Carole Estrup "The Prize” Credit Line: Carole Estrup |
Czarownica w Kręgu Jedności
Zawsze mi było bliżej do „duchowości” Wschodu – buddyzmu (Budda był ateistą – powtarzam za Satsvarūpą dāsa Gosvāmīm), hinduizmu (ten z Upaniszad i Tagorego, nie ten z dziewięcioma milionami bóstw), taoizmu czy filozofii sufich - niż do zamkniętych reguł „Ludzi Księgi”. I to samo, co do mnie przemawia z tamtej strony, odnajduję w filozofii i wierzeniach Native Americans. Wydaje mi się, ze w skrócie mogłabym zamknąć to w słowach:
Wszystko jest jednym i jedno jest wszystkim. Święta jedność wszystkich rzeczy. I nawet symbol – indiański krąg jedności i koło odzwierciedlające cykl życia i śmierci w hinduizmie, dźinizmie i buddyzmie są do siebie podobne.
Carole Estrup "I touch the Earth" (Apache Fancy Dancer) Credit Line: Carole Estrup |
„Zauważyłeś, że wszystko co czyni Indianin dzieje się w kręgu; dlatego, że Moc Świata zawsze przejawia się w kręgu i wszystko stara się być okrągłe. W dawnych czasach, gdy byliśmy ludem silnym i szczęśliwym, cała nasza moc pochodziła ze świętego Kręgu Narodu, i dopóki Krąg nie został przerwany, ludzie tryskali życiem. Żywym środkiem Kręgu było kwitnące Święte drzewo, odżywiane przez krąg czterech stron świata. Wschód dawał pokój i światło; południe ciepło; zachód sprowadzał deszcz; zaś północ ze swym chłodnym i potężnym wiatrem zapewniała siłę i wytrwałość.[…] Wszystko, co czyni Moc Świata, odbywa się w kręgu. Niebiosa są okrągłe; słyszałem, że ziemia jest okrągła jak piłka, tak samo wszystkie gwiazdy. Wiatr w swych najsilniejszych porywach wiruje. Ptaki budują okrągłe gniazda, gdyż mają tę samą religię co my. Słońce wschodzi i zachodzi na okrągło, podobnie księżyc. Oba są okrągłe. Nawet pory roku następują po sobie w wielkim kręgu i zawsze wracają w to samo miejsce. Także życie człowieka zatacza krąg od dzieciństwa do zdziecinnienia. Tak jest wszędzie, gdzie działa moc”[1].
I to do mnie przemawia, i zachwyca mnie stosunek tych ludzi do świata, natury, do samych siebie. I nie mam tu na myśli naleciałości cywilizacyjnych – wręcz przeciwnie. Podziwiam tę pierwotną mądrość, którą w gonitwach współczesnego świata gdzieś zagubiliśmy.
I to do mnie przemawia, i zachwyca mnie stosunek tych ludzi do świata, natury, do samych siebie. I nie mam tu na myśli naleciałości cywilizacyjnych – wręcz przeciwnie. Podziwiam tę pierwotną mądrość, którą w gonitwach współczesnego świata gdzieś zagubiliśmy.
Black Elk and Elk of the Oglala Lakota as grass dancers touring with the Buffalo Bill Wild West Show, London, England, 1887 by Elliott & Fry |
Czarny Łoś vel Black Elk vel Heȟáka Sápa (1863 – 1950) był wielkim szamanem Siuksów (Lakotów) Oglala. Był „wielkim śniącym” swojego ludu, duchowym przywódcą, wizjonerem i… poetą. Tak, jego słowa są często czystą poezją, obok której nie sposób przejść obojętnie.
Pragnąc ocalić pamięć o tym co ważne dla jego ludu i uświadomić innym ludom pewne istotne sprawy powierzył swoje wspomnienia, swoje wizje, swoje nadzieje białemu człowiekowi – Johnowi G. Neihardtowi, którego adaptował nadając mu imię Płomienna Tęcza (Flaming Rainbow).
„On śle słowo – objaśniał Czarny Łoś to szczególne imię, pochodzące z obrazu jego wielkiej wizji. – Ten świat jest jak ogród. Jego słowa padają nad ogrodem jak deszcz; gdziekolwiek upadną, tam robi się bardzo zielono. A gdy jego słowa przeminą, pozostanie po nich długo pamięć jak Płomienna Tęcza na zachodzie”[2].
W opowieści Czarnego Łosia odnajdziemy szmat historii zaprawionej krwią i cierpieniem; relacje o zwykłym codziennym życiu jego ludu, wspomnienia o dniach chwały i goryczy; opowieści o jego wizjach, świętych obrzędach i… nadziejach. Zresztą o tym, o czym zamierzał i o czym opowiedział najlepiej mówił on sam:
„Jest to opowieść o całym życiu, które jest święte i warte opowiedzenia. Jest to opowieść o nas, dwunożnych spokrewnionych z istotami czworonożnymi, skrzydlatymi i zielonymi, gdyż są to dzieci jednej matki, zaś ich ojcem jest jeden Duch. […]liczy się tylko opowieść o potężnej wizji, danej człowiekowi zbyt słabemu, by ją wykorzystał; wizja o świętym drzewie, które powinno zakwitnąć w sercach ludzi, pełne kwiecia i śpiewu ptaków, a jest uschnięte. Jest to wizja o marzeniu ludzi, które umarło w krwawym śniegu…”[3].
Pragnąc ocalić pamięć o tym co ważne dla jego ludu i uświadomić innym ludom pewne istotne sprawy powierzył swoje wspomnienia, swoje wizje, swoje nadzieje białemu człowiekowi – Johnowi G. Neihardtowi, którego adaptował nadając mu imię Płomienna Tęcza (Flaming Rainbow).
„On śle słowo – objaśniał Czarny Łoś to szczególne imię, pochodzące z obrazu jego wielkiej wizji. – Ten świat jest jak ogród. Jego słowa padają nad ogrodem jak deszcz; gdziekolwiek upadną, tam robi się bardzo zielono. A gdy jego słowa przeminą, pozostanie po nich długo pamięć jak Płomienna Tęcza na zachodzie”[2].
W opowieści Czarnego Łosia odnajdziemy szmat historii zaprawionej krwią i cierpieniem; relacje o zwykłym codziennym życiu jego ludu, wspomnienia o dniach chwały i goryczy; opowieści o jego wizjach, świętych obrzędach i… nadziejach. Zresztą o tym, o czym zamierzał i o czym opowiedział najlepiej mówił on sam:
„Jest to opowieść o całym życiu, które jest święte i warte opowiedzenia. Jest to opowieść o nas, dwunożnych spokrewnionych z istotami czworonożnymi, skrzydlatymi i zielonymi, gdyż są to dzieci jednej matki, zaś ich ojcem jest jeden Duch. […]liczy się tylko opowieść o potężnej wizji, danej człowiekowi zbyt słabemu, by ją wykorzystał; wizja o świętym drzewie, które powinno zakwitnąć w sercach ludzi, pełne kwiecia i śpiewu ptaków, a jest uschnięte. Jest to wizja o marzeniu ludzi, które umarło w krwawym śniegu…”[3].
Alfred Jacob Miller „Sioux Indian at a Grave” Walters Art Museum |
Wielkie marzenie o Czerwonej Drodze, którą duchy przodków wskazały Czarnemu Łosiowi w jego wizji; drodze, którą jego lud podążyć miał ku szczęściu i pokojowi. To marzenie rozwiało się jak dym po masakrze pod Wounded Knee. Ludzie zagubili czerwony szlak i zaczęli pogrążać się w krwawym chaosie.
I chociaż w swoim ostatnim wezwaniu na Szczycie Harneya Heȟáka Sápa wołał:
„Jestem żałosnym starcem, jak widzisz, przepadłem i nie zrobiłem niczego. Tutaj, w środku świata, dokąd mnie zabrałeś i uczyłeś, gdy byłem młody, stoję ja, stary, a drzewo jest uschnięte…”[4].
to może jednak – w to wierzę – ma rację Płomienna Tęcza pisząc, że „dzięki swemu posłaniu rozchodzącemu się po całym świecie, starzec jednak nie przegrał”[5].
I chociaż w swoim ostatnim wezwaniu na Szczycie Harneya Heȟáka Sápa wołał:
„Jestem żałosnym starcem, jak widzisz, przepadłem i nie zrobiłem niczego. Tutaj, w środku świata, dokąd mnie zabrałeś i uczyłeś, gdy byłem młody, stoję ja, stary, a drzewo jest uschnięte…”[4].
to może jednak – w to wierzę – ma rację Płomienna Tęcza pisząc, że „dzięki swemu posłaniu rozchodzącemu się po całym świecie, starzec jednak nie przegrał”[5].
"Black Elk Speaks" Neihardt John G Oryginalna okładka pierwszego wydania z roku 1936 |
Czarny Łoś: Opowieść indiańskiego szamana" Neihardt John G. Zysk i S-ka, 1994 |
- - -
[1] "Czarny Łoś: Opowieść indiańskiego szamana", Neihardt John G. przeł. Marek Maciołek i Marek Nowocień, Zysk i S-ka, 1994,
[2] Tamże s.21.
[3] Tamże s. 35.
[4] Tamże s. 212.
[5] Tamże s.33.
[1] "Czarny Łoś: Opowieść indiańskiego szamana", Neihardt John G. przeł. Marek Maciołek i Marek Nowocień, Zysk i S-ka, 1994,
[2] Tamże s.21.
[3] Tamże s. 35.
[4] Tamże s. 212.
[5] Tamże s.33.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz