środa, 20 grudnia 2017

Diego Vargas Gaete „Chrząszcze na wyginięciu”

Diego Vargas Gaete, Chrząszcze na wyginięciu, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Ceroglossus chilensis. Credit Line: Chris_C_M
      Chrząszcze i wilki

„Może więc cisnąć do pralki tylko cztery kilogramy ubrań, czyli kilka par dżinsów, dwa swetry, pościel, bieliznę, którą wybiera za każdym razem, gdy zapowiada się jakaś romantyczna noc, i przy odrobinie szczęścia swoją ulubioną czarną spódnicę”[1].

Przyznam, że mocno mnie zafascynowały techniki prania Silvany Kunz, pani doktor biochemii, potomkini niemieckich emigrantów w Chile. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że zamiast prania ma się w perspektywie upojny wieczór z narzeczonym, wrzucanie do pralki wszystkiego, co pod ręką, jest ryzykowne. Nie tylko ze względu na nadmierne obciążenie urządzenia, lecz także z uwagi na efekt końcowy takiego prania. Tego się już niestety nie dowiedziałam, bo w wyniku awarii pralki doszło do zwarcia i pani doktor została porażona prądem. Wstrząs spowodował, że duch Silvany zaczął miotać się pomiędzy przeszłością i przyszłością wpadając od czasu do czasu w zupełnie iluzoryczne przestrzenie, w których królowały potężne araukarie i owady. Nie tylko tytułowe chrząszcze, bo nie brak tam również koników polnych, motyli, mrówek i pszczół.

poniedziałek, 27 listopada 2017

Daša Drnić „Sonnenschein”

Dzieci, które doczekały wyzwolenia obozu w Oświęcimu
     Skradzione życia

Od czasu zakończenia II wojny światowej minęło 72 lata – szmat czasu. Im dalej w przyszłość tym bardziej zacierają się jej ślady; odchodzą pokolenia, które osobiście były świadkami czasów grozy; teraźniejszość i przyszłość wydaje się być bardziej absorbująca dla kolejnych generacji. Jednak nie dla wszystkich wojenny koszmar się skończył, wciąż żyją ludzie, dla których tamte czasy to nie tylko bolesne wspomnienia, lecz wciąż żywa teraźniejszość. Tysiące zrabowanych w celu germanizacji dzieci pochodzących z okupowanych przez hitlerowców krajów wciąż poszukuje swojej tożsamości, lub żyje w nieświadomości co do swoich prawdziwych korzeni. 

środa, 15 listopada 2017

Pyun Hye-Young „Popiół i czerwień”

Pyun Hye-Young, Popiół i czerwień, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Flames.  Credit Line: Richard Thomas
     Ludzie jak szczury

Najpierw był Herbert Wells z powieścią o szczęśliwej utopii „Ludzie jak bogowie”, potem ten sam tytuł nadał swojej trylogii Siergiej Sniegow. Ludzkość w epoce rozumu eksplorująca obce światy, nawiązująca międzyplanetarne sojusze, rozwiązująca wszystkie konflikty pokojowo… piękna baśń jakże daleka od rzeczywistości. Zupełnie inną wizję ukazuje w swojej surrealistycznej powieści koreańska pisarka Pyun Hye-Young – ludzkość przypomina tu raczej kolonię szczurów.

Bezimienny mężczyzna pracuje w oddziale firmy produkującej pestycydy. Centrala tej firmy mieści się w innym kraju i tam właśnie zostaje delegowany bohater powieści. Nie wiadomo dlaczego został wybrany właśnie on, nie wyróżnia się bowiem niczym szczególnym, nie należy do wybijających się pracowników. To tzw. szary przeciętniak, który na dodatek posiada szczątkową znajomość języka kraju, do którego wyjeżdża. Jego przeniesienie jest zagadką nie tylko dla współpracowników, lecz również dla niego samego.

środa, 8 listopada 2017

Hakan Günday „Mało”

Istanbul. Credit Line: Steve Evans
        Splątane ścieżki

„»Mało« – po turecku »az« – to takie maleńkie słowo. Tylko A i Z. Tylko dwie litery. Między nimi mieści się jednak ogromny alfabet. I napisano  w nim dziesiątki tysięcy słów i setki tysięcy zdań*”.

Derdâ

Ile może wiedzieć o życiu jedenastoletnia dziewczynka? Co prawda spędziła kilka lat w szkole, nauczyła się czytać i liczyć. O życiu i świecie zewnętrznym nie mówił jej nikt. Niewiele też można dowiedzieć się na ten temat siedząc w zamkniętym pokoju. Bez znaczenia wydaje się być fakt, że najpierw był to pokój na zapadłej tureckiej wsi, a potem w Londynie. Cztery nagie ściany nie szepczą, nie ostrzegają przed niebezpieczeństwami. Nagle odzyskana wolność i przestrzeń wokół być może upaja, ale nie podpowiada jak poruszać się wśród ludzi, jak żyć w wielkim, obcym mieście bez znajomości języka i jego zwyczajów.

wtorek, 31 października 2017

Anna Achmatowa "Wiersze"

Anna Achmatowa, Wiersze, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Kopia pomnika Sokołowa w Berlinie fot. Tilman Hart Źródło: Wikipedia
Dziewczyna ze spiżu

Mój sobowtór marmurowy,
Zwalony pod starym klonem,
Twarz oddał zwierciadłu wody
Wsłuchany w szelesty zielone [1].

Anna Achmatowa, wielka rosyjska poetka, opisywała stojący w ukochanym Carskim Siole pomnik dziewczyny z pękniętym dzbanem stworzony przez rosyjskiego artystę Pawła Sokołowa. Niekiedy widziała w nim rywalkę – przedmiot zachwytu Puszkina, innym razem utożsamiała się z pełną zadumy i smutku postacią pochyloną nad pękniętym naczyniem. Być może przeczuwała, że w przyszłości i jej przyjdzie zgiąć się z rozpaczą nad tyloma utraconymi bezpowrotnie przyjaciółmi, przyglądać się ze smutkiem jak wśród kamieni niknie strumień beztroskiego życia. Carskosielska trzpiotka i kokietka została wystawiona na ciężką próbę, wydawałoby się ponad siły wiotkiego dziewczęcia. A jednak okazała się równie twarda jak spiżowy pomnik Sokołowa – dumna i niezłomna w swoich przekonaniach i postępkach. 

wtorek, 17 października 2017

Anna Piwkowska "Achmatowa, czyli kobieta"

Anna Piwkowska, Achmatowa, czyli kobieta, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Portret Anny Achmatowej by Nathan Altman (1914)
Źródło: Wikipedia
Podróż sentymentalna
To jest nora żmijowa –
Wziąłem, z miasta Kijowa
Czarownicę, nie żonę-rodaczkę.
Myślałem, że zbytnicę,
Sądziłem – kapryśnicę,
Wesolutką ptaszynę – śpiewaczkę.

Zawołasz – zęby szczerzy,
Obejmiesz – to się jeży,
A gdy księżyc wschodzi – w dal ją niesie.
Patrzy, jęczy, zuchwała,
Jakby kogoś grzebała
I utopić w srebrnym stawie chce się[1].
(fragment)

Tak pisał o swojej żonie, wielkiej rosyjskiej poetce Annie Achmatowej jej mąż Mikołaj Gumilow. Nie wiedział jeszcze wtedy, że ten żartobliwo-gorzki portret był w jakimś sensie proroctwem. Życie nie oszczędziło poetce żadnego nieszczęścia, żadnej tragedii. Najpierw stalinowski terror i utrata najbliższych jej osób: rozstrzelanie pierwszego męża, śmierć zamęczonych w obozach przyjaciół, uwięzienie jedynego syna, potem walka o przetrwanie w oblężonym Leningradzie...  A ona to wszystko przetrwała. Przetrwała i w swoich wierszach opłakała. Ludzi i ojczyznę. Jak wielką miała siłę kobieta, która potrafiła unieść grozę tylu nieszczęść?

wtorek, 10 października 2017

Elena Poniatowska „Jedyna w swoim rodzaju”

Portrait of Lupe Marin by Diego Rivera.  Źródło: Wikiart
                   Kobiety Diego Rivery

„Meksyk malowany przez Diega to Meksyk sprzedawczyń kalii, handlarek owiniętych w chusty, dzieci chowanych na ulicy, śniadej skóry i bosych stóp, Meksyk 2250 metrów wysokości nad poziomem morza, najczystszego powietrza, wulkanów, natury, bo w jego sercu, trzewiach, oczach kipią i wrą Indianie. Obok niego Lupe jest ledwie cudowną drobinką, która wrzaskiem i ciosami pięści domaga się uwagi, choć gdyby on chciał ją wymazać, znikłaby w jednej chwili”[1]. 

Sama o sobie mówiła, że jest tą jedną jedyną, niepowtarzalną… Wielkie było ego Gauadelupe Marin, drugiej żony meksykańskiego malarza i muralisty Diego Rivery, żony poety i eseisty Jorge Cuesty, muzy i modelki Juana Soriano. Zapewne większe od niej samej chociaż podobno odznaczała się niezwykłym wzrostem. Swojemu drugiemu mężowi, Jorge Cueście, w napadzie złości, zarzucała, że znany jest tylko dzięki niej, bo była wcześniej żoną Diego Rivery. Nawet napisaną przez siebie książkę, notabene zawierającą stek oszczerstw i plotek na temat artystycznego światka i jej znajomych, wydała pod tytułem „La Única” („Jedyna”). Chyba nigdy nawet nie powstała w jej głowie myśl, że ona sama zdobyła popularność dzięki malarzowi, że to dzięki niemu miała okazję zaistnieć wśród artystycznego świata. Zaistnieć i żyć na odpowiednio wysokiej stopie, bo dobroduszny Rivera nigdy niczego jej i swoim dzieciom, nie odmawiał. 

wtorek, 3 października 2017

Claudia Piñeiro „Czwartkowe wdowy”

Credit Line: Nuno Curado
          Bez znieczulenia

„My się zamykamy czy zamykamy tych na zewnątrz, żeby nie mogli wejść?”[1].

Caludia Piñeiro to argentyńska pisarka, dziennikarka, scenarzystka filmowa i dramatopisarka. Początkowo pisała powieści dla dzieci i młodzieży. Na poważnie zajęła się pisaniem dopiero po roku 2000. Jej pierwsza „dorosła” powieść pt. „Czwartkowe wdowy” w 2005 roku zdobyła literacką nagrodę  Clarin. Kolejne powieści „Betibu” i „Tuya” doczekały się ekranizacji; w 2010 roku za nietłumaczoną na język polski powieść „Las grietas de Jara” otrzymała prestiżową nagrodę im. Sorany Juany Inés de la Cruz, która przyznawana jest za wybitne osiągnięcia literackie kobietom tworzącym w języku hiszpańskim. Rozpisuję się nieco szerzej, bo czuję się winna, że mimo mojego uwielbienia dla Latynosów Piñeiro jakoś mi umknęła a przecież to pisarka z pokolenia McOndo i Cracka.  Określenie „kryminał” czy „thriller” skutecznie mnie zniechęciło, bo mimo że czasem sięgam po tego typu literaturę, to jednak nie jestem jej wielbicielką. Jednak określenie „Czwartkowych wdów” jako powieści kryminalnej to daleko idące uproszczenie, bo przede wszystkim to jednak – w moim mniemaniu – powieść społeczno-obyczajowa. Jest, co prawda, mroczna zagadka, która trzyma w napięciu, ale  to jej tło jest tym, co skutecznie przyciąga uwagę.

wtorek, 5 września 2017

Ján Púček „Przez ucho igielne (sploty)”

Jan Pucek, Przez ucho igielne, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Andrew Magill
        Mury i ściegi

„Dach jest potrzebny człowiekowi po to, żeby mógł sobie wybrać, kiedy chce zmoknąć, a kiedy nie. Drzwi też nie są ochroną przed złodziejem. Drzwi są potrzebne człowiekowi po to, aby miał co otworzyć przed przyjacielem i gościem, bo otwierające się serce jest niewidoczne gołym okiem”*.

Opowieść rozpoczyna się w Dzień Zaduszny, który stary mężczyzna spędza sam w domu oczekując na powrót z cmentarza swojej żony. Nie jest już sprawny ani fizycznie ani mentalnie. Starość nie jest łatwa ani ładna, ale ciepło bijące z opisu jego nieporadności i zagubienia budzi sympatię a nie litość. Podobnie ujmuje troska, którą otacza chorego mężczyznę żona. Poza nimi są już gorące spory, w których nie brakowało  trzaśnięć drzwiami i porozbijanych talerzy, bo oboje mieli gorące temperamenty. Czas, który spędzili razem sprawił, że się dotarli, wypracowali wspólny algorytm życia. Okres nieporozumień minął i szarą starość otulili ciepłym szalem wzajemnego przywiązania i szacunku, któremu dodatkowo przydawały barw kochające dzieci i wnuki.

wtorek, 29 sierpnia 2017

Szilárd Borbély „Wykorzenieni”

Szilard Borbely, Wykorzenieni, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Magyar by Csontváry Kosztka Tivadar (1853–1919).  Źródło: Wikimedia
                        Samotne liczby

„Idziemy i milczymy. Między nami jest różnica dwudziestu trzech lat. Dwadzieścia trzy to liczba niepodzielna. Dzieli się tylko przez siebie. I przez jeden. Taka jest nasza samotność. Nie da się jej rozbić na części. Trzeba ją dźwigać w całości”[1].

Trzyletni brzdąc maszeruje ze swoją matką przez węgierską wieś tonącą w błocie i piasku. Bolą go nogi i marzy o tym, by matka wzięła go na barana. Albo chociaż za rękę, która już przemarzła do cna, podobnie jak nogi w za małych butach. Maszeruje i liczy, bo to mu pomaga znosić zimno i zagłuszyć stale obecny strach. A powodów do strachu jest wiele. Bać się należy sąsiadów, kolegów, pijanego ojca, tego że matka go osieroci…

„Siostra nauczyła mnie liczyć. Umiem już mnożyć i dzielić. Tata powiedział, że są takie liczby, które się nie dzielą. Nie mają żadnych dzielników poza sobą i jedynką. Lubię te liczby. Są jak my w tej wsi. Odstają od reszty. Tak jak pięć, siedem, jedenaście. Znam je aż do stu. Stu jeden”[2]. 

wtorek, 22 sierpnia 2017

Zachary Karabaszliew "18% szarości"

Zachary Karabaszliew, 18% szarości, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
The white Iris (Tina Modotti) by Edward Henry Weston (1886 – 1958)
Credit Line: Wikimedia
                 Punkt wyjścia 

                         –  osiemnaście procent szarości?
          – taki termin: osiemnaście procent szarości
–  i na co jest potrzebne to osiemnaście procent                                                            szarości?
     –  służy mi do ustawiania światłomierza, kieruję go na tę szarą kartę – o, tak – i światłomierz już „wie”, że ta szarość to osiemnaście procent  szarości 

                 teraz może kalkulować, co jest od niej
       ciemniejsze, a co jaśniejsze, o, widzisz… każdy
      światłomierz, choćby był najbardziej precyzyjny
                                   potrzebuje punktu wyjścia
                 kolor tego papieru to taki punkt wyjścia
     dla wszystkich światłomierzy –  osiemnaście     

                                        procent szarości…
                               – osiemnaście procent… [1].


Podobnie jak światłomierze ludzie również mają swoje punkty odniesienia, które pozwalają im wartościować otaczający ich świat; kwalifikować pozytywne i negatywne strony swojego życia. Zawsze jest jakaś średnia, punkt wyjścia według którego oceniamy swoje dokonania lub upadki. Sprawa się nieco komplikuje jeśli w życiu pojawia się obiekt znacznie jaśniejszy lub ciemniejszy od średniej wartości; coś lub ktoś, kto ma na nie dominujący wpływ. Wtedy należałoby przewartościować wszystko i znaleźć nowy punkt odniesienia by osiągnąć pożądany cel. Nie zawsze jednak potrafimy dostrzec i rozpoznać ten wyjątek albo uzmysławiamy go sobie zbyt późno. Wydaje się, że podobna sytuacja przydarzyła się Zackowi, bohaterowi powieści Zacharego Karabaszliewa, który dopiero po rozstaniu z żoną odkrył, że dla niego była ona wartością znacznie odbiegającą od przeciętnej, była najjaśniejszym punktem w jego życiu; jego punktem wyjścia.

wtorek, 8 sierpnia 2017

Kei Miller „Ostatnia Kobieta-Wyrocznia”

Kei Miller, Ostatnia Kobieta-Wyrocznia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: JeanneMenjoulet
                       Tęczowa kolonia

W każdym sezonie urlopowym, gdy wielu z nas wyrusza do miejsc dalekich, zamieszkanych przez ludzi częstokroć odbierających świat zupełnie odmiennie, w gazetach, w witrynach portali podróżniczych pojawiają się informacje dotyczące zwyczajów i zapatrywań ludzi z tych rejonów. Dociekliwy podróżnik wyczyta na co powinien się nastawić, czego oczekiwać a czego unikać. Mniej dociekliwy, za to bardziej zadufany w sobie, który uważa, że nie obowiązują go żadne rygory, może sobie napytać biedy lub co najmniej spotkać się z ostracyzmem tubylców. Podobnie sytuacja może się rozwinąć, gdy ktoś z zupełnie odmiennej kultury spróbuje przenieść swoje szczególne zachowania na grunt europejski. Taka historia przydarzyła się pewnej mieszkance Jamajki, członkini specyficznej grupy wyznaniowej określanej jako Odrodzeńcy (Jamaican Revival), która próbowała na ulicach Londynu wykonywać rytualne tańce i wykrzykiwać przekazane jej przez Boga ostrzeżenia. Nikt nie poznał się na  jej przepowiedniach, nikt nie dał wiary przestrogom. Uznano ją za psychicznie chorą i zamknięto w szpitalu jako przyczynę choroby podając... jamajskie pochodzenie. 

czwartek, 13 lipca 2017

Wojciech Jagielski "Wszystkie wojny Lary"

Jagielski Wojciech, Wszystkie wojny Lary, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Giacomo Carena
           Matczyne łzy

Cenię sobie ogromnie książki Wojciecha Jagielskiego, dlatego staram się sięgać po każdą nową pozycję, która pojawia się na rynku i ani razu się nie zawiodłam. To opowieści o otaczającym nas świecie napisane wyjątkowo pięknym językiem w sposób, który pozwala nie tylko na bliższe poznanie zdarzeń, których echa do nas docierają, lecz przede wszystkim ułatwia zrozumienie działania pewnych mechanizmów i ludzkich zachowań w konkretnych sytuacjach. Nie są to wykłady o historii krajów i nękających je problemów omawiane z zewnątrz – zazwyczaj autor wycofuje się w cień i pozwala na snucie opowieści swoim rozmówcom i to dzięki ich spojrzeniu skomplikowane i często niepojęte sprawy stają się, może nie proste i jasne, ale zrozumiałe. Dzięki temu zabiegowi czytelnik niemal sam staje się uczestnikiem prowadzonych rozmów, co pozwala mu wczuć się w sposób myślenia bohaterów reportażu; spojrzeć na dręczące ich problemy ich oczyma.

"Wszystkie wojny Lary" to połączenie reportażu z wywiadem-rzeką i biografią. Bohaterką jest Czeczenka występująca pod imieniem Lara. Kobieta opowiada o swoim życiu a los jej i jej synów jest odbiciem losu wielu innych rodzin czeczeńskich uwikłanych w zbrojne konflikty począwszy od wojny rosyjsko-czeczeńskiej po wojnę w Syrii. 

piątek, 23 czerwca 2017

Danilo Kiš „Grobowiec dla Borysa Dawidowicza"

Danilo Kis,Grobowiec dla Borysa Dawidowicza, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
„Head of St John the Baptist” by Alexander Andreyevich Ivanov (1806–1858)
Źródło: Wikimedia
               Martwi za życia

„W chwili, gdy zwłoki mają być wyniesione z synagogi na cmentarz, jeden ze sług Jahwe pochyla się nad zmarłym, wzywa go po imieniu i mówi głośno: »Wiedz, że jesteś martwy!«”[1].

Borys Dawidowicz alias Nowski uznał owe obrządki żydowskiego pogrzebu za wspaniały obyczaj. Wypowiada te słowa siedząc w jednym z sowieckich łagrów mając świadomość tego, że choć jego ciało się porusza, to jego dusza jest martwa, bo nie zostało już nic, o co chciałby walczyć i dla czego żyć. 

Danilo Kiš, „jedyny jugosłowiański pisarz na świecie” – jak mówił sam o sobie na chwilę przed rozpadem systemu – bo nie uznawał ani serbskich, ani chorwackich ani słoweńskich, ani żydowskich ani żadnych innych nacjonalistycznych –izmów, miał dwie obsesje. Jedną z nich były niemieckie obozy zagłady – jego ojciec „zaginął” w Auschwitz, drugą stały się bolszewickie łagry. Owocem pierwszej był cykl prozy, którą autor nazwał „Cyrkiem rodzinnym” („Ogród i popiół”, „Klepsydra” oraz „Wczesne smutki”), wyrazem drugiej stała się powieść „Grobowiec dla Borysa Dawidowicza” składająca się z siedmiu rozdziałów-opowiadań, które łączy ze sobą tematyka oraz przewijające się przez nie postacie. „Grobowiec…” powstał w 1976 roku, w czasie, gdy w dalszym ciągu wśród wyznawców komunizmu – zarówno na Wschodzie jak i Zachodzie – krążyły legendy o powszechnej wolności i równości a wspominanie o sowieckich gułagach traktowane było jak bluźnierstwo. Danilo Kiš w swojej powieści postawił znak równości pomiędzy faszyzmem i bolszewizmem. Zadał kłam pięknym słowom o komunistycznej szczęśliwości i wykazał jak bardzo zakłamany jest system, który za chwytliwymi hasłami skrywał więzienia, tortury i łagry, których nie powstydziliby się faszyści.

piątek, 9 czerwca 2017

Kurt Baschwitz „Czarownice. Dzieje procesów o czary”

Kurt Baschwitz, Czarownice, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"The witches Sabbath" by Luis Ricardo Falero (1851 – 1896) Źródło: Wikimedia
  „Świat zaczarowany”*

     Świeciły trzy księżyce,
     Leciały trzy czarownice.
     Leciały z daleka po niebieskich drogach,
     czasem ginęły w chmurze -
     - a na Łysej Górze
    diabeł, diabeł na nie czekał
    o złotych rogach.

    Jedna miała rudy włos,
    na czarnej miotle leciała w skos.
    Hej! Hej! Hej! Hej!


Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
„Historia o czarownicach”

Wiedźmy, czarownice, czarodziejki, wróżki od dawien dawna poruszały ludzką wyobraźnię i budziły moc emocji. Inspirowały artystów i ludowych bajarzy toteż można je odnaleźć we wszystkich formach sztuki. Nie ma chyba dziecka, które z szeroko otwartymi oczyma nie słuchałoby bajki o Babie Jadze czy o dobrej wróżce – matce chrzestnej Kopciuszka. Także współczesne opowieści o różnego rodzaju istotach parających się czarami, czy wręcz magicznych, cieszą się dużą popularnością. Był jednak w dziejach ludzkiej fascynacji magią okres niezwykle ponury, w którym istoty podejrzewane o czarostwo budziły paniczny strach, bo uważano, że ich rzekoma moc pochodzi od diabła. O mrocznych czasach polowań na czarownice pisze w swojej pracy „Czarownice. Dzieje procesów o czary” niemiecki dziennikarz i uczony Kurt Baschwitz. 

piątek, 26 maja 2017

Juan José Millás „Z cienia”

Juan José Millás, Z cienia, Okres ochronny na czarownice
Murena. Credit Line: Elias Levy [Wikimedia]
            Cień z szafy

„Poruszał się po ulicach jak ryba w głębokich wodach oceanu, wymijająca zwinnie inne gatunki, żeby uniknąć z nimi kontaktu”[1].

Co wspólnego ma bezduszny kapitalizm z penisem z duszą? Właściwie nic poza skojarzeniem, które wywołuje u głównego bohatera powieści hiszpańskiego pisarza Juana Millása. Może jednak tkwi w tym coś więcej skoro bohater personalizując swój organ mówi o nim, że jest dobrym człowiekiem? O sobie mówi podobnie a przecież mimo tego, że jest poczciwiną został wyrzucony poza nawias społeczności. Poczucie alienacji nasiliło się kiedy po latach pracy w tej samej firmie Damián został niespodziewanie zwolniony. Jego unormowana i spokojna egzystencja stanęła na skraju przepaści. Mężczyznę ogarnęło olbrzymie zniechęcenie; czuł się bezużyteczny i niepotrzebny. 

piątek, 28 kwietnia 2017

Bergsveinn Birgisson „Czarny wiking"

Zapomniany pionier

Bergsveinn Birgisson, Czarny wiking, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Vikings Heading for Land" by Frank Dicksee (1853-1928). Źródło: Wikimedia
Król Hjør, pan na Avadsnes,  z wypraw do tajemniczej Bjarmalandii przywiózł sobie żonę z innego ludu – Ljufvinię. Ta zaś, podczas jego nieobecności powiła bliźniaki – wg opowieści czarne i szpetne. Przerażona ich brakiem podobieństwa do ojca postanowiła oddać je na wychowanie niewolnicy a mężowi przedstawić jako potomka  jasnowłosego syna tejże niewolnej. Nie wiadomo jak by się dalej potoczyły losy bliźniaków gdyby nie mądrość skalda Bragi Starego, który doradził królowej:

Obydwóm, którzy weszli
Ufać można.
Håmundowi i Geirmundowi,
Hjøra synom.
Leif, jest tym trzecim
Lodhotta syn.
Poniechaj go, kobieto
Podlejszy z wiekiem się stanie[1].

Ljufvinia postanowiła wskazać Hjørowi jego prawdziwych potomków a ten zaskoczony ich wyglądem miał ponoć zawołać, że nie widział jeszcze nikogo o skórze tak czarnej jak bogini Hel – stąd przydomek braci „Heljarskinn” – jednak uznał obydwu za swoich synów. 

czwartek, 20 kwietnia 2017

Jorge Luis Borges "Złoto tygrysów"

         Złoty zmierzch

Borges, Złoto tygrysów, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Steve Evans
Z biegiem lat opuszczały mnie
Wszystkie piękne kolory;
Teraz pozostało mi już tylko
Zamglone światło, cień nieprzenikniony
I pierwotny blask złota.
O zachody, o tygrysy, o błyski
Z mitycznych i epickich opowieści,
O złoto stokroć szlachetniejsze, twoje włosy,
Których pragną te oto dłonie[1].

Wiersz „Złoto tygrysów” zamyka zbiór wierszy i krótkich tekstów prozą wydanych pod tym tytułem w 1972. Poeta miał wtedy ponad siedemdziesiąt lat, utracił całkowicie wzrok i przeżywał ostatnią, i chyba największą, miłość swego życia, którą była Maria Kodama. Wydaje się, że to jej włosy – w naturze kruczoczarne – w przysłoniętym żółtą poświatą widzeniu przywołuje Borges. 

piątek, 14 kwietnia 2017

Juan José Saer „Śledztwo”

Juan Jose Saer, Śledztwo, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Europa i Byk" Gustave Moreau (1826-1898)
Źródło: Wikimedia
Dopływami Parany

„(…)biały byk z rogami w kształcie półksiężyca, uprowadziwszy ją najpierw z plaży Tyru czy Sydonu, (…) udając najpierw łagodność, aby ją ośmielić, potem, kiedy już siadła na jego muskularnym grzbiecie, porwał ją i uprowadził drogą morską aż na Kretę i zgwałcił pod platanem, co skłoniło bogów do złożenia obietnicy, niespełnionej jak tyle innych, że platan nigdy nie zrzuci liści; biały byk, który sam też był bogiem, sprytnym, ukrytym i jawnym jednocześnie, ani okrutnym, ani wielkodusznym, z jedną połową swej istoty pozostającą w cieniu, a drugą w pełnym słońcu, nieuznającym prawa innego jak własne gwałtowne pragnienie…”[1]. 

Mit o porwaniu Europy krąży w głowie komisarza Morvana nie tylko dlatego, że pochodzi z jego ulubionej książki z dzieciństwa, którą podarował mu ojciec. Sprawca zbrodni, którego od dłuższego czasu próbuje znaleźć przypomina podstępnego boga, który najpierw zwodzi swoje ofiary ukazując im niewinną twarz a dopiero kiedy obdarzą go całkowitym zaufaniem atakuje i zabija. W dość paskudny sposób zresztą. Żeby jednak nie przesadzać z podobieństwami, wybranki mordercy nie słyną z urody i wdzięku jak tyryjska królewna – są nimi paryskie staruszki.

piątek, 31 marca 2017

Peter Wohlleben „Sekretne życie drzew”

      Szepty korzeni

Peter Wohlleben, Sekretne życie drzew, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Buki. Credit Line: Mark Robinson
 „I milczenie było, tylko z daleka ozwała się poranna muzyka lasów… Trąciło o nie skrzydło wiosennego powiewu i gałęzie grać zaczęły… Każde drzewo grało inaczej, a ucho mieszkańca puszcz rozeznać mogło szmer brzozy z listkami młodymi, drżenie osiczyny bojaźliwe, skrzypienie dębów suchych, szum sosen i żałośliwe jodeł szelesty. Szedł wiater stąpając po wierzchołkach puszczy i głośniej coraz odpowiadały mu bory, coraz bliżej, silniej coraz muzyka grała pieśnią poranną”[1]. 

Co prawda lasy wyśpiewują swoją pieśń w koronach drzew, ale najgłębsze tajemnice skrywają głęboko pod ziemią w swoich korzeniach. I chociaż pieśni lasu może posłuchać każdy to jednak jego sekrety znane są tylko niewielu ludziom – tym, którzy z drzewami związali swoje życie. 

wtorek, 28 marca 2017

Cristina Sánchez-Andrade „Zimowe Panny”

Cristina Sánchez-Andrade, Zimowe Panny, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Kolcolist. Źródło: Wikimedia
                   Mroczna baśń

Łzy kapały im do zupy.
Łzy Zimowych Panien[1].

Nie wiadomo dlaczego mieszkańcy wioski nazwali je Zimowymi Pannami i kiedy to miano do nich przylgnęło; czy wołali na nie tak już wtedy, gdy jako małe dziewczynki biegały po wiosce, czy też nazwali je tak w mroźny październikowy dzień 1936 roku, dzień, w którym zginął ich opiekun a one zniknęły z ich życia. Na pewno jednak zimno nie było ich cechą, spłynęło na nie z innej bajki, z takiej, w której mieszka śmierć. 

Okazało się, że nie na zawsze opuściły zagubioną wśród lasów wioszczynę. Po wielu latach, już jako dorosłe kobiety powróciły do  rodzinnych stron i zamieszkały w domu dziadka, który wychowywał je po śmierci rodziców.  Ich powrót zasiał w sercach mieszkańców niepokój, bo zmuszał ich do myślenia o czasach, które pogrzebali na dnie pamięci.

„O wszystkich tych zdarzeniach z przeszłości związanych z wojną w Tierra de Chá rozmawiało się z rzadka. Były to czasy zamieszania i kłamstw. Jednego ranka wszystko było czarne, kolejnego – białe. Jednego dnia mieszkańcy wstawali z łóżek jako lewicowcy, następnego, bez najmniejszych wyrzutów sumienia, przesuwali swoje polityczne sympatie na prawo”[2]. 

czwartek, 23 marca 2017

Bruce Chatwin "Pieśni stworzenia"

Bruce Chatwin, Pieśni stworzenia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Australia Aboriginal Culture by Steve Evans
Źródło: Wikimedia
                „Śpiew jest istnieniem”[1].

Dawno, dawno temu ziemia była zupełnie pusta. W jej wnętrzu drzemały potężne istoty, które pewnego dnia wynurzyły się na jej powierzchnię. Przemierzając świat i nucąc pieśni kształtowały krajobraz: tam, gdzie kopały w ziemi powstawały studnie, z wetkniętych w ziemię gałęzi wyrastały drzewa, z ich łez formowały się strumienie, z krwi powstawały jeziora a ich ciała zamieniały się skały i kamienie. W ten sposób istoty-stworzyciele wpływały na obraz realnego świata – stwarzały świat i jednocześnie stawały się jego częścią. Totemiczni Przodkowie posiadali zdolność metamorfozy i często przybierali formy zwierzęce: kangura, jaszczurki, krokodyla, pszczoły miodnej czy ryby. Niektórzy potrafili przechodzić z form ożywionych do nieożywionych i z powrotem. Trasy ich wędrówek pokryły cały australijski kontynent i każdy kamień, spłacheć piachu czy jezioro są śladem pozostawionym przez poszczególnych Przodków w czasie ich wędrówki. 

„Filozofia Aborygenów związana była z ziemią. Ziemia dała człowiekowi życie, jedzenie, język i inteligencję, a po śmierci przyjmowała go z powrotem do swego wnętrza. Dlatego »własna ziemia«, choćby tylko porastała ją trawa, była świętym miejscem, którego nie wolno niszczyć”[2].

piątek, 17 marca 2017

Denis Thériault „Zadziwiająca historia samotnego listonosza”

Denis Theriault, Zadziwiająca historia samotnego listonosza, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Ensō" by Kanjuro Shibata (1921-2013) Źródło: Wikimedia
W miłosnej pętli

„Koło »Ensō« symbolizowało pustkę mentalną (satori), pozwalającą osiągnąć iluminację. Malowane przez mistrzów zen od tysiącleci »Enso« stwarzało okazje do duchowego ćwiczenia, medytacji o niebycie. Nakreślone jednym prostym i nieprzerwanym pociągnięciem pędzla, bez wahania i bez namysłu, koło to miało ujawniać stan ducha artysty: duże pełnowartościowe i dobrze wyważone »Enso« można było narysować, tylko mając jasny umysł, wolny od jakiejkolwiek myśli czy intencji”[1]. 

Ensō  odzwierciedlało powtarzalną naturę wszechświata; cykl życia i śmierci, w którym koniec jest także początkiem. Konstrukcja powieści kanadyjskiego pisarza Denisa Thiériaulta przypomina pętlę jaką tworzy buddyjski symbol – koniec historii staje się kolejnym początkiem. Sygnalizuje tę zależność haiku stworzone przez jednego z bohaterów i pojawiające się wielokrotnie na kartach książki:

piątek, 10 marca 2017

Evžen Boček "Arystokratka w ukropie"

Evzen Bocek, Arystokratka w ukropie, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Muflon. Źródło: Wikimedia
                 Być muflonem

Muflony to przodkowie owcy domowej. Kiedyś żyły na Korsyce i Sardynii, ale obecnie można je spotkać w całej Europie a ich szczególną odmianę w Czechach. Dzikie muflony prowadzą dzienny tryb życia i chadzają stadami. Podobnie czynią „muflony” w zamku Kostka z powieści czeskiego pisarza  Evžena Bočka „Ostatnia arystokratka” i „Arystokratka w ukropie” – takim bowiem mianem określał turystów zwiedzających zamek kasztelan Józef. Skądinąd przeuroczy typ. Naprawdę! Zamiast ochrzcić hordy barbarzyńców forsujących zamkową bramę po prostu „stadem baranów” nadał im wdzięczne miano „muflonów” a kiedy nie mógł już zdzierżyć ich wrzasków, głupich pytań:

„(…) Kto to był barok? Od kiedy era jest nasza? Dlaczego jezuici ukrzyżowali Chrystusa? Co to jest Rembrandt? Gdzie leżało średniowiecze?”[1]. 

i stosów poprzylepianej wszędzie gumy do żucia nie krzyczał, nie rozpaczał i nie rwał włosów z głowy, tylko wymykał się cichutko i zaszywał w katakumbach. A ponieważ autor książki jest kasztelanem w zamku w Miloticach, zwiedzanym zapewne tłumnie przez turystów, w moim umyśle Józef stał się alter ego pisarza. I zapragnęłam z całej duszy wyruszyć do Milotic by przyjrzeć się, nie zamkowi, ale dowcipnemu kasztelanowi. Muflon byłby ze mnie nieszkodliwy, bo zamki lubię oglądać jedynie z  zewnątrz i na pokoje bym się nie pchała. Na dodatek na sam dźwięk słowa „przewodnik” dostaję dreszczy. Może więc jako wilkowi w mufloniej skórze udałoby mi się bodaj zerknąć na pana Bočka zanim skryje się w podziemiach… 

piątek, 3 marca 2017

Tie Ning "Kobiety w kąpieli"

Amedeo Modigliani (1884–1920) Źródło: Wikimedia
                        Serca w kąpieli

„W jądrze każdego serca jest ogród, do którego każdy z nas musi wejść. Każdy musi go odkryć, pielęgnować, pielić i podlewać… A gdy włożymy korony z perskich chryzantem i spojrzymy wstecz, poczujemy szczęście, że serce jest największym miejscem na świecie i że nie pozwoliliśmy by nasza miłość gnieździła się w chwastach”[1].

Powieść chińskiej pisarki opisuje losy dwóch pokoleń i zmiany jakim uległo w przeciągu czterdziestu lat życie w Republice Chińskiej. Chociaż wśród postaci książkowych pojawiają się również mężczyźni, to jednak głównymi bohaterkami są kobiety i to ich uczucia i potrzeby poddawane są analizie. Cztery kobiety, cztery dzieciństwa i cztery różne losy, które im przypadły w udziale. 

„Kobiety w kąpieli” są częściowo oparte na motywach autobiograficznych i nawet jeśli nie dotyczy to konkretnych wydarzeń, to daje się odczuć, że wiedzę o niedalekiej przeszłości  autorka czerpie z własnych doświadczeń. Sama Tie Ning zdążyła jeszcze po ukończeniu szkoły w 1975 zakosztować przymusowej zsyłki na wieś, gdzie młodzi intelektualiści mieli się edukować poprzez pracę na roli. Być może jej ojciec i matka – podobnie jak rodzice jej bohaterek – spędzili jakiś czas w brygadach pracowniczych w ramach procesu reedukacji intelektualistów podczas rewolucji kulturalnej. W każdym razie obraz zmieniających się stosunków społecznych w Chinach ukazany jest w sposób, który pozwala dostrzec jak wielkiemu uległy przeobrażeniu prawa kobiet i uzyskane przez nie przywileje.  

wtorek, 21 lutego 2017

Gabriel García Márquez „Jesień patriarchy”

Marquez, Jesień patriarchy, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"The Maypole" Francisco Goya (1746–1828). Źródło: Wikimedia
      Śmiech kontra groza

„Pod koniec tygodnia sępy wdarły się przez balkony pałacu prezydenckiego, uderzeniami dziobów rozszarpały oczka drucianych siatek w oknach, skrzydłami poruszyły czas zastały wewnątrz i w poniedziałek o świecie miasto zostało przebudzone z wiekowego letargu ciepłym i świeżym podmuchem wielkiego zmarłego i zgniłej wielkości”[1].

Śmierć znalazła matuzalemowego tyrana i nagle puściły okowy, które utrzymywały jaki taki ład. Szaleństwo ogarnęło wszystko: ludzie z gminu biegający po prezydenckich pokojach; kury i krowy spacerujące po pałacowych korytarzach i balkonach; paralitycy i trędowaci w różanym ogrodzie;  wszystko to kłębi się, przemieszcza, rozpierzcha i ponownie grupuje. Totalna anarchia. 

wtorek, 14 lutego 2017

Jocelyne J. Awad „Rozdroże proroków”

Jocelyne J. Awad, Rozdroże proroków, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Baalbek.  Credit Line: Jerzy Strzelecki
       Zakazane miłości

Aof, Aof, Aof…
Ze wszystkich iluzji, które człowieka
trzymają w swojej mocy,
Jeśli powróci, ujrzy z daleka
Ślady miłości i ślady przemocy[1].

Libańska pisarka Jocelyne J. Awad urodziła się w 1949 roku w Bejrucie, gdzie nadal mieszka i pracuje. Studiowała literaturę francuską i w tym języku tworzy. Jest autorką wielu opowiadań i powieści „Khamsin”, która została wydana najpierw we Francji a następnie przetłumaczona na arabski i wydana w Bejrucie. Również jej kolejna powieść „Rozdroże proroków” została pierwotnie wydana we Francji w 2003 roku.

„Rozdroże proroków” to opowieść o podróży grupy Belgów tropem starych cywilizacji; podróży  zorganizowanej przez pewnego kupca, którego znużył handel materiałami i nargilami, i postanowił otworzyć biuro turystyczne. Podróży –  dziś niemożliwej do odbycia, bo wiodącej przez tereny ogarnięte wojenną zawieruchą – z Libanu przez Syrię aż do Jerozolimy.

piątek, 10 lutego 2017

Michal Ajvaz "Podróż na Południe"

Michal Ajvaz, Podróż na Południe, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Collage obrazów: Galaktyka "Czarne oko" "Myśliciel" Augusta Rodina
                          Szepty pustki

… czas jest różnorodnym
Wątkiem zachłannych snów, którymi jesteśmy
I które rozprzestrzenia tajemniczy Śniący[1].

Rozpoczyna się całkiem niewinnie. Zmęczony dniem codziennym bezimienny narrator – można chyba przyjąć, że jest nim autor powieści, bo to poprzez niego poznajemy tę dziwną historię – wypoczywa w niewielkiej miejscowości na południu Krety. Jest wrzesień, turystów mniej, dni więc płyną spokojnie i leniwie. Pewnego dnia spotyka młodego krajana obłożonego wielkim i dość eklektycznym stosem książek, wśród których dostrzega „Krytykę czystego rozumu” Immanuela Kanta. Panowie nawiązują znajomość i młody mężczyzna, wyjaśniając przyczyny swojego pobytu na Krecie, rozpoczyna przedziwną opowieść o podróży, która przywiodła go z Pragi aż na południowe krańce Europy. 

„(…) wsłuchiwałem się w cichy szept miast (…); po pewnym czasie stwierdziłem, że wszystkie głosy miast szepczą  o tym samym, że mówią o morzu i o południu. Południe mnie w miastach wabiło i coś obiecywało, nie wiedziałem co…” [2].  

poniedziałek, 6 lutego 2017

Filip Florian "Dni króla"

Filip Florian, Dni króla, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Bucuresti punte" Denis Auguste Raffet (1804–1860) Źródło: Wikimedia
      Spacer po Bukareszcie

„Mleczne światło rozmazuje szczegóły i pozwala jedynie na rozróżnianie konturów i grubych kresek. Gdyby oświetlić nim opowieści, stałyby się podobne do dwóch kropli wina. Na pozór takie same, niczym krople wody, ale pomimo identycznego kształtu i koloru – tak jak na przykład kropla caberneta i kropla pinot-noir – miałyby całkiem różny smak”*.

Dwie krople wina jak dwie podróże z Berlina do Bukaresztu – Karola Hohenzollerna-Sigmaringena, oficera armii pruskiej, któremu zaoferowano objęcie tronu  Zjednoczonych Księstw Mołdawii i Wołoszczyzny i Józefa Straussa, berlińskiego dentysty, któremu przyszły książę wdzięczny za uwolnienie od bólu zaproponował by ruszył za nim do obcego kraju. Dwa wyzwania – pierwszy rumuński król i pierwszy bukaresztański dentysta – tak odmienne a jednak podobne. Główni bohaterowie powieści rumuńskiego pisarza Filipa Floriana – jeden będący postacią historyczną, drugi literacką – zapraszają czytelników do spaceru uliczkami historii i dziewiętnastowiecznego Bukaresztu. 

środa, 1 lutego 2017

Kim Young-ha "Imperium świateł"

Kim Young-ha, Imperium świateł, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Michel Schmid
      Dzień z życia szpiega

Na dnie dzbana
pod letnim księżycem
ośmiornica drzemie[1].

Matsuo Basho

Początek powieści nie zwiastuje specjalnie sensacyjnych treści. Oto zwykły poranek –  wydaje się – bardzo typowej koreańskiej rodziny: żona, mąż, córka i trójkolorowa kotka Nabi.  Rodzice szykują się do pracy, dziewczynka do szkoły. Pewne symptomy sugerują, że między małżonkami nie wszystko układa się wzorowo. Worek z niespodziankami rozwiązuje się dopiero gdy każde z nich wkracza do swojego świata.

sobota, 28 stycznia 2017

Kateřina Tučková „Boginie z Žítkovej”

Katerina Tuckova, Boginie z Zitkovej, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Josef Čapek (1887-1945). Źródło: Wikimedia
                Czas białej magii

Daleko na południu, na szczytach Olimpu skrytego w obłokach, greckie boginie raczyły się nektarem i ambrozją. Znacznie bliżej, na stokach Białych Karpat żyły inne boginie. Ich życie upływało na ciężkiej pracy i pomaganiu ludziom w ich codziennych troskach i chorobach. Od wieków w Morawskich Kopanicach, w niewielkiej wiosce Žítkova, istniały kobiece rody, w których praktykowano wywodzące się z czasów pogańskich magiczne rytuały. Przekazywana z matki na córkę wiedza przetrwała do niemal współczesnych czasów. Sprzyjały temu naturalna izolacja miejsca, w którym żyły te kobiety i jego atmosfera. Górzysta kraina – „(…) której zbocza porastają lasy pełne buków i dębów, tak grubych, że nie da się objąć ich pni, gdzie stoki łagodnie przechodzą w łąki,  na których latem skrzą się piękne i rzadkie storczyki i sasanki, a wśród łąk migają wąskie, ręcznie obrabiane poletka z niskimi, tulącymi się do ziemi chatkami…”* – wprost tchnęła magią.

wtorek, 24 stycznia 2017

Julio Ramón Ribeyro „Słowo niemowy”

Julio Ramón Ribeyro, Słowo niemowy, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Rącznik. Credit Line: Lies Van Rompaey
       Ludzie jak rośliny

„Jesteśmy jak rącznik, ta dzika roślina kiełkująca i pleniąca się w najgorszych i najbardziej stromych miejscach. Popatrzcie, jak rośnie na wydmach, na żwirowiskach, w wyschniętych rowach, na rozkopanych terenach po budowach, na wysypiskach. Nikogo o nic nie prosi, potrzebuje tylko trochę przestrzeni do życia. Słońce i sól przynoszona przez wiatr od morza nie znają dla niej litości, depczą ją ludzie i rozjeżdżają traktory, a rącznik wciąż rośnie, pleni się, żywi kamieniami i śmieciem. Dlatego mówię, że my jesteśmy jak ta roślina, my, ludzie z ludu”[1]. 

To fragment jednego z opowiadań peruwiańskiego pisarza Julio Ramona Ribeyro, ale tę charakterystykę można odnieść do większości bohaterów pojawiających się na kartach jego książek.  To ludziom z nizin społecznych poświęcił większą część swojej twórczości i dlatego też, gdy postanowił wydać łącznie wszystkie publikowane wcześniej zbiory opowiadań, nadał im wspólny tytuł: „Słowo niemowy”, bo jak pisał do swojego wydawcy:

piątek, 20 stycznia 2017

Wiesław Myśliwski "Ostatnie rozdanie"

Wiesław Myśliwski, Ostatnie rozdanie, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Lovers in a Wood" by John Atkinson Grimshaw (1836–1893) Źródło: Wikimedia
              List zza rzeki

„Nie mamy żadnej władzy nad życiem, wbrew temu, co nam się wydaje. To ono rządzi nami przez różne przypadki, zbiegi okoliczności i temu podobne. (…) Dla życia jesteśmy tylko pionkami w jego grze. Lecz jaka to gra, o co gra, nie wiemy”[1].

Wiesław Myśliwski jest jednym z najbardziej znanych i cenionych współczesnych pisarzy polskich. Nie pisze wiele, ale każda z jego książek pojawiających się na rynku wydawniczym staje się, bez szczególnych działań marketingowych, pożądanym rarytasem. Jego prozę cechuje wyjątkowo piękny język. Brak w nim karkołomnych fraz i literackich akrobacji a jednak ten pozornie prosty i nieskomplikowany sposób zapisu zadziwia swoją wyrazistością i perfekcyjnym doborem słów. Dość charakterystyczna jest konstrukcja powieści, którą tworzy mnóstwo drobnych, rozrzuconych chaotycznie w czasie, epizodów, osób i rozważań opisywanych przez pierwszoosobowego narratora – najczęściej bezimiennego. Można by powiedzieć, że brak w nich akcji, ale to dlatego, że jest w nich coś więcej niż tylko jedna opowieść – każda historia, wszystkie te drobiazgi powiązane ze sobą osobą narratora, tworzą nie tylko jego biografię – ukazują otaczający jego i nas świat.  A Myśliwski zmusza czytelnika by przyjrzał mu się dokładniej, z większym namysłem; prowokuje do porównań i własnych poszukiwań odpowiedzi na stawiane pytania.

środa, 11 stycznia 2017

Eshkol Nevo „Samotne miłości”

Eshkol Nevo, Samotne miłości, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Tukan na księżycu
Wykorzystano zdjęcia: Francisco Martins i Andrew Newberry
                Lost solos

„Naim słyszał już o »zagubionych samotnikach«, »lost solos«  – pojedynczych przedstawicielach danego gatunku, ptakach, które nieoczekiwanie można zaobserwować daleko od stałej trasy ich wędrówek, daleko od stada, na kontynencie, na którym w ogóle nie powinno ich być. Jakby coś popsuło się w ich wewnętrznym systemie nawigacji albo może doszło do mutacji genetycznej – różni naukowcy różnie wyjaśniają to wyjątkowe zjawisko, ale żadna teoria nie doczekała się ostatecznej weryfikacji”[1]. 

Bohaterowie powieści izraelskiego pisarza są właśnie takimi zagubionymi samotnikami, którzy trafili do miejsc, do których absolutnie nie przystają. Niektórzy wybrali Izrael na kraj swojego przeznaczenia, bo wydawało im się, że tam gdzie sięgają ich korzenie jest ich miejsce. Inni, choć urodzeni na izraelskiej ziemi, jakby wypadli z gniazda i nie potrafili go odszukać. Każdy z nich próbuje odnaleźć się w zastanej rzeczywistości na wiele sposobów, ale mimo uporczywych starań by przynależeć do jakiejś grupy wciąż czują się wyobcowani i straszliwie samotni. 

sobota, 7 stycznia 2017

Jorge Franco „Dzika bestia”

Jorge Franco, Dzika bestia, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Michelle Riggen-Ransom i Hedy Barakelstein
                        Świat Izoldy

Małe księżniczki nie mają lekko, o, nie… Szczególnie jeśli żyją w drugiej połowie XX wieku w kolumbijskim Medellín. Mogą co prawda dostać niemal wszystko co im się zamarzy ale też są tak ściśle chronione, że ich swoboda jest ograniczona niemal do zera. Mieszkają w wielkich zamkach otoczonych wysokim murem, poza który mają dostęp tylko wybrane osoby. Same księżniczki mogą opuszczać zapewniającą im bezpieczeństwo warownię tylko w towarzystwie rodziców i ochroniarzy przy oficjalnych okazjach. Muszą też oczywiście pamiętać o tym, czego księżniczkom nie wypada. A nie wypada im mnóstwo rzeczy: nie mogą chodzić do szkoły i pobierają nauki w domu, nie wolno im grać melodii Beatlesów, nosić czerwonych spódniczek mini, tańczyć i bawić się z rówieśnikami… Cóż zatem pozostaje energicznym i pełnym temperamentu księżniczkom? Bunt i ucieczka do świata fantazji. Świata, w którym w zamkowym lesie pląsają almiraje – króliki-jednorożce z arabskich baśni – które są towarzyszami zabaw i pomysłowymi fryzjerami tworzącymi z ułożonych nobliwie włosów księżniczek pełne barwnych kwiatów i fantazyjnych splotów konstrukcje. Tylko wtedy na ustach małych księżniczek błąka się uśmiech a w oczach lśnią skry szczęścia. To świat Izoldy.