piątek, 21 lutego 2014

Jagielski Wojciech "Nocni wędrowcy"

Uganda, Nocni wędrowcy, Wojciech Jagielski, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Honorata Ławrynowicz
Władcy much?

Dziecko jest kimś, kto z reguły budzi w nas pozytywne uczucia. To istota bezbronna i bezradna, którą winniśmy kochać, otaczać opieką i chronić. Wydaje się niemożliwym, by dzieci, największy skarb każdej ludzkiej społeczności, budziły w jej dorosłych przedstawicielach przerażenie.

 A jednak - w Ugandzie, „W kraju Aczolich dzieci, szczególnie po zmroku, wywoływały w ludziach niepohamowany, choć bacznie skrywany lęk. Na widok dzieci pracujący w polu wieśniacy rzucali wszystko i brali nogi za pas”[1]. 

Po krwawych rządach Amina i Obote wydawałoby się, że najgorsze minęło i już nic gorszego nie może się w Ugandzie wydarzyć. I choć w wielu rejonach sytuacja rzeczywiście zaczęła ulegać poprawie, to północ kraju została dotknięta koszmarem, przy którym poprzednie potworności wydawały się niewinną zabawą. Grozę wzmagał fakt, że sprawcami terroru stały się najniewinniejsze z istot – dzieci.

Nocni wędrowcy, Jagielski, Okres ochronny na czarownice, Uganda, Carmaniola
Fot. Krzysztof Miller / AG
„Pojawiły się nagle, prawie niepostrzeżenie. Wyłaniały się z ciemności, spod ziemi jak zjawy. Zmierzały pieszo, dziesiątkami ze wszystkich stron, do niemal wymarłego, pogrążonego w przedburzowej ciszy miasta. Szły pewnie, bez pośpiechu, jak ktoś powtarzający po raz tysięczny czynność doskonale mu znaną i niekryjącą już żadnej tajemnicy”[2].

Czyż nie brzmi to jak fragment horroru? Dzieci, o których mowa wyżej, nocą biorące w posiadanie miasto, oddawane im przez dorosłych zabarykadowanych w swoich domach, są tylko dziećmi – wędrują kilometrami, by noc, czas upiorów, spędzić tam, gdzie mają szansę przetrwać i nie stać się częścią piekielnej machiny. Bowiem noce w kraju Aczolich należą dzieci-wojowników, dzieci-potworów, które niepostrzeżenie wyłaniają się nagle z czerni wokół bezbronnych wiosek i obozów uchodźców. Po ich przejściu zostają zgliszcza i przeraźliwie okaleczone trupy, a dziecięcy oddział zwycięsko eskortuje kolejną grupę porwanych rówieśników, którzy mają powiększyć grono żołnierzy Bożej Armii. 

„Najlepiej się do tego nadają te najmłodsze […]. Osiem, dziewięć lat, nie starsze. Takie już są wystarczająco samodzielne i silne, żeby rozumieć i robić, co się im każe. A jednocześnie za małe, by rozróżnić dobro i zło. Można je jeszcze wszystkiego nauczyć”[3].

Porwania i wykorzystywanie dzieci, także jako żołnierzy, na terenach ogarniętych wojennymi zawieruchami nie było i nie jest czymś wyjątkowym. Dzieci-żołnierzy można spotkać także w Mozambiku, Kongo, Sudanie, Afganistanie czy też w Kambodży i Kolumbii. Ale tam walczącymi armiami dowodzą dorośli.  

Uganda, Nocni wędrowcy, Wojciech Jagielski, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Autor zdjęcia: Wojciech Jagielski (wyborcza.pl)
„Boża Armia była chyba jedynym na świecie, a może i w historii wojskiem dzieci, które toczyło wojny z dorosłymi i dokonywało zbrodni i okrucieństw, na jakie dorośli by się nie poważyli. […] Na północy Ugandy, poza nielicznymi najważniejszymi przywódcami, takimi jak Joseph Kony […] niemal wszyscy partyzanci z Bożej Armii byli dziećmi”[4].

Spełniła się pisarska wizja Goldinga z „Władcy much”? Nie! Ugandyjscy władcy much nie ukształtowali się sami. To dorośli stworzyli potwora, szatańskie perpetuum mobile, które raz wprawione w ruch zataczało coraz szersze koła, wciągało w swoje tryby coraz to nowe ofiary, zmuszając je by stały się jego częścią i podtrzymywały ten, wydający się nie mieć końca, koszmar.

To tam, do krainy władców much, zabiera nas w swojej najnowszej książce Wojciech Jagielski. 

Obszerne informacje na temat historii Ugandy i jej najbliższych sąsiadów tworzą solidne fundamenty, na których wspiera się opowieść o dzieciach z Bożej Armii. Liczne dygresje pozwalają złapać oddech, uwolnić się na chwilę od koszmaru – są jak koło ratunkowe, które nie pozwala czytelnikowi zatonąć w morzu okrucieństwa i krwi.

Uganda, Nocni wędrowcy, Wojciech Jagielski, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Fot. Małgorzata Koroblewska
Ogromny dystans autora do relacjonowanych zdarzeń pozbawił opowieść znamion sensacji, ale jednocześnie sprawił, że momentami miałam wrażenie, iż czytam suchy, bezosobowy raport. Czułam się osamotniona i bezradna wobec natłoku własnych uczuć. Ale może tak być musi – każdy powinien stanąć wobec tych faktów sam i przeżyć je we własnym wnętrzu. 








Nocni wędrowcy, Wojciech Jagielski, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Wojciech Jagielski
"Nocni wędrowcy"
---
[1] Wojciech Jagielski, „Nocni wędrowcy”, wyd. W.A.B., 2009, s. 67.
[2] Tamże, s. 12.
[3] Tamże, s. 65.
[4] Tamże, s. 91.











 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz