Marian Pankowski "Bal wdów i wdowców" |
Miniaturka. Drobiażdżek. Upchnęłam w torebce – w sam raz na krótką podróż autobusem. Żałowałam. Potrzeba ciszy. Skupienia. Żałowałam i czytałam. Raz, potem kolejny raz – w domu.
Rzecz dzieje się… w podróży. W pociągu. Między Brukselą, Ostendą, Warszawą. W czasie. Między przeszłością i teraźniejszością. W pamięci. W sercu.
Bohater - autor? Wydarzenia z życia i pierwszoosobowa narracja kuszą. Starszy mężczyzna. Człowiek. Nie budzi specjalnej sympatii, ale…
Bal wdów i wdowców, Pankowski M |
Bal? Pretekst do opowieści. O obecności i nieobecności. O samotności. O
marzeniach i rojeniach. Sarkazm, ironia, kpina. Dobroduszne. Jak
karnawałowa maska skrywają i demaskują jednocześnie. Gorycz i smutek.
Melancholia i rezygnacja. Nadzieja…
Autor lubi wielokropki – ja również. Łączy słowa, znaczenia – poetycko. Grudzień szeleści kalendarzem, szept sam się rodzi, wargą o wargę, a usta… usta makiem polnym wyjaskrawione. Ładne.
Autor lubi wielokropki – ja również. Łączy słowa, znaczenia – poetycko. Grudzień szeleści kalendarzem, szept sam się rodzi, wargą o wargę, a usta… usta makiem polnym wyjaskrawione. Ładne.
Bal wdów i wdowców, Pankowski M |
Nie radzę sobie z cytatami. Każdy z innej strony, u mnie połączone. Ciągłość myśli. Mojej. Słowa autora.
Fragmentaryczność. Lustrzane okruchy wspomnień rozpryśnięte na popielatym dywanie. Tworzą wzór ludzkiego żywota. Wyzbierane. Nic już nie błyśnie. Codzienność. Szarość. A czytelnik uwięziony. Ja, zadziwiona. Mocą słów zwykłych, najzwyklejszych. Serce boli. Dlaczego?
Zaskoczyła mnie pełnia księżyca – radośnie. Wspomnę mroźną grudniową nocą – ciepło.
Fragmentaryczność. Lustrzane okruchy wspomnień rozpryśnięte na popielatym dywanie. Tworzą wzór ludzkiego żywota. Wyzbierane. Nic już nie błyśnie. Codzienność. Szarość. A czytelnik uwięziony. Ja, zadziwiona. Mocą słów zwykłych, najzwyklejszych. Serce boli. Dlaczego?
Zaskoczyła mnie pełnia księżyca – radośnie. Wspomnę mroźną grudniową nocą – ciepło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz