow musieli zaśmiewać się do łez ozdabiając tę niewielką książeczkę obscenicznym obrazkiem. Miał szokować, zapewne, ale nie rozumiem po co. Mnie, ta obrzydliwość – z estetycznego punktu widzenia, chociaż nie jestem wielbicielką sielankowych malowideł – raczej odstraszyła niż wzbudziła zainteresowanie. Jednak ponieważ nie należy oceniać książki po okładce, wzięłam, przytargałam do domu (ciężkie nie było) i zabrałam się do czytania. Cóż… pieśni dla martwego męskiego organu też mogą być interesujące. 

poniedziałek, 2 lutego 2015

Matsuo Bashō "Z podróżnej sakwy; Dziennik podróży do Sarashina"

Bashō, Z podróżnej sakwy, Dziennik podróży do Sarashina, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Basho by Yosa Buson (1716-1783)
Źródło: Wikimedia Commons
  Wieczny wędrowiec

Wśród stu kości i dziewięciu otworów zawiera się ONO. Tymczasem nazwijmy owo istnienie imieniem »Wiatrem Niesiony«. […] Od dawna przedkładał on nade wszystko »strofy szalone«. A w końcu zbudował na nich swoje życie”[1].

Taki oto zapis znaleźć można w dzienniku „Z podróżnej sakwy” Bashō Matsuo, którego każda chwila życia od tej pory  potwierdza tę konstatację.

Bashō to wielki japoński poeta i założyciel jedynej w swoim rodzaju szkoły haiku. I chociaż nie można określić położenia tej szkoły na mapie, bo działała tam, gdzie aktualnie znajdował się jej mistrz, to jednak odcisnęła swoje piętno na wielu twórcach i cały szereg z wpajanych przez nią wartości jest aktualnych do dziś. Bashō zaś, ma nadal nie tylko swoich wielbicieli ale i naśladowców.

 Urodził się w 1644 roku w prowincji Iga w rodzinie „samurajów bez ziemi”. Jego dziecięce imię brzmiało Kinsaku, dorosłe Munefusa. Wcześnie osierocony przez ojca został przez starszego brata oddany na służbę do rodu Tōdō i tam, wraz ze swym panem i przyjacielem Tōdō Yoshimasą rozpoczął naukę poezji haikai w szkole teimon, której twórcą był Matsunaga Teitoku (1571-1653). Po śmierci przyjaciela Munefusa wraca do rodzinnego domu, ale wkrótce zrywa z ustabilizowanym życiem, przyjmuje imię Bashō (moje śledztwo wykazało, że to dwa ideogramy, oba oznaczające słowo „banan”)  i większość czasu spędza na wędrówkach. A od czasu, gdy w 1682 roku spłonął w pożarze wybudowany przez uczniów jego domek –  „Fukagawa no an” albo „Basho’an” („Samotnia pod bananowcem”) poeta dosłownie zamieszkał w podróżach.