piątek, 4 września 2015

Varujan Vosganian "Księga szeptów"

Varujan Vosganian, Księga szeptów, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Brian Smithson
Ormiański dzwon

„(…) zawsze wyobrażałem sobie dzwon, jako najodpowiedniejszy głos mojego narodu”[1].

Siedem przystanków na drodze ku całkowitej zagładzie, siedem kręgów śmierci, siedem kręgów piekła: Mamura, Islahiye, Bab, Meskene, Dipsi, Rakka i w końcu Deir ez-zor, za którym roztaczają się piaski mezopotamskiej pustyni, lub też biblijny Eden – o tym wiedzą tylko ci, którzy przekroczyli ostateczną granicę. To historia ludobójstwa Ormian w Imperium Osmańskim.

Jeśli dodamy do tego kolejne dwa kręgi  – ten z 1895 roku, kiedy z rozkazu sułtana Abdul-Hamida doszło do pierwszej rzezi Ormian i okres bolszewickich rządów i syberyjskich  łagrów – otrzymamy, jak w „Boskiej komedii” Dantego, dziewięć kręgów piekła, które kolejno przekraczać musieli członkowie narodu pozbawieni własnego państwa.

To nie jedyne podobieństwo, bowiem, podobnie jak u Dantego, opowiadający jest zarazem wędrowcem przemierzającym piekielne ścieżki, o którego historii sam opowiada: „W mojej historii opowiadacz opowiada o »Księdze szeptów«. A w tej nowej opowiadanej książce pojawia się ponownie opowiadacz, który opowiada. Opowiada o opowiadaczu i jego historii”[2]. 
Varujan Vosganian – rumuński pisarz ormiańskiego pochodzenia –  w najnowszej książce przedstawia historię swojego ludu. Nie jest to jednak książka historyczna, chociaż zawiera sporo dat i autentyczne nazwiska i wydarzenia; to opowieść o zwykłych ludziach i trudnych kolejach losu, z którymi przyszło im się zmierzyć; to  saga, w której rodziną jest cały naród. Jest w niej miejsce nie tylko dla największych bohaterów, lecz także dla ludzi, o których nikt by nigdy nie usłyszał, gdyby nie przekazywane przez starców szeptane opowieści. Idą obok siebie w szeregu widmowych postaci największy ormiański poeta Daniel Varujan zamordowany przez Turków w 1915 roku i rolnik Aurel Dimforte, który w 1957 roku został zastrzelony na rozkaz Nicolae Ceauşescu podczas pacyfikacji wsi, która sprzeciwiała się kolektywizacji. Pisarz zapisał – opowiedział głośno – historie, które do tej pory przekazywane były jedynie szeptem. Szeptem, bo głośno mówić o nich zakazano, szeptem, bo niekiedy szept jest głośniejszy i wymowniejszy od krzyku. 
Varujan Vosganian, Księga szeptów, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Giulia van Pelt
„Ta opowieść, którą nazywamy »Księgą szeptów«, nie jest moją historią. Rozpoczęła się na długo przed czasem mojego dzieciństwa, kiedy rozmawiano szeptem. Rozpoczęła się na długo wcześniej, zanim stała się książką. I nie wzięła początku w Fokszanach, mieście mojego dzieciństwa, lecz w Sivas, w Diyarbakurze, w Bitlisie, w Adanie, w regionie Cylicji, w Vanie, w Trazbonie, we wszystkich wilajetach wschodniej Anatolii, gdzie urodzili się Ormianie mojego dzieciństwa, którzy zaliczają się do bohaterów tej książki. Ba, nawet jeszcze wcześniej, wraz z legendami i lękami, o których starcy mojego dzieciństwa słyszeli i których doświadczyli we własnym dzieciństwie”[3].

Nadszedł widać czas by fragmentaryczne, powierzane sobie szeptem historie zebrać w jedną całość i wyjawić nie tylko najbliższym, ale całemu światu. Dopiero teraz, po wielu, wielu latach, gdy dorosło pokolenie uwikłane pośrednio w historie życia „starców swojego dzieciństwa”. Pokolenie, które, zarazem, już i jeszcze, może wyrazić w słowach to, co poprzednie generacje skrywały w swej pamięci. „Kto cierpiał, nie może opowiedzieć historii zdarzeń takich, jakie były, lecz wyłącznie swoją własną historię. Kto cierpiał, nie może zrozumieć. I ten, kto odczuwa nienawiść, także nie może zrozumieć”[4] –  powiedział młodemu Vosganianowi jego dziadek Setrak, a ten, po latach, postanowił zmierzyć się z próbą opisu i zrozumienia historii krwawego szlaku, którym przyszło iść ormiańskiemu narodowi, i utrwalić wydarzenia, które istniały dotąd jedynie w pamięci ich świadków.

Porywająco pisze autor o swoich dziadkach, tak wiele jest w jego przekazie ciepła i miłości, tak dużo czułości i wdzięczności…  Ten krąg życzliwości ogarnia też innych ludzi, niezwiązanych krwią, ale obecnością, przynależnością do świata dziecięcych wspomnień. To nie do uwierzenia, że opowieść o tematyce tak bolesnej tchnie nie tylko współczuciem ale również serdecznością. Ta ostatnia obejmuje również tych, którzy się zagubili, podejmowali błędne decyzje lub po prostu nie potrafili  odnaleźć się na nowo po strasznych przejściach. 
Varujan Vosganian, Księga szeptów, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Nicolas Le Gruiec
Opowieść jest poszarpana, rozrzucona po kartach księgi  jak rozsypane puzzle, albo układane przez autora, wg tylko jemu znanego klucza, znaczki w albumie. Jednak jeśli nawet czytelnik może zagubić się w mnogości przekazanych historii, to w jego umyśle powstaje jednorodny, choć nieco mglisty, obraz całości. Przepiękny literacki język, doskonale nakreślone nawet przelotnie pojawiające się postacie, bogactwo porównań i opisów. Każde słowo  w tej opowieści jest jednak starannie przemyślane i wyważone – ta jednoczesna obfitość i oszczędność zarazem uwypukla jak i łagodzi koszmar przekazywanych treści. Kunsztowność przekazu przenosi tę tragiczną historię w baśniowy wymiar  – przestrzeń, w której mimo wypełniającego ją zła i grozy, istnieją także piękno, miłość i poświęcenie. I pamięć.

„»Księga szeptów« jest pod tym względem niezwykła, bo w odróżnieniu od innych historii tutaj śmierć jest tylko szczegółem, a ważniejsza niż śmierć, a zatem ważniejsza niż życie jest pamięć”[5] – pisze Vosganian i udaje mu się w swojej książce oddać tę szczególną niezwykłość.

Pamiętajmy zatem. Wszyscy pamiętajmy, bo „Księga szeptów” nie została zakończona i będzie trwać „tak długo, jak będzie istniał lęk na świecie”[6]. 
 
Varujan Vosganian, Księga szeptów, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Varujan Vosganian
 „Księga szeptów”
- - -
[1] Varujan Vosganian, „Księga szeptów”, przeł. Joanna Kornaś-Warwas, Książkowe Klimaty, 2015, s. 22.
[2] Tamże, s. 282.
[3] Tamże, s. 191.
[4] Tamże, s. 174.
[5] Tamże, s. 427.
[6] Tamże, s. 439.













6 komentarzy:

  1. Brzmi bardzo intrygująco, świetna recenzja jeszcze bardziej zachęca!
    Pozdrawiam
    www.pani-poczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się jeśli recenzja zachęca, bo to jedna z moich "książek roku" - wstrząsnęła mną i jednocześnie zachwyciła. Polecam wszystkim, ze względu na temat i literacki kunszt.

      Usuń
  2. Chętnie sięgnę po książkę, bo mam zamiar nadrabiać zaległości w czytaniu rumuńskiej literatury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo polecam. Ta książka, to coś zupełnie niesamowitego. Wyjątkowo tragiczna historia całego narodu opowiedziana w niezwykle poruszający i jednocześnie piękny sposób.

      A ja właśnie u Ciebie wypatrzyłam coś, co koniecznie muszę przeczytać - mam na myśli "Medgidię, miasto u kresu" Teodorescu. Zgłoszę się po przeczytaniu. ;-) Ale to za chwilę, bo na razie inny rumuński pisarz, o podobnym zresztą nazwisku, bo Teodorovici maluje przede mną obrazy Rumunii z lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.

      Usuń
  3. Cudowna, wspaniała książka. Jedna z lepszych jakie przeczytałem w życiu, a było ich naprawdę sporo. To prawdziwa poezja prozy, której lektura sama w sobie sprawia już przyjemność. Nie przypominam sobie bym kiedyś czytał tak pięknie budowane zdania i metafory, tak pełne liryki i optymizmu, poimo opisywania czasami rzeczy makabrycznych. A pisać o czymś takim w taki właśnie sposób, to dla mnie mistrzostwo świata.
    Księgę szeptów powinno się smakować. Ponieważ ma 12 rodziałow, proponuję czytać po jednym dziennie - mniej, byłoby chyba nietaktem, ale więcej - pewnie szaleństwem.
    Polecam więc gorąco! (w przeciwieństwie do "Armenia. Karawany śmierci").

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zainteresowałeś mnie właśnie tą drugą pozycją... Ot, taka ze mnie przekorna dusza. ;-)

      Usuń