Albert Camus by Robert Edwards |
Obcy i obcy
Na ile można utożsamiać pisarza z jego literackimi bohaterami? Czy uzasadnione jest oskarżanie go o czyny, które popełniły fikcyjne postacie; przypisywanie mu ich sposobu postrzegania świata i myślenia? Zastanawiałam się nad tym, gdy Achebe Chinua rzucał gromy na Josepha Conrada twierdząc, w oparciu o „Jądro ciemności”, że był on bezkompromisowym rasistą a jego powieść odczłowieczająca Afrykańczyków wciąż stanowi podporę dla ksenofobicznych zachowań Europejczyków. Jakiekolwiek były przekonania Conrada, to interpretacja zależy od czytelnika i, moim zdaniem, Achebe przywoływał nieistniejące demony.
To prawda, że my, Europejczycy często nawet nie dostrzegamy pewnych spraw – skupiamy się na istocie tego, co wg nas chce przekazać autor, ale bezwiednie przyswajamy również całą masę drobiazgów „zaszytych” w czytanym tekście. To właśnie uświadomiła mi powieść algierskiego pisarza Kamela Daouda, który postanowił „rozprawić się” z inną ikoną światowej literatury – „Obcym” Alberta Camusa. Przy czym, w przeciwieństwie do Achebe, Doud nie nawołuje do zaprzestania czytania powieści Camusa, przeciwnie, uznaje jej wielkość i prawdy, które przekazuje. Wytyka jedynie pewien drobiazg, na który przyznam – w swej europejskiej pysze(?) – nigdy nie zwróciłam szczególnej uwagi. Znamienny, ale czy istotny? Może tylko przypadkowy. Nikt już o to wielkiego francuskiego pisarza nie zapyta. Niemniej jednak stał się przyczynkiem do powstania świetnej powieści, która poprzez swoją polemikę z dziełami Camusa rozświetla zupełnie nowe obszary.
Camus przydał bohaterowi „Obcego” pewne swoje cechy i w jego życiu zawarł wątki autobiograficzne. Algierski pisarz Daoud podejmując polemikę z twórczością Camusa poszedł znacznie dalej i utożsamił bohatera „Obcego” z pisarzem. Meursault, w którymś momencie mówi, że swoje inne życie wyobraża sobie jako to, w którym mógłby wspominać obecne. Doud podejmuje pałeczkę – „Obcy” został napisany przez genialnego pisarza-mordercę, który po egzekucji opowiada o swoim życiu, przy czym tak mocno skupia się na samym sobie, że inny bohater – ta historia ma przecież dwóch bohaterów: mordercę i jego ofiarę – staje się tylko nieistotnym elementem pozbawionym znaczenia. Daoud przepowiada tę historię na nowo oddając głos tym, którzy pozostali w niej bezimienni – zepchniętemu do roli statysty Arabowi-ofierze i jego rodzinie. To także opowieść o wszystkich tych, którym przez lata kolonizatorzy odmawiali praw do indywidualnego istnienia, zamykając ich w bezkształtnej jednorodnej masie „jakichś” Arabów.
Sceneria niczym w „Upadku” Camusa – stary miłośnik wina nad kolejnymi kieliszkami opowiada swoją historię nieznajomemu, który trzyma pod pachą książkę – „Obcego” Alberta Camusa. Z tyłu za nimi kelner i głuchoniemy „który nie miał innych przyjemności niż robienie wycinków z gazet i palenie papierosów”[1]. A wokół rozpościera się miasto, które niegdyś zmagało się z dżumą – Oran.
Starzec o imieniu Harun jest młodszym bratem zamordowanego w powieści Camusa człowieka. Kiedy Meursault zastrzelił jego starszego brata był ledwie siedmioletnim chłopcem, który niewiele rozumiał i jeszcze mniej wiedział o świecie. To zdarzenie odcisnęło na nim piętno, które niósł przez całe swoje życie. Podczas kolejnych spotkań wylewa się z niego potok gniewnych, pełnych buntu słów. Za tak nieistotną w powieści Camusa śmiercią kryje się ogrom ludzkiej tragedii, która domaga się by opowiedzieć o niej światu. To historia zatopionej w bólu matki i młodszego brata, który musiał zastąpić także tego, który odszedł – zniknął bez śladu pozbawiony tożsamości i ciała. Tak jakby nigdy nie istniał.
„Mój brat miał na imię Musa. Miał też nazwisko. Ale na zawsze pozostanie Arabem. Ostatni na liście, wykreślony przez twojego Robinsona. Dziwne, nie? Kolonizator od wieków rozszerza swój stan posiadania, nadając nazwy temu, co sobie przywłaszcza, i odbierając je temu, co staje mu na przeszkodzie”[2].
Pełna gniewu opowieść Haruna to protest przeciw zawłaszczaniu cudzych historii – głos tych wszystkich, którzy przez wiele lat byli go pozbawieni. Narrator przygotowywał się do opowiedzenia tej historii niezwykle starannie. Uczył się pilnie języka, by móc precyzyjnie ująć w słowa to, co pozostało za kurtyną niedopowiedzeń. I nie chodzi tu bynajmniej o język francuski chociaż to w nim zapisał tę historię Kamel Daoud. Chodzi o język, który zbliży się na tyle do perfekcyjnego języka autora „Obcego” by choć w części mógł zrównoważyć siłę tamtej opowieści. Harun nie cofa się przed wykorzystaniem języka zabójcy – języka powieści Camusa – do opowiedzenia historii ofiary.
„Dlatego uczynię to, co robiło się w tym kraju po odzyskaniu niepodległości: ze starego domu kolonizatorów kamień po kamieniu zbuduję swój dom, swój język. Słowa i wyrażenia zabójcy będą dla mnie jak »porzucona własność«. Kraj jest zresztą pełen słów, które już do nikogo nie należą, widnieją na szyldach starych sklepów, w pożółkłych książkach, na ludzkich twarzach; jest pełen słów zmienionych przez dziwny język, jaki tworzy dekolonizacja”[3].
W nurt powieści wtrącony został cały gniewny monolog Meursaulta sprowokowany wypowiedzią księdza – tutaj jest wykrzyczany przez Haruna w odpowiedzi na zarzuty imama. Drobne zmiany wynikają z odmiennych losów obu bohaterów. Jednak chyba nie tylko… Tam, gdzie Meursault mówi, że żadne z przeświadczeń księdza nie jest warte włosa kobiety, Harun uzupełnia: „włosa kobiety, którą kochałem” [4].
Obsesyjnie poszukując śladów swojego brata w powieści Camusa, paradoksalnie, odnajduje samego siebie, dochodzi do wniosku, że jest zwierciadlanym odbiciem Meursaulta. Tak jak tamtego pchało ku zbrodni słońce, tak Harunem kierowała dłoń jego matki. Podobnie jak bohater „Obcego” Harun pozostaje poza nurtem historii i wiary – nie bierze udziału w wojnie wyzwoleńczej, nie chodzi do meczetu. Obaj bohaterowie odrzucają reguły gry narzucanej im przez społeczeństwo, obaj pragną żyć według swoich własnych zasad. Ale podczas gdy Meursault, wyprany z wszelkich emocji i uczuć, po prostu płynie z prądem, w Harunie wszystko aż kipi, on prowokująco obnosi się ze swoją wolnością.
Starzec się nie tłumaczy ani nie usprawiedliwia, gna go do tej spowiedzi bez poczucia winy potrzeba ukazania historii w prawdziwym świetle, bowiem w swej pierwotnej wersji została zakłamana, gdyż pozbawiono w niej głosu i imienia zamordowanego człowieka.
„Jeśli chodzi o absurd, to nikt inny, tylko mój brat i ja niesiemy go na naszych barkach, drzemie on w łonie naszej ziemi. Zrozum mnie dobrze, nie chodzi tu o mój smutek czy wściekłość. Nie odgrywam nawet żałoby, tylko… tylko co? Nie wiem. Myślę, że chciałbym sprawiedliwości. (…) Rozumiem przez to nie sprawiedliwość przed sądem, lecz zachowanie pewnej »równowagi«”[5].
Opowieść Haruna meandruje, zwodzi on słuchaczy i myli tropy. Liczne dygresje są pretekstem do ukazania Algierii – tej z zniewolonej i tej współczesnej, która choć wolna nie jest krajem idealnym; w miejsce jednych ograniczeń pojawiły się nowe. Rozhuśtane ludzkie emocje i oczekiwania przechyliły szalę w innym kierunku i wciąż daleko do równowagi. Historia nie znosi próżni – w miejsce kolonizatorów pojawiły się nowe siły, które odgórnie pragną narzucić wszystkim swoje porządki i swoje widzenie świata. Harun/Daoud podobnie jak Meursault/Camus odmawiają przyjęcia narzuconych reguł – chcą żyć i zmagać się z absurdami świata według własnych zasad. Każdy z nich chce być po prostu sobą. Nawet jeśli oznacza to wyrzucenie poza nawias społeczeństwa – bycie obcym we własnym kraju.
- - -
[1] Kamel Daoud, „Sprawa Meursaulta”, przeł. Małgorzata Szczurek, Karakter, 2015, s. 153.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 10.
[4] Tamże, s. 151.
[5] Tamże, s. 14.
Na ile można utożsamiać pisarza z jego literackimi bohaterami? Czy uzasadnione jest oskarżanie go o czyny, które popełniły fikcyjne postacie; przypisywanie mu ich sposobu postrzegania świata i myślenia? Zastanawiałam się nad tym, gdy Achebe Chinua rzucał gromy na Josepha Conrada twierdząc, w oparciu o „Jądro ciemności”, że był on bezkompromisowym rasistą a jego powieść odczłowieczająca Afrykańczyków wciąż stanowi podporę dla ksenofobicznych zachowań Europejczyków. Jakiekolwiek były przekonania Conrada, to interpretacja zależy od czytelnika i, moim zdaniem, Achebe przywoływał nieistniejące demony.
To prawda, że my, Europejczycy często nawet nie dostrzegamy pewnych spraw – skupiamy się na istocie tego, co wg nas chce przekazać autor, ale bezwiednie przyswajamy również całą masę drobiazgów „zaszytych” w czytanym tekście. To właśnie uświadomiła mi powieść algierskiego pisarza Kamela Daouda, który postanowił „rozprawić się” z inną ikoną światowej literatury – „Obcym” Alberta Camusa. Przy czym, w przeciwieństwie do Achebe, Doud nie nawołuje do zaprzestania czytania powieści Camusa, przeciwnie, uznaje jej wielkość i prawdy, które przekazuje. Wytyka jedynie pewien drobiazg, na który przyznam – w swej europejskiej pysze(?) – nigdy nie zwróciłam szczególnej uwagi. Znamienny, ale czy istotny? Może tylko przypadkowy. Nikt już o to wielkiego francuskiego pisarza nie zapyta. Niemniej jednak stał się przyczynkiem do powstania świetnej powieści, która poprzez swoją polemikę z dziełami Camusa rozświetla zupełnie nowe obszary.
Kamel Daoud by Claude Truong-Ngoc |
Sceneria niczym w „Upadku” Camusa – stary miłośnik wina nad kolejnymi kieliszkami opowiada swoją historię nieznajomemu, który trzyma pod pachą książkę – „Obcego” Alberta Camusa. Z tyłu za nimi kelner i głuchoniemy „który nie miał innych przyjemności niż robienie wycinków z gazet i palenie papierosów”[1]. A wokół rozpościera się miasto, które niegdyś zmagało się z dżumą – Oran.
Starzec o imieniu Harun jest młodszym bratem zamordowanego w powieści Camusa człowieka. Kiedy Meursault zastrzelił jego starszego brata był ledwie siedmioletnim chłopcem, który niewiele rozumiał i jeszcze mniej wiedział o świecie. To zdarzenie odcisnęło na nim piętno, które niósł przez całe swoje życie. Podczas kolejnych spotkań wylewa się z niego potok gniewnych, pełnych buntu słów. Za tak nieistotną w powieści Camusa śmiercią kryje się ogrom ludzkiej tragedii, która domaga się by opowiedzieć o niej światu. To historia zatopionej w bólu matki i młodszego brata, który musiał zastąpić także tego, który odszedł – zniknął bez śladu pozbawiony tożsamości i ciała. Tak jakby nigdy nie istniał.
fot. Lehnert & Landrock Źródło: Wikimedia |
Pełna gniewu opowieść Haruna to protest przeciw zawłaszczaniu cudzych historii – głos tych wszystkich, którzy przez wiele lat byli go pozbawieni. Narrator przygotowywał się do opowiedzenia tej historii niezwykle starannie. Uczył się pilnie języka, by móc precyzyjnie ująć w słowa to, co pozostało za kurtyną niedopowiedzeń. I nie chodzi tu bynajmniej o język francuski chociaż to w nim zapisał tę historię Kamel Daoud. Chodzi o język, który zbliży się na tyle do perfekcyjnego języka autora „Obcego” by choć w części mógł zrównoważyć siłę tamtej opowieści. Harun nie cofa się przed wykorzystaniem języka zabójcy – języka powieści Camusa – do opowiedzenia historii ofiary.
„Dlatego uczynię to, co robiło się w tym kraju po odzyskaniu niepodległości: ze starego domu kolonizatorów kamień po kamieniu zbuduję swój dom, swój język. Słowa i wyrażenia zabójcy będą dla mnie jak »porzucona własność«. Kraj jest zresztą pełen słów, które już do nikogo nie należą, widnieją na szyldach starych sklepów, w pożółkłych książkach, na ludzkich twarzach; jest pełen słów zmienionych przez dziwny język, jaki tworzy dekolonizacja”[3].
W nurt powieści wtrącony został cały gniewny monolog Meursaulta sprowokowany wypowiedzią księdza – tutaj jest wykrzyczany przez Haruna w odpowiedzi na zarzuty imama. Drobne zmiany wynikają z odmiennych losów obu bohaterów. Jednak chyba nie tylko… Tam, gdzie Meursault mówi, że żadne z przeświadczeń księdza nie jest warte włosa kobiety, Harun uzupełnia: „włosa kobiety, którą kochałem” [4].
Obsesyjnie poszukując śladów swojego brata w powieści Camusa, paradoksalnie, odnajduje samego siebie, dochodzi do wniosku, że jest zwierciadlanym odbiciem Meursaulta. Tak jak tamtego pchało ku zbrodni słońce, tak Harunem kierowała dłoń jego matki. Podobnie jak bohater „Obcego” Harun pozostaje poza nurtem historii i wiary – nie bierze udziału w wojnie wyzwoleńczej, nie chodzi do meczetu. Obaj bohaterowie odrzucają reguły gry narzucanej im przez społeczeństwo, obaj pragną żyć według swoich własnych zasad. Ale podczas gdy Meursault, wyprany z wszelkich emocji i uczuć, po prostu płynie z prądem, w Harunie wszystko aż kipi, on prowokująco obnosi się ze swoją wolnością.
Credit Line: Hichem Merouche (przycięcie) |
„Jeśli chodzi o absurd, to nikt inny, tylko mój brat i ja niesiemy go na naszych barkach, drzemie on w łonie naszej ziemi. Zrozum mnie dobrze, nie chodzi tu o mój smutek czy wściekłość. Nie odgrywam nawet żałoby, tylko… tylko co? Nie wiem. Myślę, że chciałbym sprawiedliwości. (…) Rozumiem przez to nie sprawiedliwość przed sądem, lecz zachowanie pewnej »równowagi«”[5].
Kamel Daoud
„Sprawa Meursaulta” |
[1] Kamel Daoud, „Sprawa Meursaulta”, przeł. Małgorzata Szczurek, Karakter, 2015, s. 153.
[2] Tamże, s. 21.
[3] Tamże, s. 10.
[4] Tamże, s. 151.
[5] Tamże, s. 14.
Czytałam już bardzo zachęcającą recenzję tej książki na blogu Czytanki Anki, teraz Twoja także mnie zachęca. Muszę więc poszukać tej książki. "Obcego" akurat czytałam w zeszłym roku i dosyć dobrze pamiętam. Czytając, nie zastanawiałam się nad tym, czy zabity Arab miał jakąś rodzinę, czy ktoś po nim płakał itd. Camus pominął te sprawy, skupił się jedynie na tym, co związane z zabójcą.
OdpowiedzUsuńJeśli tylko Ci się uda, sięgnij, koniecznie! Powieść Daouda jest wprost rewelacyjna! Przyznam, że mnie podobała się znacznie bardziej niż "Obcy" Camusa. W niej wszystko wrze i kipi, porywa Cię nie pytając o zdanie i zmusza do wielu przemyśleń. Nie tylko na temat twórczości Camusa.
UsuńPS. Za trop w kierunku "Czytanek Anki" dziękuję. Mam wrażenie, że szukamy podobnych blogów.