"Martwy kogut" by Gabriël Metsue (1629–1667) |
Za kogucim szańcem
Kiedy postanowiłam zagłębić się w literaturę naszych bliższych sąsiadów, wybrałam autorów i tytuły, od których zacznę. Ot, tak, bez zaglądania w opisy żeby było ciekawiej. A ponieważ poezja mi niestraszna i czasami lubię zagubić się w strofkach i strofach a Jurij Andruchowycz jest nie tylko pisarzem ale i poetą wybrałam sobie na pierwszy rzut jedną powieść i zbiór wierszy pt. „Piosenki dla martwego koguta”. Tytuł wydał mi się wielce enigmatyczny i już zaczęłam się zastanawiać o czym też można śpiewać martwemu ptakowi. Mina mi nieco zrzedła, kiedy ów tomik wyciągnęłam z bibliotecznej półki – na okładce, i owszem, kogut jest – prawdziwy, ale pierwsze, co rzuca się w oczy to szeroko rozwarte kobiece uda prezentujące wszystko to, co zazwyczaj bywa między nimi ukryte.
Podejrzewam, że obaj panowie tj. autor i rysownik Oleg Dergaczow musieli zaśmiewać się do łez ozdabiając tę niewielką książeczkę obscenicznym obrazkiem. Miał szokować, zapewne, ale nie rozumiem po co. Mnie, ta obrzydliwość – z estetycznego punktu widzenia, chociaż nie jestem wielbicielką sielankowych malowideł – raczej odstraszyła niż wzbudziła zainteresowanie. Jednak ponieważ nie należy oceniać książki po okładce, wzięłam, przytargałam do domu (ciężkie nie było) i zabrałam się do czytania. Cóż… pieśni dla martwego męskiego organu też mogą być interesujące.
Kiedy postanowiłam zagłębić się w literaturę naszych bliższych sąsiadów, wybrałam autorów i tytuły, od których zacznę. Ot, tak, bez zaglądania w opisy żeby było ciekawiej. A ponieważ poezja mi niestraszna i czasami lubię zagubić się w strofkach i strofach a Jurij Andruchowycz jest nie tylko pisarzem ale i poetą wybrałam sobie na pierwszy rzut jedną powieść i zbiór wierszy pt. „Piosenki dla martwego koguta”. Tytuł wydał mi się wielce enigmatyczny i już zaczęłam się zastanawiać o czym też można śpiewać martwemu ptakowi. Mina mi nieco zrzedła, kiedy ów tomik wyciągnęłam z bibliotecznej półki – na okładce, i owszem, kogut jest – prawdziwy, ale pierwsze, co rzuca się w oczy to szeroko rozwarte kobiece uda prezentujące wszystko to, co zazwyczaj bywa między nimi ukryte.
Podejrzewam, że obaj panowie tj. autor i rysownik Oleg Dergaczow musieli zaśmiewać się do łez ozdabiając tę niewielką książeczkę obscenicznym obrazkiem. Miał szokować, zapewne, ale nie rozumiem po co. Mnie, ta obrzydliwość – z estetycznego punktu widzenia, chociaż nie jestem wielbicielką sielankowych malowideł – raczej odstraszyła niż wzbudziła zainteresowanie. Jednak ponieważ nie należy oceniać książki po okładce, wzięłam, przytargałam do domu (ciężkie nie było) i zabrałam się do czytania. Cóż… pieśni dla martwego męskiego organu też mogą być interesujące.
Okazało się jednak, że tytułowy kogut jest bardziej metaforyczny i osobowy niż sugerowałaby to okładka. Podobnie jak jego śmierć. Po lekturze wydaje mi się, że ten obrazek pełni raczej rolę maskującą niż obnażającą zawartość. Pojawia się w wierszach Andruchowycza ktoś bliski, ktoś, kto odszedł a opuszczenie budzi nie tylko mentalną tęsknotę,
Marc Chagall (1887-1985) |
Dzień bez ciebie – moja bezradna samotność.
Leżę pod sufitem, mijam.
Nic się nie wydarzyło, ciebie nie ma [1].
ale wręcz fizyczną bolesność:
I taka długa noc, i taka samotność pod sufitem,
i taka całkowita niezaplamioność,
że pojawiła się szansa na trafienie do nieba.
Ale tam się nie kochają[2].
Leżę pod sufitem, mijam.
Nic się nie wydarzyło, ciebie nie ma [1].
ale wręcz fizyczną bolesność:
I taka długa noc, i taka samotność pod sufitem,
i taka całkowita niezaplamioność,
że pojawiła się szansa na trafienie do nieba.
Ale tam się nie kochają[2].
Ten ból jest wyraźny i wyczuwalny dla czytelnika. I o ile w pewnym znaczeniu „martwy kogut” może budzić rozbawienie, to żal i cierpienie wibrujące w tych strofach natychmiast ucinają chęć jakichkolwiek żartów.
Nie znam zupełnie biografii autora, ale poszukiwanie odpowiedzi, a tym bardziej pytanie nie wydaje się konieczne. Tym bardziej, że jak pisze Andruchowycz w wierszu „Life Is a Long Song”: Ostatnimi czasy lubią mnie coraz częściej wypytywać publicznie/ o rzeczy najintymniejsze[3]. Te wiersze same w sobie są tak osobiste, tak intymne, że nie potrzebują dodatkowego opisu. Poeta zawarł w nich wszystko to, co chciał przekazać. To wystarczy. Tym bardziej, że jesteśmy skłonni do przeinaczania cudzych wypowiedzi zgodnie z własnymi wyobrażeniami:
Nie znam zupełnie biografii autora, ale poszukiwanie odpowiedzi, a tym bardziej pytanie nie wydaje się konieczne. Tym bardziej, że jak pisze Andruchowycz w wierszu „Life Is a Long Song”: Ostatnimi czasy lubią mnie coraz częściej wypytywać publicznie/ o rzeczy najintymniejsze[3]. Te wiersze same w sobie są tak osobiste, tak intymne, że nie potrzebują dodatkowego opisu. Poeta zawarł w nich wszystko to, co chciał przekazać. To wystarczy. Tym bardziej, że jesteśmy skłonni do przeinaczania cudzych wypowiedzi zgodnie z własnymi wyobrażeniami:
Marc Chagall (1887-1985) |
Tym razem powiedziałem,
że boję się śmierci
bliskich ludzi.
[…]
Ale w cytowaniu najważniejsze – to
we właściwym czasie postawić kropkę,
o czym mądrala
wie jeszcze od ojców nauczycieli.
I postawiwszy kropkę, gdzie się chce, sam się utwierdza jak może:
»Wyznał! Patrzcie wszyscy
na jego strach!«
[…]
Ale we wszystkim innym to po prostu pieśń,
długa przepiękna pieśń o drodze do przepaści
czy nie mniej piękna, powiedzmy,
o kuli w potylicy[4].
że boję się śmierci
bliskich ludzi.
[…]
Ale w cytowaniu najważniejsze – to
we właściwym czasie postawić kropkę,
o czym mądrala
wie jeszcze od ojców nauczycieli.
I postawiwszy kropkę, gdzie się chce, sam się utwierdza jak może:
»Wyznał! Patrzcie wszyscy
na jego strach!«
[…]
Ale we wszystkim innym to po prostu pieśń,
długa przepiękna pieśń o drodze do przepaści
czy nie mniej piękna, powiedzmy,
o kuli w potylicy[4].
Mam nadzieję, że wszystkie kropki postawiłam poprawnie i nie wycięłam niczego, co zmieniałoby sens tego wiersza. Wydaje mi się, że ta ostatnia strofa oddaje doskonale atmosferę zawartych w tym tomiku wierszy: z jednej strony apoteoza życia, z drugiej jakiś monstrualny fatalizm. I żal, żal ogromny po stracie, po przejściu na drugą stronę bliskich ludzi, nie tylko ukochanej kobiety lecz także przyjaciół:
Marc Chagall (1887-1985) |
Tam jest jedno takie miejsce.
Dla takich, jak Sasza Krywenko.
I stamtąd wszystko widać.
I rzecz nie w tym,
że on jest tam, a my tu,
choć od tego nie możesz się nie skręcać
pośród naszego zielonego świata.
A rzecz w tym,
że to się nazywa wyzwoleniem
i ono mimo wszystko jest nieuniknione,
jak pierwszy lepszy wypadek[5].
Dla takich, jak Sasza Krywenko.
I stamtąd wszystko widać.
I rzecz nie w tym,
że on jest tam, a my tu,
choć od tego nie możesz się nie skręcać
pośród naszego zielonego świata.
A rzecz w tym,
że to się nazywa wyzwoleniem
i ono mimo wszystko jest nieuniknione,
jak pierwszy lepszy wypadek[5].
I teraz obawiam się, że z mojego tekstu wynika, że ten tomik to pieśń żałobna, a to nieprawda. Są w nim i wiersze pełne humoru i żywiołowości. Zaśmiewałam się przy wierszu „Bombing New York City”, w którym to czterech pijanych przyjaciół gasiło ze wzgórza, krzyżując strumienie, światła Nowego Jorku. Ogromnie podobał mi się wiersz o Stasiuku, niezwykle ciepły i żartobliwy, który bardzo sugestywnie ukazuje postać tego pisarza:
Stasiuk widzi wszystko.
Organ jego miłości – to pamięć wzrokowa.
[…]
Mimo to ma mnóstwo wszelakich wad.
Po pierwsze, zna wiele brzydkich słów
i tym przypomina Mozarta.
Po drugie, demoralizuje młodzież, bo ona lubi go czytać.
Po trzecie, żubrówkę miesza z sokiem jabłkowym.
Po czwarte, dużo pali, o czym już była mowa.
Na dodatek nie lubi komputerów.
W centrum jego Europy mieszkają Cyganie.
W ten sposób jest konsekwentnie aspołeczny[6].
Przypadł mi do serca wiersz „This Is the End” pełen nieco przewrotnego i gorzkiego humoru.
Męska śmierć poluje na tych, którzy są bez spodni.
Męska śmierć uderza poniżej pasa.
Trzeba mieć odwagę czytać na głos poezję, ogłosić ją,
obnażyć się[7].
Męska śmierć uderza poniżej pasa.
Trzeba mieć odwagę czytać na głos poezję, ogłosić ją,
obnażyć się[7].
Quentin Matsys (1466–1530) |
Ta prawda dotyczy nie tylko poezji, ale każdego sposobu obnażania własnego wnętrza – to zawsze niebezpieczne i naraża na atak poniżej pasa. Nie tylko mężczyzn. Dlatego niekiedy warto skryć się za żartobliwym tonem lub kpiącym uśmiechem.
A ja mogłabym tak jeszcze długo, bo niemal w każdym wierszu znalazłam coś, co mnie w jakiś sposób poruszyło – nawet anioł w piłkarskiej koszulce maszerujący po niebie z fujarką. Nie podobało mi się jedynie to, że tytuły wszystkich wierszy są w języku angielskim i niemieckim. Moim zdaniem zbędna maniera.
A ja mogłabym tak jeszcze długo, bo niemal w każdym wierszu znalazłam coś, co mnie w jakiś sposób poruszyło – nawet anioł w piłkarskiej koszulce maszerujący po niebie z fujarką. Nie podobało mi się jedynie to, że tytuły wszystkich wierszy są w języku angielskim i niemieckim. Moim zdaniem zbędna maniera.
Nie jestem żadnym znawcą a w poezji poszukuję po prostu subtelnych, lirycznych nut i pięknego języka. Te strofy zapisane zwykłymi, potocznymi słowami są silnie nacechowane męskim widzeniem świata, a jednak zawierają w sobie niezwykle duży ładunek emocjonalny i mogą budzić silne doznania w czytelniku każdej płci.
Jurij Andruchowycz "Piosenki dla martwego koguta" |
- - -
[1] Jurij Andruchowycz, „Without You” w: „Piosenki dla martwego koguta”, przeł. Bohdan Zadura, Biuro Literackie, Wrocław, 2005, s.5.
[2] „Without You – 2” w: Tamże, s.39.
[3] „Life Is a Long Song” w: Tamże, s. 27.
[4] Tamże, s. 27-28.
[5] „Sie Können den Computer Jetzt Auccchalten”w: Tamże s. 62.
[6] „More Than a Cult” w: Tamże, s.29.
[7] „This Is the End” w: Tamże, s.11.
[1] Jurij Andruchowycz, „Without You” w: „Piosenki dla martwego koguta”, przeł. Bohdan Zadura, Biuro Literackie, Wrocław, 2005, s.5.
[2] „Without You – 2” w: Tamże, s.39.
[3] „Life Is a Long Song” w: Tamże, s. 27.
[4] Tamże, s. 27-28.
[5] „Sie Können den Computer Jetzt Auccchalten”w: Tamże s. 62.
[6] „More Than a Cult” w: Tamże, s.29.
[7] „This Is the End” w: Tamże, s.11.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz