czwartek, 22 lutego 2018

Jakub Małecki "Rdza"

Jakub Małecki, Rdza, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: StooMathiesen
             Kręgi życia

Historia lubi się powtarzać a życie zatacza kręgi, które rozchodzą się coraz dalej od centrum; niekiedy biegną równolegle, czasem się przecinają lub nakładają na siebie. Takie kręgi zataczają w powieści Jakuba Małeckiego „Rdza” losy bohaterów. Przyznam, że ilekroć o nich myślę, to nie mogę zdecydować czy bardziej przypominają mi wodne wiry czy też Uroborosa połykającego własny ogon. Niewątpliwie każdy koniec staje się początkiem nowego, choć to „nowe” ma tendencje do powtórek a rozchodzące się fale zagarniają coraz to nowe osoby wciągając je w wir wydarzeń. Trudno mi też rozstrzygnąć czy jest to bardziej książka o podobieństwach ludzkich losów czy też o marzeniach, które każdy snuje, lecz których spełnienie nierzadko przychodzi za  wcześnie lub za późno. Skoro jednak tyle we mnie rozterek to znaczy, że jest w powieści siła, która zmusza czytelnika do pozostania z jej treścią na dłużej – jego przygoda z nią nie kończy się po zamknięciu ostatniej karty. Śmiem twierdzić, że to cechy bardzo dobrej prozy.


Mały Szymek, podczas nieobecności rodziców, którzy pojechali na koncert, spędza dzień u swojej babki Tośki. Czas wypełniają mu wyprawy z rówieśnikiem na pobliskie tory kolejowe, gdzie chłopcy układają na szynach metalowe przedmioty, które po zmiażdżeniu przez koła pociągu przybierają fantastyczne kształty, które obaj z upodobaniem kolekcjonują. Szymek niecierpliwie oczekuje końca wakacji, bo od września idzie do szkoły, po której wiele sobie obiecuje. Sześćdziesiąt parę lat wcześniej, podobnie jak Szymek teraz, wyglądała tego dnia Tośka – jego babka. Ani Tośce ani Szymkowi nie było pisane radosne celebrowanie tego przełomowego dla dzieci czasu. Jej,  udaremnił pójście do szkoły wybuch wojny, Szymkowi śmierć jego rodziców. Traumatyczne przejścia w dzieciństwie to nie jedyne co łączy historie życia Szymka i jego babki. Wiele drobnych zdarzeń w życiu chłopca przywodzi na myśl odbitkę ze zdjęcia dokumentującego los jego babki. 

Credit Line: Kyle Steed
Kolistość możemy dostrzec nie tylko w treści, lecz również w budowie powieści – pierwszy rozdział, w którym poznajemy Szymka i dowiadujemy się o tragedii, która go dotknęła, zamyka rozdział siedemnasty, w którym  odkrywamy jak wyglądały ostatnie chwile jego rodziców. Krąg otwiera się i zamyka tym samym wydarzeniem. 

Jest w powieści tych kręgów więcej ale chyba najbardziej sugestywnym jest ten opisujący pewne zdarzenia na torach, którego bohaterami  są dwaj przyjaciele Szymek i Jacek. Oba punkty w historii dzieli kilkanaście lat i odwrócenie ról jego uczestników. Zastosowanie w obu przypadkach identycznej narracji dodatkowo podkreśla tendencje historii do powtarzalności.

Książka Małeckiego to jednocześnie saga rodzinna i historia niewielkiej wsi. Akcja rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych – współczesnej, która opowiada o losach Szymka i jego rówieśników oraz przeszłej, w której poznajemy losy jego babki Tośki. I chociaż przez karty powieści kroczy cały korowód barwnych postaci, mieszkańców niewielkiej wsi, to tych dwoje jest jej głównymi bohaterami. To ich losy, mimo że dzieli je ponad pół wieku powielają się w zwykły/niezwykły sposób. 

Credit Line: Timothy Neesam
Jest w tej powieści zamkniętych wiele ludzkich historii, które splatają się ze sobą i na siebie wpływają. Bywa w niej częściej gorzko i smutno niż radośnie a bohaterów nierzadko dopada zwątpienie w sens walki z losem i znaczenie człowieka, który w ich myślach jawi się niejednokrotnie jako niewiele znaczący pył na wietrze. Aż dziw jak zbieżne ze sobą są przemyślenia Szymka i babki, których dzieli przepaść dwupokoleniowa.  A przecież, mimo ich zniechęcenia, punktem odniesieniem dla obojga jest ta sama osoba – ten, który podjął, wydawałoby się z góry skazaną na porażkę, walkę. Wydaje mi się, że rację ma jeden z bohaterów, który porównuje zakończone ludzkie żywoty do rdzy – pozostałości po trwałych żelaznych przedmiotach, które nie oparły się biegowi czasu. Ci, którzy odeszli, nie zniknęli zupełnie. Coś po nich zostało – nie tylko proch, lecz przede wszystkim pamięć – w niej trwać będą. 

Prosty język, pełnowymiarowe i wyraziste postacie to chyba główny wyznacznik prozy Małeckiego. Do mnie najbardziej przemówiły literackie kreacje babki i prababki Szymka – cały czas zastanawiałam się czy gdzieś, w realnym świecie miały swoje pierwowzory. Zataczająca kręgi narracja zgrabnie podkreśla podobieństwa ludzkich lęków,  nadziei i marzeń, co w efekcie wpływa na zbieżność kolei losów.  Pewne rzeczy pozostają niezmienne mimo upływu czasu. 


Jakub Małecki, Rdza, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Jakub Małecki "Rdza"
- - -
Jakub Małecki, "Rdza", Sine Qua Non, 2017.

2 komentarze:

  1. Ach, te tory... Aż zachciało mi się wsiąść do pociągu byle jakiego. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawda, że urokliwe? ;-) Lubię, szczególnie te stare, po których już nie jeżdżą pociągi i zardzewiały, i porosły trawą. Ale sploty tych nadal wykorzystywanych też mają w sobie coś, co przyciąga wzrok. ;-)

      Usuń