czwartek, 27 marca 2014

Fuentes Carlos „Instynkt pięknej Inez”

Dante Gabriel Rosetti, Fuentes Carlos ,Instynkt pięknej Inez, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
„Lady Lilith” Dante Gabriel Rosetti (1860)
Stygmaty przeszłości    

 Niekiedy lektura utworów jednego pisarza w krótkim odstępie czasu przynosi niespodziewane efekty – dostrzega się to, co można by  przeoczyć, gdyby między spotkaniami z nimi były dłuższe przerwy. Nie wiem czy to tylko przypadek, czy może reguła,  bo czytaną przeze mnie „Zmianę skóry” i „Instynkt pięknej Inez” dzieli przepaść w ich powstawaniu. Niemniej jednak w obu z nich niepoślednią rolę odgrywa muzyka: w „Zmianie skóry” to Requiem Brahmsa i Requiem Verdiego, a  „Instynkt pięknej Inez” jest jakby wariacją na temat „Potępienia Fausta” Berlioza. Znaczenie ma nie tylko treść tej opery; Fuentes w mistrzowski sposób wykorzystuje tę kompozycję tworząc za pomocą słów sugestywne odpowiedniki muzycznych fraz, które podnoszą dramaturgię wydarzeń, a przy tym sprawiają, że czytelnik czuje się  uczestnikiem nie tylko przedstawienia, ale i historii Fausta.  


"(…)właśnie w tej chwili widzicie cwałujące w powietrzu czarne konie, dzwony cichną, słońce gaśnie, psy skomlą, diabeł zawładnął światem, szkielety wyszły z grobów, aby powitać te czarne rumaki niosące ze sobą zło. Krwawy deszcz spada z nieba! Konie są szybkie jak myśl, nieoczekiwane jak śmierć[…], wszyscy jesteście potępieni, bestia was ściga, pada krwawy deszcz, skrzydła nocnych ptaków chłoszczą nam twarze, Mefistofeles zatruł świat (…)”[1].

Albert Bierstadt, Fuentes, Instynkt pięknej Inez, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
„A Wild Stallion” Albert Bierstadt (ok. 1888)
I ten muzyczny „instynkt” Fuentesa zaskoczył i zachwycił mnie w tej książce najbardziej. Dałam się porwać zaklętym w słowa dźwiękom i obrazom.

Akcja powieści rozgrywa się na trzech poziomach. Pierwszy, to historia dyrygenta Gabriela Altana-Ferrary, rudowłosej i czarnookiej śpiewaczki operowej Inez Prada oraz tajemniczego blondyna, brata dyrygenta, którego duch, choć on sam jest fizycznie nieobecny, dzieli i łączy zarazem dwójkę bohaterów. Drugi poziom, to okres prehistorii, czas, w którym kształtują się słowa, powstają pierwsze obrazy i pieśni oraz formują się prawa. I tutaj mamy trójkę bohaterów: kobietę o rudych włosach i czarnych oczach, jasnowłosego kochanka i czarnowłosego przywódcę. Trzeci poziom, to „Potępienie Fausta” Berlioza wraz z jego głównymi postaciami. Muzyka stanowi tło dla wszystkich  historii i spaja poszczególne epizody.

Nie bez kozery stajemy się obserwatorami czterech przedstawień - „Instynkt pięknej Inez” jest jak czteroczęściowa kantata Berlioza: pożegnalny koncert dziewięćdziesięciotrzyletniego dyrygenta staje się bramą do jego pamięci a kryształowa pieczęć jest do tej pamięci kluczem. Każdy kolejny koncert to kolejny akt przedstawienia, rozgrywanego w powieściowej rzeczywistości.

Pedro Americo, Fuentes, Instynkt pięknej Inez, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
”Faust and Gretchen” Pedro Américo (XIX w.)
Wiekowy dyrygent, jak Faust, rozmyśla nad swoim życiem i starością. Muzyka i wspomnienia przenoszą nas do 1940 roku, do bombardowanego Londynu, gdzie odbywa się próba do „Potępienia Fausta”. Mefisto ukazuje Faustowi Małgorzatę, Gabriel poznaje Inez, a w innym czasie, w innej epoce Ona spotyka Jego.
[…] czy kiedy przypływ i odpływ nadchodzą dokładnie w tym samym momencie w dwóch przeciwległych punktach na Ziemi, czas pojawia się dwa razy? Czy tylko przypadkiem historia powtarza się i odbija we wrogim lustrze czasu, by znikać i pojawiać się na nowo?”[2]. 

Kolejny koncert odbywa się Meksyku w 1949 roku - Inez wykonuje partię Małgorzaty a Gabriel dyryguje zespołem orkiestrowym. Historia miłosna osiąga apogeum. Czy wniebowzięcie Małgorzaty/Inez/Jej jest dla niej nagrodą, a może to tylko inny rodzaj kary, bo rozdzielenie z kochankiem skazuje ją na wieczne cierpienie? – zasiewa w czytelniku wątpliwość autor powieści:  

„[…] i tak oto wszyscy obecni w teatrze Pałacu Sztuk Pięknych tworzą jedną ogromną całość, zespoloną uściskiem rąk. I chociaż chór zaśpiewał: »Zachowaj nadzieję i uśmiechnij się ze szczęścia«, teatr zamienił się w wielkie jezioro płomieni, a w głębi duszy każdego z obecnych tam ludzi rozgrywa się straszliwe misterium: wszyscy razem dostali się do piekła; myśleli, że znajdą się w niebie, a posłano ich do diabła”[3].

Ostatni akt dramatu rozgrywa się w 1967 roku w Londynie, ponownie przy dźwiękach kantaty Berlioza. Ale choć rozbrzmiewają ostatnie tony i zapada cisza a oszołomiony niecodziennym widowiskiem tłum opuszcza koncertową salę, to nie możemy mieć pewności, że to już koniec tej historii, bo  „Jedne istoty urodziły się po to, by błądzić, a drugie by podlegać różnym wcieleniom […]”[4]. a  instynkt Inez/Jej zawsze będzie ją pchał do tego, by odzyskać to, co utracone, bo „nigdy »to było«, lecz »to będzie«, ponieważ w niej odżyje szczęście, którego nie utraciła, ale które znów odnajdzie”[5].

Władysław Ślewiński, Fuentes, Instynkt pięknej Inez, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
”Kobieta czesząca włosy”, Władysław Ślewiński (1897)
Niczego nie możemy być pewni: autor nie daje jednoznacznej odpowiedzi na żadne z postawionych przez siebie pytań - a jest ich tak wiele, że to wprost nie do wiary, że w tej powieściowej drobinie (158 stron) zawarł aż tyle przemyśleń na temat ludzkiego życia. Na pewno jednak warto się zagłębić w jego dociekania.










Fuentes, Instynkt pięknej Inez, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Fuentes Carlos
Instynkt pięknej Inez
- - -
[1] Carlos Fuentes, „Instynkt pięknej Inez”, przeł. Zofia Wasitowa , Libros, 2002, s. 26.
[2] Tamże s.52.
[3] Tamże s.104.
[4] Tamże s.154.
[5] Tamże s.146.









2 komentarze:

  1. Zabiłaś mi ćwieka tą czeszącą Ślewińskiego! Patrzę i oczom nie wierzę: głowę bym dała, że widziałam to w Muzeum Orsay. No i musiałam rzecz sprawdzić, żeby przypomnieć sobie, że tamten sławny obraz namalował przecież Degas.
    Nie chciałabym ich porównywać, ale bardzo podoba mi się ten Ślewiński. Trochę przypomina też w stylu uwielbianego przeze mnie Wyspiańskiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. To obraz z cyklu "swego nie znacie". :) Mnie też ten Ślewiński zachwycił. Znalazłam jeszcze jeden podobny obraz Gustava Klimta, ale tylko w jednym miejscu i nie jestem pewna czy to rzeczywiście jego. A Degasa też lubię. W ogóle uwielbiam obrazy kobiet siedzących tyłem - Picasso, Lautrec i właśnie Degas (mój ulubiony Matisse - ale jego wycinanka pokazuje siedzącą kobietę bokiem).

    Ten blog jest dla mnie świetną okazją do przypomnienia sobie i odkrycia nowych cudownych malarzy i ich obrazów; przeważnie starych, bo przede wszystkim staram się wykorzystać to, co jest już w domenie publicznej, chociaż współcześni twórcy nie są wcale tacy negatywnie nastawieni do bloggerów jakby się mogło wydawać. :)

    OdpowiedzUsuń