czwartek, 10 grudnia 2015

Kim Young-ha "Czarny kwiat"

Kim Young-ha, Czarny kwiat, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Dorian Wallender
     Poza horyzontem zdarzeń

Czarny kwiat istnieje tylko w wyobraźni, tak samo jak miejsce, do którego bohaterowie mają nadzieję przybyć, jest utopią”[1].
 
Południowokoreański pisarz Kim Young-ha jest już znany polskim czytelnikom, przede wszystkim z doskonałych opowiadań zawartych w zbiorze „Wampir i inne opowiadania”. Opowiadania te utrzymane są w konwencji pozwalającej odnaleźć się w nich czytelnikom z Zachodu, bez konieczności zgłębiania, tak odmiennej przecież, kultury koreańskiej. Problematyka tych utworów ma wydźwięk ogólnoludzki – autor skupia się na ludzkich bolączkach, niespełnionych i często nieuświadomionych pragnieniach, zagubieniu i zmniejszającym się we współczesnym świecie znaczeniu jednostki. Lekko ironiczne, fluktuujące pomiędzy fantazją i rzeczywistością, dotykają tego, co tkwi w każdym człowieku bez względu na jego pochodzenie i kulturowe naleciałości.

„Czarny kwiat” znacznie odbiega od tego schematu bowiem tym razem autor dostarcza czytelnikom sporej dawki egzotyki i to nie tylko tej o korzeniach sięgających Dalekiego Wschodu, lecz także wprost z Ameryki Łacińskiej. Przyczynkiem do napisania tej powieści stała się prawdziwa, aczkolwiek mało znana, historia pierwszej i ostatniej masowej emigracji członków społeczności koreańskiej do Meksyku. 

Stopniowy upadek królestwa Joseon spowodowany wewnętrznymi rozgrywkami pomiędzy rządzącymi klanami, zewnętrznymi napaściami i zubożeniem społeczeństwa znalazł swe ukoronowanie w zajęciu przez Japończyków stolicy kraju, objęcia nad nim protektoratu, co praktycznie równało się wymazaniu Korei z powierzchni map.

Kim Young-ha, Czarny kwiat, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Josef Stuefer 
Chwilę przed tym, 4 kwietnia 1905 roku, z portu w Jemulpo wypłynął brytyjski statek Ilford uwożąc na swoim pokładzie 1033 koreańskich pasażerów, którzy marząc o lepszej przyszłości podpisali kontrakty ze Spółką Kolonizacji Kontynentalnej i ruszyli na ziemie Meksyku by tam się wzbogacić i powrócić do swej ojczyzny wioząc pieniądze na zakup własnej ziemi. Nikt spośród nich nie spodziewał się tego, co zgotował im los: ani tego, że ich upodlenie stanie się jeszcze większe, ani tego, że ramię w ramię z Meksykanami wezmą udział w krwawej rewolucji, ani tego że podejmą trud założenia drugiej ojczyzny w Nowym Świecie.

Byli wśród emigrantów ludzie ze wszystkich warstw społecznych: pozbawieni ziemi chłopi, rybacy, zwolnieni ze służby żołnierze, katoliccy księża i wioskowi szamani, zwykli oszuści i przedstawiciele arystokracji blisko spokrewnieni z rodem królewskim. Ci niesieni nadzieją na lepszą przyszłość ludzie trafili na kreolskie hacjendy na Jukatanie specjalizujące się w uprawie krzewów agawy w celu pozyskania cennego w owym czasie sizalu. Zamiast spełnienia marzeń czekało ich piekło, z którego nie można się było wyrwać – bez grosza przy duszy, bez znajomości języka, byli jeszcze bardziej bezbronni niż zatrudniani tam Majowie. I nie było komu ująć się za nimi, bo jeszcze zanim wylądowali na meksykańskim wybrzeżu ich kraj przestał istnieć – stali się wyrzutkami bez ojczyzny.

I chociaż nie każdy z nich chciał wracać, bo w ich ojczyźnie od dawna działo się źle:

„To żałosny kraj, co takiego zrobił dla nas, że mielibyśmy wrócić? Czy nie głodził nas, gdy byliśmy młodzi, wystawił na wojnę, kiedy dorastaliśmy i porzucił, kiedy życie stało się w końcu znośne? Chińskie dranie nad nami, cholerni Rosjanie na naszych plecach i przeklęci Japończycy pod nami, kopiący nas swoimi wojskowymi butami, a następnie każący nam płaszczyć się przed nimi. Koreańczycy traktujący swoich ludzi tak chłodno jak zimowy szron i kryjący się przed armią innego narodu niczym pies w lecie przed spiekotą. Ten kraj nie ma ani odwagi, ani kręgosłupa”[2] – jak z goryczą powiedział były żołnierz, to jednak utrata tej cząstki ziemi, do której przynależeli i brak szans na jakąkolwiek ochronę wytrącił wszystkich z równowagi i pogrzebał resztki nadziei.

Kim Young-ha, Czarny kwiat, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Angélica Portales
Spośród bohaterów powieści można jako postać centralną wyróżnić Kima Ijeonga – sierotę wychowanego na ulicy – to wokół niego najczęściej kręci się koło zdarzeń, to jego śmiercią rozpoczyna się i kończy powieść. Jednak książka ma wiele ważnych postaci, bowiem autor starał się ukazać jak radzili sobie w trudnej sytuacji przedstawiciele poszczególnych grup. Mamy rodzinę arystokratów Yi składającą się z głowy rodu, jego żony i dwójki dzieci, w tym dorastającej córki. Wychowani w cieplarnianych warunkach według konfucjańskich zasad wymagających przestrzegania sztywnej hierarchii ważności i posłuszeństwa, jako pierwsi, bo już na statku, zmuszeni zostali do konfrontacji swoich oczekiwań z rzeczywistością. Najboleśniej odczuli to ojciec i matka rodzeństwa, bo dla nich niewyobrażalnym było już samo to, że musieli stykać się fizycznie z pospólstwem i przestali być traktowani z poszanowaniem, którego oczekiwali, nie tylko przez współpasażerów, ale i przez organizatorów wyjazdu. Oboje młodzi, każde na swój sposób przystosowali się do nowych warunków. Zahartowani w stawianiu czoła przeciwnościom żołnierze podchodzili realnie do powstałej sytuacji i próbowali zniwelować największe uciążliwości strajkując bądź negocjując z hacjenderami a przywykli do ciągłych poniżeń i harówki ponad siły we własnym kraju chłopi i rybacy poddali się z rezygnacją losowi. Społeczne męty i szumowiny, jak wszędzie, dawały sobie radę kosztem współtowarzyszy. Pojawiają się jeszcze inne znaczące postaci takie jak katolicki ksiądz, czy szaman, które nie chciał być szamanem i bardzo ciekawa postać tłumacza – o tym jeszcze za chwilę. 

Dziewczyna Yeonsu jako jedyna uwypuklona żeńska bohaterka miała być zapewne przykładem tego jak kobiety wyrwane z nakazanego przez konfucjańskie zasady poddaństwa ojcom, braciom i mężom  zyskują swoje własne „ja” i stają się zdolne do decydowania o swoim życiu. I co prawda ona pierwsza zrywa z konwenansem i wiąże się z mężczyzną z pospólstwa, ale tak naprawdę poza tym, że ładnie pachnie – w powieści mowa jest o zapachu „sarniej krwi” burzącym zmysły wszystkich mężczyzn, którzy znaleźli się w jej pobliżu – właściwie nie czyni niczego by te więzy zrzucić. Owszem daje sobie radę manipulując mężczyznami, ale od tego do wyzwolenia daleko. Zresztą jakże mogłoby być inaczej skoro traktowanie kobiet w Meksyku wcale nie odbiegało tak daleko od tego jak były postrzegane w Korei. To chyba najsłabiej zarysowana postać w powieści, choć przyznać muszę, że wprowadza do niej ogromny ładunek zmysłowości – ten erotyzm też jest jednym z wyznaczników pisarstwa Kim Young-ha.

Kim Young-ha, Czarny kwiat, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Republic of Korea


Bardzo interesującymi postaciami o staranniej zarysowanych sylwetkach są: katolicki ksiądz Paul Bak Gwangsu i tłumacz Gwon Yongjun. Chociaż nie są głównymi bohaterami, to jednak zajmują w powieści ważne miejsca, bowiem to o ich przeszłości w Korei i przyczynach, które skłoniły ich do wyjazdu dowiadujemy się najwięcej. Dla mnie to właśnie te retrospekcje były najbardziej żywymi i niosącymi największy ładunek emocjonalny wątkami. Opis życia ludzi i odprawianych w wyspiarskiej osadzie rybackiej rytuałów oraz historia rodziny kupców-tłumaczy zapiera dech. Żałowałam, że nie są dłuższe, bo aż prosiły się o rozbudowanie. Tym bardziej, że kładły cień na późniejsze wydarzenia, szczególnie te związane z rozbieżnościami pomiędzy religią chrześcijańską a wierzeniami i rytuałami koreańskich emigrantów. I tu pojawia się kolejny rys charakterystyczny dla pisarstwa Koreańczyka – elementy fantastyczności – coś na pograniczu jawy i snu, co wprowadza atmosferę tajemniczości a nawet grozy.

Powieść napisana jest bardzo oszczędnym, ale niezwykle precyzyjnym językiem. Całość  ma budowę kolistą – akcja rozpoczyna się i kończy w tym samym miejscu i czasie, przy czym liczne retrospekcje gładko przeplatają się z wydarzeniami aktualnymi.  Dodatkowy epilog uzupełnia wiedzę czytelnika o tym jak potoczyły się dalsze losy kilku czołowych postaci już po zamknięciu akcji właściwej.

A mnie po odłożeniu książki ogarnął żal, że autor rygorystycznie trzymał się zasady oszczędności słowa, nie dał się ponieść i nie rozwinął przynajmniej kilku wątków, w które chętnie bym się zanurzyła znacznie głębiej. 


Kim Young-ha, Czarny kwiat, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Kim Young-ha„Czarny kwiat”
 - - -
[1] Kim Young-ha, „Czarny kwiat”, przeł. Marzena Stefańska-Adams, Kwiaty Orientu, 2015, s. 318.
[2] Tamże, s. 80-81.

2 komentarze:

  1. Widzę, że w literackich podróżach podążamy coraz dalej na wschód. Ja dotarłam dopiero do Mekki. Przy okazji informuję, że nominowałam tego bloga do blogowej zabawy Liebster Award.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Faktycznie zaniosło mnie ku wschodnim krajom - Korea, teraz Chiny, z przystankiem w Algierii. Czekam z niecierpliwością na wieści z Mekki.

      Bardzo dziękuję za nominację... mam nadzieję, że JAKOŚ sobie poradzę - strzelaj pytaniami a ja pomyślę o kolejnych blogach. ;-))

      Usuń