wtorek, 10 października 2017

Elena Poniatowska „Jedyna w swoim rodzaju”

Portrait of Lupe Marin by Diego Rivera.  Źródło: Wikiart
                   Kobiety Diego Rivery

„Meksyk malowany przez Diega to Meksyk sprzedawczyń kalii, handlarek owiniętych w chusty, dzieci chowanych na ulicy, śniadej skóry i bosych stóp, Meksyk 2250 metrów wysokości nad poziomem morza, najczystszego powietrza, wulkanów, natury, bo w jego sercu, trzewiach, oczach kipią i wrą Indianie. Obok niego Lupe jest ledwie cudowną drobinką, która wrzaskiem i ciosami pięści domaga się uwagi, choć gdyby on chciał ją wymazać, znikłaby w jednej chwili”[1]. 

Sama o sobie mówiła, że jest tą jedną jedyną, niepowtarzalną… Wielkie było ego Gauadelupe Marin, drugiej żony meksykańskiego malarza i muralisty Diego Rivery, żony poety i eseisty Jorge Cuesty, muzy i modelki Juana Soriano. Zapewne większe od niej samej chociaż podobno odznaczała się niezwykłym wzrostem. Swojemu drugiemu mężowi, Jorge Cueście, w napadzie złości, zarzucała, że znany jest tylko dzięki niej, bo była wcześniej żoną Diego Rivery. Nawet napisaną przez siebie książkę, notabene zawierającą stek oszczerstw i plotek na temat artystycznego światka i jej znajomych, wydała pod tytułem „La Única” („Jedyna”). Chyba nigdy nawet nie powstała w jej głowie myśl, że ona sama zdobyła popularność dzięki malarzowi, że to dzięki niemu miała okazję zaistnieć wśród artystycznego świata. Zaistnieć i żyć na odpowiednio wysokiej stopie, bo dobroduszny Rivera nigdy niczego jej i swoim dzieciom, nie odmawiał. 


Frida Kahlo i Diego Rivera. Źródło: Wikipedia
„W odróżnieniu od Fridy, która ceni u Diega jego troskę o najbiedniejszych, Lupe doprowadza do szału, kiedy próbują ją naciągać. W duszy Diega kryje się łagodność, w sercu Lupe wrze wściekłość. Diego żyje bez luksusów, jego podarte ogrodniczki poplamione są farbą; w południe je tortillę z ryżem i fasolą, o ile nie jest właśnie na swojej truskawkowej diecie, która go osłabia. Jest wielkoduszny, lekką ręką rozdaje szkice, a nawet obrazy. Przyciąga do siebie ludzi niczym magnes, stale otacza go tłum potrzebujących. »Daj mi, daj mi, daj mi«. Jego sława rośnie niczym śniegowa kula, marchandzi i milionerzy przyjeżdżają ze Stanów Zjednoczonych zobaczyć, co można kupić. Lupe też chce żeby jej dawał: »Jestem pierwsza, jedyna«. Kiedy tylko dowiaduje się, że jakiś magnat zawitał do Meksyku, spieszy do Niebieskiego Domu, by skapnęło jej coś z łupu”[2].

To okrutne słowa, ale Poniatowska starała się ukazać także te cechy Lupe Marín, które sprawiły, że jej postać intrygowała i inspirowała ówczesnych artystów. Było w niej coś, co przyciągało do niej uwagę i mimo niełatwego charakteru prowokowało do podtrzymywania z nią kontaktu. Fascynowała malarzy, fotografów i poetów – źródeł tego urzeczenia poszukiwała i starała się ukazać Poniatowska. 

Czas nieubłaganie zatarł ślad po Lupe Marín Preciado. Pamięć o niej przyćmiły malarki: Angelina Beloff, pierwsza żona Rivery i Frida Kahlo, które pozostawiły po sobie artystyczną spuściznę a niewątpliwie były również nietuzinkowymi osobowościami. Pewnie gdyby nie Elena Poniatowska nikt by Lupe, zwanej przez Diego Riverę Gniadą Mulicą, nie pamiętał. A przecież ona w jakimś sensie nadal żyje, uwieczniona na obrazach Rivery i Juana Soriano. 

Angelina Beloff by Diego_Rivera. Źródło: Wikimedia
Elena Poniatowska, meksykańska pisarka, eseistka i dziennikarka o polskich korzeniach, po raz kolejny sięgnęła ku kobietom Diego Rivery. Jej wcześniejsza, napisana w formie fikcyjnych listów książeczka, poświęcona była pierwszej żonie malarza, poślubionej i porzuconej w Paryżu, Angelinie Pietrownej Biełowej (Angelinie Beloff). Tym razem pisarka pokusiła się o napisanie dość obszernej i szczegółowej biografii jego drugiej żony, Maríi Guadalupe Marín Preciado. Chociaż jest to biografia beletryzowana to daje się odczuć dziennikarskie zacięcie pisarki, która postanowiła  odtworzyć sylwetkę i zdarzenia z życia Lupe Marín w oparciu o autentyczne dokumenty i wspomnienia ludzi, którzy ją znali. Dzięki temu, czytelnik ma możliwość nie tylko dowiedzieć się czegoś o, zapomnianej dziś, drugiej żonie Rivery, lecz także przyjrzeć się współczesnym jej osobistościom świata artystycznego ówczesnego Meksyku oraz jego porewolucyjnej historii. Autorka starała się ukazać narastające pomiędzy intelektualistami rozbieżności poglądów, zmianę entuzjastycznego nastawienia elit kulturalnych do socjalistycznych dążeń i celów. W książce pojawiają się autentyczne fragmenty pism, przywoływane są wypowiedzi znaczących postaci z tamtego okresu. Być może to reporterskie zacięcie nieco zaburza rytm samej biografii, ale jej bohaterka, jak w chińskim przekleństwie, żyła w ciekawych i burzliwych czasach; okresie niezwykle ważnym dla samego Meksyku. Z drugiej strony owa dziennikarska drobiazgowość sprawia, że książka staje się smacznym kąskiem nie tylko dla wielbicieli biografii – chociaż główną bohaterką jest Lupe Marín, to na kartach powieści pojawiają się informacje na temat życia wielu sławnych postaci – lecz również dla tych, których interesuje historia Meksyku.



Elena Poniatowska, Jedyna w swoim rodzaju, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Elena Poniatowska 
 „Jedyna w swoim rodzaju”
- - -
[1]  Elena Poniatowska, „Jedyna w swoim rodzaju”, przeł. Magdalena Olejnik, Sonia Draga, 2016, s.37.
[2] Tamże, s.198.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz