wtorek, 22 sierpnia 2017

Zachary Karabaszliew "18% szarości"

Zachary Karabaszliew, 18% szarości, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
The white Iris (Tina Modotti) by Edward Henry Weston (1886 – 1958)
Credit Line: Wikimedia
                 Punkt wyjścia 

                         –  osiemnaście procent szarości?
          – taki termin: osiemnaście procent szarości
–  i na co jest potrzebne to osiemnaście procent                                                            szarości?
     –  służy mi do ustawiania światłomierza, kieruję go na tę szarą kartę – o, tak – i światłomierz już „wie”, że ta szarość to osiemnaście procent  szarości 

                 teraz może kalkulować, co jest od niej
       ciemniejsze, a co jaśniejsze, o, widzisz… każdy
      światłomierz, choćby był najbardziej precyzyjny
                                   potrzebuje punktu wyjścia
                 kolor tego papieru to taki punkt wyjścia
     dla wszystkich światłomierzy –  osiemnaście     

                                        procent szarości…
                               – osiemnaście procent… [1].


Podobnie jak światłomierze ludzie również mają swoje punkty odniesienia, które pozwalają im wartościować otaczający ich świat; kwalifikować pozytywne i negatywne strony swojego życia. Zawsze jest jakaś średnia, punkt wyjścia według którego oceniamy swoje dokonania lub upadki. Sprawa się nieco komplikuje jeśli w życiu pojawia się obiekt znacznie jaśniejszy lub ciemniejszy od średniej wartości; coś lub ktoś, kto ma na nie dominujący wpływ. Wtedy należałoby przewartościować wszystko i znaleźć nowy punkt odniesienia by osiągnąć pożądany cel. Nie zawsze jednak potrafimy dostrzec i rozpoznać ten wyjątek albo uzmysławiamy go sobie zbyt późno. Wydaje się, że podobna sytuacja przydarzyła się Zackowi, bohaterowi powieści Zacharego Karabaszliewa, który dopiero po rozstaniu z żoną odkrył, że dla niego była ona wartością znacznie odbiegającą od przeciętnej, była najjaśniejszym punktem w jego życiu; jego punktem wyjścia.


Źródło: Wikimedia
Młody, pełen entuzjazmu i wiary w swoje możliwości mężczyzna wraz żoną wyruszył z szarej postkomunistycznej Bułgarii na podbój Ameryki. On, fotograf, ona, malarka próbowali zrealizować swoje artystyczne aspiracje w kraju postrzeganym przez nich jako miejsce spełnienia marzeń i ambicji. Szybko jednak przekonali się, że młodzieńcze zadufanie niewiele ma wspólnego z rzeczywistością i że nikt nie czeka na nich z otwartymi ramionami. Trudno im było znaleźć zajęcie odpowiadające ich pragnieniom i aspiracjom. Mężczyzna wkrótce się poddał i podjął nudną i monotonną pracę, która nie miała nic wspólnego ani z jego pasją ani marzeniami. Rezygnację z nich starał się rekompensować finansowymi korzyściami i wkrótce jego życie stało się ciągłą pogonią za pieniądzem. W przeciwieństwie do Zacka, jego żona Stella, mimo trudności, nie zrezygnowała ze swoich artystycznych aspiracji. Transformacja, której uległ mężczyzna sprawiła, że małżonkowie, mimo łączącego ich uczucia, coraz bardziej oddalali się od siebie i zaczęły rwać się nici porozumienia, które ich dotąd jednoczyły. Dopiero jednak zniknięcie Stelli sprawiło, że Zack odkrył jak ważną była dla niego osobą i że bez niej w jego życiu już nic nie będzie miało znaczenia. Próby zabicia rozpaczy alkoholem nie przyniosły skutku natomiast wplątały mężczyznę w dość niecodzienną sytuację, która sprawiła, że postanowił zerwać z dotychczasowym życiem i wyruszył samochodem w podróż z Los Angeles do Nowego Jorku by zrealizować szaloną idee fix. Większa część tej trasy biegła legendarną Route 66, co stało się przyczynkiem do ukazania zaściankowej Ameryki.

Powieść to sprawozdanie głównego bohatera z podróży przeplatane wspomnieniami o jego życiu ze Stellą, informacjami na temat technik robienia zdjęć, opowieści o mistrzach fotografii i ich dziełach, oraz przegląd trendów w malarstwie i muzyce. Od czasu do czasu, w treść wplatane są fragmenty rozmów, które prowadzili ze sobą małżonkowie. Trochę w tym zabawy graficznej – wspomnienia wyróżnione są italikiem a fragmenty dialogów, podkreślającym ich nieciągłość i wyrywkowość, wyrównaniem do prawego marginesu. Mimo dość antypatycznego bohatera i nieco nużącej fabuły trudno odmówić autorowi umiejętności obserwacji i sprawności we władaniu piórem.

Zachary Karabaszliew, 18% szarości, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Tina Modotti by Edward Henry Weston (1886 – 1958)
Credit Line: Wikimedia
Z relacji Zacka Ameryka wyłania się jako kraj wielu odcieni szarości a nie barwna Kraina Spełnionych Snów. Opisuje on nie wielkie kolorowe metropolie, lecz zapyziałe prowincjonalne miasteczka i ich mieszkańców – ludzi, dla których Ameryka, której przecież są częścią, stanowi przedmiot pożądania i marzeń jak gdyby nadal była poza ich zasięgiem. I właściwie jest, bo dla wielu z nich Ameryka, ta prawdziwa Ameryka, to ludne i gwarne miasta; miejsca, gdzie zawsze się coś dzieje, gdzie żyje się szybko i kolorowo. Ich wyobrażenia jak ulał przystają do niegdysiejszych oczekiwań bułgarskiego emigranta.

Całość snuje się leniwie i monotonnie. Dopiero w samej końcówce nagle wszystko nabiera tempa, wyjaśnia się parę niedopowiedzianych szczegółów i z tej perspektywy można spojrzeć na ostatnie poczynania bohatera nieco inaczej. To nużące sprawozdanie wydaje się świetnie oddawać bezbarwność mijanych miejsc i ludzi, którzy tkwią w stagnacji i śnią o spełnieniu nie dostrzegając, że droga do niego tkwi w nich samych a nie w miejscach, o których marzą.

„Teraz zdaję sobie sprawę, że mój amerykański Zachód był terytorium moich marzeń, a nie pojęciem geograficznym. Z pewnością każdy ma swój Zachód”[2].
 



Zachary Karabaszliew, 18% szarości, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
 Zachary Karabaszliew
„18% szarości”
- - -
[1] Zachary Karabaszliew, „18% szarości”, przeł. Hanna Karpińska, Książkowe Klimaty, 2014, s. 125
[2] Tamże, s. 298.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz