poniedziałek, 26 maja 2014

Li Yiyun „Tysiąc lat dobrych modlitw”



Cristiana Gasparotto, Li Yiyun, Tysiąc lat dobrych modlitw, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola


        Chiny z okien Instytutu

Li Yiyun jest pisarką chińskiego pochodzenia na stałe mieszkającą w Stanach Zjednoczonych. Pisze w języku angielskim, jednak akcja jej powieści i opowiadań często rozgrywa się w Chinach. „Tysiąc lat dobrych modlitw” to debiutancki zbiór opowiadań. W Polsce ukazała się, także wydana przez Czarne, jej powieść „Włóczędzy”, która, moim zdaniem, również zasługuje na uwagę czytelników.

Dwa pierwsze opowiadania, dwa środkowe i ostatnie (tytułowe) chyba można pominąć, bo niczym szczególnym się nie wyróżniają, chociaż i w nich, mimo odczuwalnej znajomości tematu i psychologicznej wiarygodności postaci, coś wydaje się zgrzytać. Dopiero jednak podczas lektury „Nieśmiertelności” zrozumiałam, dlaczego odnoszę wrażenie, że świat przedstawiony przez Yiyun Li w pewnym stopniu stanowi wytwór wyobraźni, a nie odbicie rzeczywistości.
Narrator tego opowiadania, co ciekawe, jest zbiorowy – społeczność małego miasteczka o dość specyficznej przeszłości opowiada historię jednego z jego mieszkańców: „Jego historia, tak jak historia nas wszystkich, zaczęła się na długo przedtem, nim się urodził”[1]. Może uleciało mi z pamięci, ale jakoś nie mogę sobie przypomnieć takiego sposobu prowadzenia narracji w innej książce. I ma to swój urok, nakłada na współczesną historię patynę czasu. Zabieg ten sprawił także, że opowiadana z niezmierną powagą historia nabiera w oczach odbiorcy humorystycznych akcentów, a zakończenie sprawia wrażenie makabrycznego żartu. Raziło mnie w treści słowo „dyktator” używane przez tego masowego narratora w odniesieniu do Mao. Nie wyobrażam sobie, by zwykli ludzie z małego miasteczka wyrażali się w taki sposób o ukochanym ojcu narodu. Nawet obecnie.

Cristiana Gasparotto, Li Yiyun, Tysiąc lat dobrych modlitw, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola

 Czytając „Śmierć to niezły żart, jeśli się go dobrze opowie” znalazłam w końcu odpowiedź na swoje wątpliwości co do realizmu przedstawionych historii. Bohaterką opowiadania, najlepszego skądinąd w tym zbiorze, jest dziewczynka wychowująca się w zamkniętym i odizolowanym od pozostałej części społeczeństwa Instytucie z niewielką grupką dzieci, których rodzice pracują nad tajnymi projektami nuklearnymi. Tylko podczas wakacji spędzanych u swojej niani ma kontakt z życiem będącym udziałem zwykłych ludzi. Pewne rzeczy udaje się jej zaobserwować, pewnych rzeczy się dowiaduje i bierze w nich udział, ale i tak cały czas pozostaje w jakimś sensie poza nawiasem. Jest inna. I chyba tak też ma się sprawa z autorką: wie, rozumie, ale wydarzenia, które przedstawia, widzi zupełnie inaczej niż reszta Chińczyków - bo z okien zamkniętego Instytutu.

Kolejny przykuwający uwagę tekst to „Księżniczka z Nebraski”. Yang – chłopiec wyrzucony ze szkoły operowej, gdzie był przygotowywany do odgrywania ról kobiecych (nan dan) – staje się obiektem miłości starszego mężczyzny i młodej dziewczyny. Zawsze w tle, wielki nieobecny, a jednak ta historia jest jego historią, jego zagubieniem, jego niepewnością i chwiejnością. W każdym razie niemal do ostatniego momentu, bo nie znamy zakończenia – możemy je tylko przeczuwać. I dlatego zacytowane zdanie niczego nie zdradza, po prostu wydało mi się bardzo ładnie napisane:

„Widocznie macierzyństwo niesie ze sobą więcej smutku niż cokolwiek innego, a jednak ileż w nim nadziei: jest zakochaniem, które gdy raz się zacznie, trwa bez końca”[2].

Cristiana Gasparotto, Li Yiyun, Tysiąc lat dobrych modlitw, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola

„Miłość na targowisku” to historia miłości, zdrady i wierności. Można by pomyśleć – ot, taka sobie banalna historyjka, tyle tylko, że rozgrywająca się w egzotycznym kraju, w zupełnie innej kulturze. Zakończenie ten banał likwiduje, wymazuje go z kart książki. Poza tym opowieść wydała mi się niesamowicie zmysłowa, mimo że – wbrew pozorom – nie dotyczy spotkania dwojga kochanków. A może jednak…

„Mięśnie mężczyzny rozluźniają się pod pieszczotliwym dotykiem palca Sansan, która po latach spotkała nareszcie kogoś, kto naprawdę rozumie wagę obietnic. Tacy ludzie w oczach świata mogą wprawdzie być obłąkani, ale nie są w swoim obłędzie całkiem odosobnieni i prędzej czy później nawzajem się odnajdują. To właśnie obiecuje nam życie, na tym polega jego wielkość”[3].

W „Ulęgałkach” narratorami są mieszkańcy wioski – kilka osób rozmawiających o swojej obecnej sytuacji i wcześniej zaszłych wydarzeniach. Poszarpane, fragmentaryczne, ale przez to tym bardziej przejmujące opowiadanie.

Wszystkie zawarte w zbiorze utwory cechuje niesamowity fatalizm, a ich bohaterów – bezsilność. To zwykli, przeciętni ludzie uwikłani w bezsensowne sytuacje, często niemający możliwości lub woli dokonania wyboru. Jak liście porwane silnym prądem rzeki.

Li Yiyun, Tysiąc lat dobrych modlitw, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola

Li Yiyun
 „Tysiąc lat dobrych modlitw”
- - -
[1] Li Yiyun, „Tysiąc lat dobrych modlitw”, przeł. Zbigniew Kłobukowski, Wydawnictwo Czarne, 2011, s.49.
[2] Tamże, s.98.
[3] Tamże, s.117



.



3 komentarze:

  1. Trochę się waham - przeczytać czy nie przeczytać? Z jednej strony nie przepadam za zbiorami opowiadań, z drugiej akcja dzieje się w Chinach, więc to coś dla mnie :) Nie mówię tak, nie mówię nie - jeżeli trafię w bibliotece to chyba wypożyczę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie przepadam za opowiadaniami ale jak zobaczę odrobinę żółtego to nie mogę się oprzeć. Może najpierw spróbuj "Włóczęgów" jeśli nie czytałaś? To powieść z krwi i kości. :)

      Usuń
    2. Nie czytałam i chyba właśnie tak zrobię, że zacznę od powieści ;) Dzięki za podpowiedź :)

      Usuń