Pablo Neruda |
"z tej ciszy wyrosłem, by wędrować i śpiewać po świecie”[1]
Neftali Ricardo Reyes Besualto – laureat Literackiej Nagrody Nobla w 1971 r. Poeta.
Gdybym wcześniej usłyszała bądź przeczytała taką informację, spojrzałabym pewnie tylko bezrozumnie, z wielkim pytajnikiem w oczach (co wcale nie oznacza, że wszyscy nobliści są mi znani). Ośmielę się jednak przypuścić, że sam Reyes Besualto mógłby się w pierwszej chwili poczuć lekko skonsternowany, bo przez całe niemal życie mówił o sobie: Neruda.
Neftali Ricardo Reyes Besualto – laureat Literackiej Nagrody Nobla w 1971 r. Poeta.
Gdybym wcześniej usłyszała bądź przeczytała taką informację, spojrzałabym pewnie tylko bezrozumnie, z wielkim pytajnikiem w oczach (co wcale nie oznacza, że wszyscy nobliści są mi znani). Ośmielę się jednak przypuścić, że sam Reyes Besualto mógłby się w pierwszej chwili poczuć lekko skonsternowany, bo przez całe niemal życie mówił o sobie: Neruda.
„Wyznaję, że żyję” to zapiski przywoływanych w późnym okresie życia wspomnień, zgromadzone w dwunastu zeszytach, z których pierwszy obejmuje okres dzieciństwa, a w ostatnim końcowy zapis pochodzi z 14 września 1973 r. i dotyczy zamordowania prezydenta Allende (11.09.1973 r.) i przejęcia rządów w Chile przez juntę Pinocheta. Zapisując ostatnie słowa, Pablo Neruda sam był już śmiertelnie chory i kilka dni później, przewieziony ze swego domu w Isla Negra do szpitala w Santiago de Chile, zmarł.
Machu Picchu |
We wspomnieniach Nerudy odnajdziemy odbicie niemal wszystkich historycznych wydarzeń w Europie, Ameryce Południowej i Azji, które miały miejsce w ciągu jego życia. Ten człowiek, który pisał: „Potrafię żyć tylko na własnej ziemi; nie mogę w pełni istnieć bez stawiania na niej stopy, bez przykładania do niej ucha, bez wsłuchiwania się w krążenie jej wód i jej cieni, bez świadomości tego, że moje korzenie szukają w glebie jej macierzystych substancji”[2],
zjeździł niemal cały świat, i to niejednokrotnie: Lizbona, Madryt, Paryż, Szanghaj, Jokohama, Rangun, Delhi, Meksyk, ZSRR, Włochy... Zjeździł go oficjalnie – jako konsul swego państwa, a także jako uciekinier-emigrant. Na kartach jego zeszytów spotkamy ludzi wielkich i znanych, i tych maluczkich – zupełnie niepozornych. Zetkniemy się tu z dziką naturą wielu zakątków świata, urzekającą swym pięknem poprzez słowa jej wielkiego piewcy, bo, jak sam pisze: „urodziłem się dla życia, dla ziemi, dla poezji i dla deszczu”[3].
Charakterystyczne dla całości wspomnień jest ciepło i sympatia, z jakimi poeta opisuje zarówno ludzi, jak i przyrodę. Jest w nich też wyczuwalna jego pasja życia i ciekawość wszystkiego, całego otaczającego świata.
„Poruszał się między ludźmi jak kulawy słoń, okazując dziecięcą ciekawość wobec wewnętrznych mechanizmów każdej rzeczy, bo świat wydawał mu się ogromną zabawką wprawianą w ruch pociągnięciem sznurka, dzięki czemu wymyślono życie” - pisał o nim żartobliwie w jednym ze swych wspomnień García Márquez[4].
I taki też obraz poety – wielkiego dziecka, nieco naiwnego, ale z wielkim sercem otwartym na ludzi i cały świat, wyłania się ze wspomnień samego Nerudy.
Do tego wszystkiego piękny, bogaty język – taki, jaki odnaleźć można w jego wierszach i poematach. Tych, które zachwyciły świat cały, ale przede wszystkim, co było dla poety najważniejsze, trafiły pod strzechy i zapewniły mu miłość jego własnego narodu.
Charakterystyczne dla całości wspomnień jest ciepło i sympatia, z jakimi poeta opisuje zarówno ludzi, jak i przyrodę. Jest w nich też wyczuwalna jego pasja życia i ciekawość wszystkiego, całego otaczającego świata.
„Poruszał się między ludźmi jak kulawy słoń, okazując dziecięcą ciekawość wobec wewnętrznych mechanizmów każdej rzeczy, bo świat wydawał mu się ogromną zabawką wprawianą w ruch pociągnięciem sznurka, dzięki czemu wymyślono życie” - pisał o nim żartobliwie w jednym ze swych wspomnień García Márquez[4].
I taki też obraz poety – wielkiego dziecka, nieco naiwnego, ale z wielkim sercem otwartym na ludzi i cały świat, wyłania się ze wspomnień samego Nerudy.
Do tego wszystkiego piękny, bogaty język – taki, jaki odnaleźć można w jego wierszach i poematach. Tych, które zachwyciły świat cały, ale przede wszystkim, co było dla poety najważniejsze, trafiły pod strzechy i zapewniły mu miłość jego własnego narodu.
Isla Negra, Dom Pabla Nerudy |
„[...] dom w Isla Negra czytelnicy wiążą z jego wierszami. Nawet po śmierci poety, mimo opuszczenia w jakim się znajduje, dom ten nadal jest celem pielgrzymek zakochanych, którzy za życia Nerudy nie mieli więcej jak po osiem lat. Przyjeżdżają z całego świata, malują serduszka z inicjałami i piszą miłosne wyznania na płocie broniącym dostępu do domu. [...] Przy odrobinie cierpliwości można by odtworzyć całe poematy Nerudy, układając w strofy luźne wersy, które zakochani pisali z pamięci na sztachetach”[5] - wspomina, za pośrednictwem Garcíi Márqueza, swoją wizytę w Isla Negra w 1985 r. chilijski reżyser Miguel Littín.
A ja gorąco pragnę zachęcić wszystkich do sięgnięcia nie tylko po wiersze Pabla Nerudy, ale po jego wspomnienia właśnie. Myślę jednak, że najlepiej zrobi to on sam, bo nie ukrywam, że cały ten mocno przydługi wstęp napisałam tylko po to, by oddać mu głos:
„Pamiętniki moje, czy wspomnienia, powstawały w sposób nieciągły, w chwilach niezapamiętanych, bo takie właśnie jest życie. Sen, który przeplata się z jawą, pozwala nam dźwigać pracowite dni. Wiele z mych wspomnień zbladło, gdy je wywoływałem, wiele połupało się w kawałeczki, jak stłuczony kryształ, którego zlepić nie można.
Wspomnienia pamiętnikarza nie są tym samym co wspomnienia poety. Pierwszy przeżywa pewnie mniej, ale fotografuje o wiele więcej i cieszy nas dokładnym przekazem szczegółów. Poeta roztacza przed nami galerię widm wstrząsanych żarem i cieniem własnej epoki.
Nie żyłem, być może, sobą samym; chyba żyłem życiem innych ludzi.
Z tego, co tu zapisałem, będą opadały zawsze – jak z drzew jesieni w porze dojrzewania winnic – żółte liście, które umrą, i winne grona, które odżyją w święconym winie.
Życie przeróżnych ludzi składało się na moje życie: w tym wielkość poetyckiego istnienia”[6].
A ja gorąco pragnę zachęcić wszystkich do sięgnięcia nie tylko po wiersze Pabla Nerudy, ale po jego wspomnienia właśnie. Myślę jednak, że najlepiej zrobi to on sam, bo nie ukrywam, że cały ten mocno przydługi wstęp napisałam tylko po to, by oddać mu głos:
„Pamiętniki moje, czy wspomnienia, powstawały w sposób nieciągły, w chwilach niezapamiętanych, bo takie właśnie jest życie. Sen, który przeplata się z jawą, pozwala nam dźwigać pracowite dni. Wiele z mych wspomnień zbladło, gdy je wywoływałem, wiele połupało się w kawałeczki, jak stłuczony kryształ, którego zlepić nie można.
Wspomnienia pamiętnikarza nie są tym samym co wspomnienia poety. Pierwszy przeżywa pewnie mniej, ale fotografuje o wiele więcej i cieszy nas dokładnym przekazem szczegółów. Poeta roztacza przed nami galerię widm wstrząsanych żarem i cieniem własnej epoki.
Nie żyłem, być może, sobą samym; chyba żyłem życiem innych ludzi.
Z tego, co tu zapisałem, będą opadały zawsze – jak z drzew jesieni w porze dojrzewania winnic – żółte liście, które umrą, i winne grona, które odżyją w święconym winie.
Życie przeróżnych ludzi składało się na moje życie: w tym wielkość poetyckiego istnienia”[6].
Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia, Neruda Pablo |
- - -
[1] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, przeł. Zofia Szleyen, PIW, 1976, s. 9.
[2] Tamże, s. 171.
[3] Tamże, s. 10.
[4] Gabriel García Márquez, „Dwanaście opowiadań tułaczych”, przeł. Carlos Marrodán Casas, wyd. Muza, 2002, s. 74.
[5] Gabriel García Márquez, „Na fałszywych papierach w Chile”, przeł. Agnieszka Rurarz, wyd. Muza, 2002, s. 86-87.
[6] Pablo Neruda, op. cit., s. 5.
[1] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, przeł. Zofia Szleyen, PIW, 1976, s. 9.
[2] Tamże, s. 171.
[3] Tamże, s. 10.
[4] Gabriel García Márquez, „Dwanaście opowiadań tułaczych”, przeł. Carlos Marrodán Casas, wyd. Muza, 2002, s. 74.
[5] Gabriel García Márquez, „Na fałszywych papierach w Chile”, przeł. Agnieszka Rurarz, wyd. Muza, 2002, s. 86-87.
[6] Pablo Neruda, op. cit., s. 5.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz