wtorek, 17 lipca 2018

Tomás González „Trudne światło”

Było sobie życie...
Tomas Gonzalez,Trudne światło, okres ochronny na czarownice, carmaniola
Credit Line: Bernd Thaller "Sun Breaks through the Clouds"
To jest miejsce najniższe. W każdy z kamieni
                                             uderza woda
i każde z nich, kamień i woda, płyną razem,
tworząc ową formę, która nie ma imienia,
bo właśnie tam kończą się słowa”*. 

Często narzekamy, że nasze życie nie układa się tak jakbyśmy sobie tego życzyli. Łatwo zapominamy o tym, co pięknego nas w życiu spotkało gdy tylko nadchodzi trudny okres. A przecież bywają w nim chwile nie tylko mroczne, ale i jaśniejące szczęściem i radością. Warto o nich pamiętać w chwilach zwątpienia, bo pomagają przetrwać, czerpać siły do walki z przeciwnościami i podtrzymują w nas wiarę w sens istnienia. Tylko śmierć stanowi granicę, która unieważnia wszystko.


Bohater powieści kolumbijskiego pisarza Tomása Gonzáleza „Trudne światło” Dawid ma siedemdziesiąt osiem lat. Przeżył wiele pięknych chwil, cieszył się miłością i zrozumieniem bliskich, zdobył uznanie jako malarz. Nie brak było w jego życiu chwil trudnych, które mogłyby doprowadzić do jego załamania: śmierć odebrała mu najpierw syna, potem żonę, a choroba oczu uniemożliwiła malowanie. Zanim całkowicie zatrą się kontury widzianego przez niego świata –  zawsze będzie widział jakieś światło – postanawia opisać najczarniejszy dzień w swoim życiu, dzień, w którym wraz z rodziną oczekiwał na śmierć syna. Oczekiwanie było tym trudniejsze, że decyzja o odejściu została podjęta świadomie przez cierpiącego mężczyznę. Wydawałoby się, że będzie to opowieść pełna tragizmu i rozbuchanych emocji. Nic z tych rzeczy. Dawid zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie opisać nie tylko tego, co działo się we wnętrzu każdej z uwikłanych w tę historię postaci, ale i tego, co działo się w nim samym. Modeluje więc słowa tak, by stały się zapisem tego, co pewne – prozaicznych czynności, którym oddawali się w ciągu tych bolesnych dwudziestu czterech godzin bliscy i przyjaciele. Każda z tych postaci radzi sobie z bólem i lękiem inaczej, i choć tak naprawdę trudno się nim dzielić i każdy zmaga się ze swym piekłem sam, to starają się pomóc sobie nawzajem jak tylko potrafią. To był dla nich czas najtrudniejszej próby, która wymagała ogromnej empatii i umiejętności przezwyciężenia własnych egoistycznych pragnień. Wielkiej trzeba było miłości by nie tylko pogodzić się z decyzją syna/brata/przyjaciela o ostatecznym rozstaniu, lecz również wspierać go w sytuacji, w której wydawałoby się wszyscy bliscy powinni byli starać się odwieść młodego mężczyznę od podjętej decyzji. W zapiskach Dawida dominuje pamięć o wzajemnej życzliwości i trosce, którą wszyscy sobie okazywali w tych ponurych chwilach; ból, którego nie da się opisać wyłania się spoza słów i jest daleko bardziej wymowny.

Widmo naznaczonego śmiercią ukochanego syna dnia płynnie splata się z opowieścią o przeszłym i obecnym życiu Dawida. Nie brak w nim barwnych postaci opisanych często z humorem i uśmiechem. Mimo tylu tragicznych przejść Dawid nadal potrafi spoglądać na życie z zachwytem i dostrzegać jego piękne strony; opowieść staje się, nie zapisem tragedii, ale swego rodzaju hymnem na cześć życia. Z mroku wyłania się światło.

„Do tej pory miałem dobre życie. Poznałem drugą stronę bólu, jego drugi brzeg, i wydawało mi się, że za pomocą farb olejnych i pigmentów sięgałem czasem nieskończoności. Czego więcej może oczekiwać człowiek?”**.



Tomas Gonzalez,Trudne światło, okres ochronny na czarownice, carmaniola
Tomás González
„Trudne światło
- - -
* Tomás González, „Trudne światło”, przeł. Marta Szafrańska-Brandt, Znak, 2018, s. 203.
** Tamże, s. 204




4 komentarze:

  1. Skojarzenie z Borgesem nieuniknione. Czy Twoim zdaniem González wytrzymuje porównanie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiedziałabym, że i tak, i nie. ;-) Postać narratora i głównego bohatera rzeczywiście przywodzi na myśl Borgesa - łączy ich nie tylko stopniowa utrata wzroku utrudniająca/uniemożliwiająca pracę twórczą, ale właśnie podejście do życia. Jednak w Dawidzie, mimo tak traumatycznych przeżyć, jest chyba więcej tej afirmacji życia a mniej melancholii niż w Mistrzu.

      Być może Borges był w jakimś stopniu pierwowzorem dla Gonzáleza, tego nie wiem, bo w ogóle mało o nim wiadomo i to jego pierwsza powieść wydana w Polsce. González jednak pisze zupełnie inaczej, nawet jeśli włączony w tekst wiersz Dawida o krajobrazie, którego już nie zdoła namalować również może przywoływać cień Borgesa. Porównywać pewnie nie warto, ale przeczytać, owszem. ;-)

      Usuń
  2. Zamierzam to zrobić! Do schowka nie dodam, bo to w jakiś tajemniczy sposób szkodzi moim zamiarom, ale będę miała "Trudne światło" w pamięci i jak nadejdzie odpowiednia fala, nie omieszkam. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem coś o dodawaniu pozycji do schowka na wieczne pamiętanie. Od jakiegoś już czasu staram się nieco ten schowek odchudzić i raczej z niego wybieram niż dodaję, ale... dziwnym trafem ilość zaschowkowanych książek wcale się nie zmienia. No i te fale... musi nadejść ta właściwa. ;-))))

      Usuń