wtorek, 3 października 2017

Claudia Piñeiro „Czwartkowe wdowy”

Credit Line: Nuno Curado
          Bez znieczulenia

„My się zamykamy czy zamykamy tych na zewnątrz, żeby nie mogli wejść?”[1].

Caludia Piñeiro to argentyńska pisarka, dziennikarka, scenarzystka filmowa i dramatopisarka. Początkowo pisała powieści dla dzieci i młodzieży. Na poważnie zajęła się pisaniem dopiero po roku 2000. Jej pierwsza „dorosła” powieść pt. „Czwartkowe wdowy” w 2005 roku zdobyła literacką nagrodę  Clarin. Kolejne powieści „Betibu” i „Tuya” doczekały się ekranizacji; w 2010 roku za nietłumaczoną na język polski powieść „Las grietas de Jara” otrzymała prestiżową nagrodę im. Sorany Juany Inés de la Cruz, która przyznawana jest za wybitne osiągnięcia literackie kobietom tworzącym w języku hiszpańskim. Rozpisuję się nieco szerzej, bo czuję się winna, że mimo mojego uwielbienia dla Latynosów Piñeiro jakoś mi umknęła a przecież to pisarka z pokolenia McOndo i Cracka.  Określenie „kryminał” czy „thriller” skutecznie mnie zniechęciło, bo mimo że czasem sięgam po tego typu literaturę, to jednak nie jestem jej wielbicielką. Jednak określenie „Czwartkowych wdów” jako powieści kryminalnej to daleko idące uproszczenie, bo przede wszystkim to jednak – w moim mniemaniu – powieść społeczno-obyczajowa. Jest, co prawda, mroczna zagadka, która trzyma w napięciu, ale  to jej tło jest tym, co skutecznie przyciąga uwagę.


Tytułowe „czwartkowe wdowy” to żony czterech panów, którzy w każdy czwartek spotykają się w domu jednego z nich na męskim wieczorze, podczas którego wszelka kobieca obecność jest wielce niepożądana: służąca ma wychodne a zadaniem pań  jest zorganizowanie sobie czasu poza domem. Pewnej czwartkowej nocy zdarza się nieszczęście i trzy z owych pań zostają wdowami naprawdę. Okoliczności śmierci małżonków są bardzo dziwne i wstrząsają całym osiedlem. A osiedle to nie byle jakie, bo małżeństwa mieszkają w luksusowym ośrodku willowym dla bogaczy pod Buenos Aires. Obszar otoczony murem i pilnie strzeżony przed niechcianymi gośćmi przez licznych strażników; każdy pracownik sprawdzany pod kątem niekaralności, ekskluzywna szkoła, piękne zielone tereny, fantastyczne wille. Wydawałoby się, że tylko żyć i nie umierać… Kiedy jednak bliżej przyjrzeć się temu światkowi wybranych okazuje się, że wcale nie jest tak różowy jakby się wydawało. 

Claudia Piñeiro, Czwartkowe wdowy, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Joel Olives
Pisarka bezlitośnie obnaża zakłamanie ludzi żyjących w tym odizolowanym od reszty społeczeństwa zakątku. Ludzie, którzy zamieszkują piękne domostwa nie są zbyt piękni. Uderza ich zadufanie w sobie i pogarda, którą odczuwają w stosunku do tych, których nie stać na zamieszkanie w tym wymarzonym, wydawałoby się,  miejscu. Dotyczy to nie tylko zatrudnianej przez nich biedoty, ale także starych znajomych, od których bardzo szybko się odseparowali zamykając się w osiedlowym kółku wzajemnej adoracji. Przyzwolili na ograniczenie znajomości i przyjaźni  czyniąc podstawą swoich wyborów status majątkowy.  O ile jeszcze mężczyźni – pracujący żywiciele rodzin – mieli jakiś kontakt ze światem zewnętrznym, o tyle ich żony były odeń całkowicie odcięte. Pustota większości tych kobiet, egocentryzm i brak wyczucia, nawet tych, które potrafiły znaleźć sobie inspirujące zajęcie wobec wszechogarniającej nudy jest porażająca. Wszystko w tym pozornie barwnym i wygodnym świecie zostało podporządkowane walce o utrzymanie wysokiego statusu majątkowego lub przynajmniej jego pozorów. Kryzys gospodarczy w Argentynie sprawił, że dla wielu mieszkańców osiedla stało się to niemożliwe. Zatrudnieni na wysokich stanowiskach –  często w zagranicznych firmach, które zaczęły wycofywać się z ogarniętego recesją rynku – mężczyźni, zaczęli tracić intratne posady a znalezienie nowych okazywało się trudniejsze niż im się wydawało. Dramat tych rodzin polegał nie na tym, że straciły źródło utrzymania i czeka ich głód, ale na groźbie utraty pozycji właśnie. Cóż… tragedia tragedii nierówna. Nie darmo mottem książki są ironiczne słowa innego argentyńskiego pisarza, Manuela Puiga:

„Bez służby prawdziwa tragedia nie jest możliwa, co najwyżej surowy dramat mieszczański. Jeśli zmywa się po sobie filiżankę i opróżnia swoje popielniczki, namiętności tracą moc”[2].

Narracja jest dwutorowa: pierwszą narratorką jest kobieta, która, po utracie przez męża pracy, odkryła w sobie talent do handlu nieruchomościami i prowadzi biuro, które oferuje sprzedaż i wynajem domów na tym osiedlu. Jako osoba, która miała okazję poznać większość mieszkańców i bystra obserwatorka jest niezastąpionym źródłem informacji o osiedlowych stosunkach. Jako matka nastolatka może komentować sytuację dzieci i młodzieży w ekskluzywnej szkole. Na marginesie: to jedna z niewielu postaci, które budzą sympatię. Drugi narrator, wszechwiedzący – właściwie trudno powiedzieć, czy jest to jedna osoba wypowiadająca się w imieniu społeczności mieszkańców, czy też jest to narrator zbiorowy – uzupełnia narrację pierwszoosobową o szczegóły, które bohaterce nie mogły być znane. Całość sprawnie napisana, postacie pojawiające się na kartach powieści zgrabnie skonstruowane i przekonujące. Niewątpliwie skuszę się na pozostałe wydane w języku polskim powieści pani Piñeiro.



Claudia Piñeiro, Czwartkowe wdowy, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Claudia Piñeiro
„Czwartkowe wdowy”
- - -
[1] Claudia Piñeiro, „Czwartkowe wdowy”, przeł. Tomasz Pindel, Sonia Draga, 2015, s. 192.
[2] Manuel Puig, „Bajo un manto de estrellas” w: Tamże, s.1.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz