wtorek, 1 grudnia 2015

Pavel Vilikovský „Opowieść o rzeczywistym człowieku”

Pavel Vilikovsky, Opowieść o rzeczywistym człowieku, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Ladislav Medňanský (1852-1919) Źródło: Wikimedia
Pęknięta forma

„(…) w Rzeczywistości sprawa przedstawia się, jak następuje: że istota ludzka nie wyraża się w sposób bezpośredni i zgodny ze swoją naturą, ale zawsze w jakiejś określonej formie i że forma owa, ów styl, sposób bycia nie jest tylko z nas, lecz jest nam narzucany z zewnątrz – i oto dlaczego ten sam człowiek może objawiać się na zewnątrz mądrze albo głupio, krwawo lub anielsko, dojrzale albo niedojrzale, zależnie od tego, jaki styl mu się napatoczy i jak uzależniony jest od innych ludzi”[1].

Co prawda mottem omawianej powieści jest inna myśl Witolda Gombrowicza, ale wiadomo, że każdy czytelnik uzupełnia dzieło literackie o treści wynikające z jego własnych doświadczeń i przemyśleń, więc mam nadzieję, że cytując fragment o Formie ujdzie mi to na sucho. 

Rodząc się z określonymi zdolnościami i predyspozycjami wchodzimy w świat zewnętrzny, który narzuca nam pewne określone ramy, w których musimy funkcjonować. Jesteśmy jakby wypadkową tego, co wrodzone i tego, co narzucone z zewnątrz. Ograniczenia jakim podlegamy żyjąc w społeczeństwie, wyznawane przez nie ideały i światopogląd stają się swego rodzaju klatką, w której uwięziony ze wszystkimi swoimi pragnieniami i słabościami człowiek miota się bezradnie próbując odnaleźć samego siebie lub… stara się w niej ułożyć jak najwygodniej by nic go nie uwierało. Zaryzykowałabym stwierdzenie, że szablon narzucony z zewnątrz, według którego próbuje się nadać ludziom –   przycinając i ugniatając indywidualne skłonności – pewien określony kształt, ścierając się z ludzką naturą sam podlega deformacjom.

Kiedy pierwszy raz zobaczyłam tytuł: „Opowieść o rzeczywistym człowieku”, niemal odruchowo moja myśl powędrowała ku powieści Borysa Polewoja „Opowieść o prawdziwym człowieku”, której bohater – lotnik, który podczas wojny stracił w wypadku obie nogi, dzięki uporowi i niezłomnej woli doprowadził do tego, że ponownie zasiadł za sterami myśliwca by bronić ukochanej ojczyzny. Ta powieść, skądinąd piękna i wzruszająca, była szeroko rozpowszechniana –  na jej podstawie nakręcono też film. Miała ona udowodnić do jakich wielkich czynów zdolny jest człowiek wychowany w duchu socjalistycznym.

Bohater Pavla Vilikovskiego także został wychowany w duchu socjalistycznym. Skończył właśnie czterdzieści lat i z okazji urodzin otrzymał od swojego syna dziennik. Chociaż jego zdziwienie tym prezentem było ogromne, bo przecież z reguły dzienniki piszą ludzie sławni i ważni, to postanowił opisywać w nim wydarzenia z życia i swoje przemyślenia, by kiedyś, gdy syn je przeczyta mógł być dumny z mądrości swego ojca i czerpać z tego skarbczyka wiedzy nie polegając jedynie na własnych doświadczeniach.

Z zawodu budowlaniec, przez przypadek zostaje konserwatorem i administratorem biurowca pewnego zakładu, który zbudowała jego brygada. Ponieważ jeden z pracowników odszedł na emeryturę zostało mu powierzone również stanowisko referenta do spraw specjalnych poruczeń. Ten awans sprawił, że urósł we własnych oczach i nagle, początkowo nieśmiało, zaczął rozmyślać o własnych wybitnych zaletach i zdolnościach. Niespodziewane wywyższenie zachwiało całym jego dotychczasowym życiem i w tym zamęcie utracił on zdolność trzeźwej oceny sytuacji. Nie tylko wdał się w podejrzany romans ze współpracownicą, który na odległość trącił fałszem, lecz także dał się wciągnąć we współpracę ze służbami bezpieczeństwa – stał się po prostu donosicielem. Nie dlatego że był z gruntu zły – dla każdego swego postępku znajdował wytłumaczenie, które jemu wydawało się rozsądne i właściwe. Nikomu nie wyrządzał krzywdy, a nawet w pewien sposób działał na korzyść społeczeństwa, bo jego obowiązkiem jako człowieka na stanowisku było zapobieganie wszelkim nieprawidłowościom.

„Porządny facet nie jęczy, nie narzeka na los czy niesprzyjające okoliczności, ale wstaje i łapie okazję jak byka za rogi. Bo takie czasy są teraz, że dostali okazję ludzie, których wcześniej do niczego nie dopuszczano, tam na górze już doszli do tego, że bez nich się nie obejdą, bez ich zdolności i rozumu”[2]. 

Pavel Vilikovsky, Opowieść o rzeczywistym człowieku, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Ladislav Medňanský (1852-1919) Źródło: Wikimedia
Autor dziennika jest właśnie takim człowiekiem. Złapał okazję, wierzył że jest jednym z tych, których zdolności wreszcie doceniono  i starał się jak mógł by zasłużyć na okazane mu zaufanie. Był jednak tak niepoprawnie naiwny i łatwowierny, tak zagubiony w nonsensach socjalistycznego świata, że jego postać wywołuje w czytelniku większe współczucie niż niechęć. Co ciekawe, miał on całkiem trzeźwe spojrzenie na otaczającą go rzeczywistość i ludzi, przy czym do wszystkich absurdów teraźniejszości podchodził ze stoicyzmem i akceptacją.

„Nasz człowiek jest taki, że kiedy buduje dom, to bez problemu pożycza se z zakładu koparkę razem z obsługą, by wykopała mu fundamenty, w zakładowym aucie każe sobie przywieźć cement, co też na pewno nie wiadomo skąd zwinął. A kiedy chce szybko postawić mury, idzie na zwolnienie, za tę robotę na własnym pięknie mu się zapłaci z chorobowego. Mamy przecież socjalizm, to właściwie wszystko należy do nas, nie?”[3] –  stwierdza (a jednak!) z przekąsem. 

Sam był człowiekiem uczciwym i drażniło go takie dysponowanie zakładową własnością. Z drugiej jednak strony rozumiał, że ludzie przy wszelkich brakach próbują sobie radzić jak mogą. Co więcej,  uważał, że władza komunistyczna nie jest wszechmocna i musi sobie radzić z wieloma ważniejszymi problemami  –  np. utrzymaniem stołków. No i przecież, nie może dopuścić do tego by ludzie narzekali, że socjalizm jest beznadziejny i że na Zachodzi jest lepiej, więc na wiele rzeczy przymyka oko. Pełne zrozumienie...

Bohater powieści pisze swój dziennik jakiś czas po wiośnie praskiej (1968), kiedy to wojska Układu Warszawskiego (jaki wstyd!) skutecznie zapobiegły rozprzestrzeniania się idei „socjalizmu o ludzkiej twarzy”.  Być może interwał czasowy między jego teraźniejszością a tamtymi wydarzeniami jest niewielki, bowiem partia, służby bezpieczeństwa twardo trzymają wszystko w garści i nadal trwają czystki i kadrowe przetasowania. 

Stylizowany na potoczny, język powieści, pełen jest kolokwializmów i językowych potknięć. Mimo jednak pozornego wrażenia czytania dziennika człowieka niewykształconego, odbiorca nie ma wątpliwości, że za ową językową nieporadnością kryje się doskonały literacki warsztat, bowiem każda wyrażona myśl jest jasna i przejrzysta. Powieść Vilikovskiego to satyra na socjalistyczną rzeczywistość i społeczeństwo; ironiczna i gorzka prawda o nieudanym eksperymencie społecznym i jego wpływie na kształtowanie się ludzkich postaw i zapatrywań.

„(…) skoro ten człowiek przeżył czterdzieści pięć lat w kraju socjalistycznym i ciągle miał takie morale i poglądy, to dowodzi, że można spokojnie proklamować socjalizm, na to nie ma wzoru i nikt nie wie, jak on powinien wyglądać, bo takie dziwo jeszcze na świecie się nie pojawiło, ale darmo będzie się proklamować człowieka socjalistycznego, takiego trzeba wyprodukować, a to dotychczas nikomu się nie udało”[4] – pisał, z pobłażaniem ale i podziwem, o pewnym specu w rozkradaniu państwowej własności, autor dziennika. Człowiek rozsadził komunistyczną formę, w którą usiłowano go wcisnąć.

Powieść  Vilikovskiego była pierwszą z projektu K4, zgodnie z założeniami którego wybrane książki mają ukazywać się jednocześnie w czterech krajach i czterech  językach: polskim, czeskim, słowackim i węgierskim. Projektodawcą jest Petr Minařík z czeskiego wydawnictwa „Větrné mlýny”. Wydaje mi się, że powieść słowackiego pisarza to obiecująca zapowiedź dla czytelników. 

 
Pavel Vilikovsky, Opowieść o rzeczywistym człowieku, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Pavel Vilikovský
„Opowieść o rzeczywistym człowieku”
- - -
[1] Witold Gombrowicz, „Ferdydurke”, Wydawnictwo Literackie, 1993, s. 78.
[2] Pavel Vilikovský, „Opowieść o rzeczywistym człowieku”, przeł. Tomasz Grabiński, „Książkowe Klimaty”, 2015, s. 202.
[3] Tamże, s.123-124.
[4] Tamże, s. 59.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz