Octavio Paz Źródło: Wikipedia |
Podpatrywanie Paza
Octavio Paz – poeta i eseista meksykański, laureat Literackiej Nagrody Nobla w 1990 roku. W Polsce potraktowany nieco po macoszemu jeśli chodzi o twórczość poetycką – wydano tylko kilka miniaturowych tomików będących wyborem jego wierszy; pojedyncze poematy pojawiały się w różnych antologiach. Wszystko to stare książki z lat dziewięćdziesiątych, wydane chyba w bardzo niewielkim nakładzie, bo w przeciwieństwie do sztandarowych zbiorów esejów: „Labirynt samotności”, o którym mówi się, że nie wiadomo czy jest najbardziej wnikliwą analizą psychiki Meksykanina, czy też Meksykanie postanowili utożsamić się z zawartymi w niej tezami, „Podwójny płomień” – eseje o istocie miłości, czy też „Podpatrywanie Indii”, są prawie niedostępne.
W porównaniu do twórczości eseistycznej, która mimo kunsztownego języka jest przystępna i przejrzysta, poezje Paza wydały mi się niezwykle hermetyczne. Nie bez znaczenia jest zapewne fakt, że miałam do czynienia z wyborem, w którym zawarto utwory z różnych okresów i niestety pojawiają się tam bez żadnych odnośników, chociażby w postaci dat. To istotne w przypadku poety, który swoje wiersze traktował jak pamiętnik, w którym utrwalał to, co w danej chwili wydawało mu się istotne. Poezja zaś była punktem wyjścia do twórczości eseistycznej. I tak koło się zamyka a czytelnik staje oko w oko z tajemnicą, którą trudno mu samodzielnie rozwikłać. Zawsze jednak warto próbować – sama próba niesie ze sobą moc emocji i wzruszeń, bo Paz był mistrzem słowa.
Omawiany tomik otwiera wiersz:
Fotografia: Matthew |
Pewność
Jeżeli rzeczywistym jest światło
białe lampy, rzeczywista
dłoń, która pisze, rzeczywiste
są oczy wpatrzone w zapis?
Od słowa do słowa
to co mówię, wietrzeje.
Wiem, że jestem żywy
między nawiasami[1].
Zapewne jest to jeden z wierszy z wczesnego okresu, kiedy poeta poszukiwał swojego miejsca w świecie i poezji. Dla mnie ten wiersz jest jakby odkryciem przez Paza swego przeznaczenia, którym było utrwalanie na papierze ulotnych słów i myśli. W „Labiryncie samotności” tak pięknie pisał:
„Wszystkim nam w pewnej chwili nasze istnienie objawiło się jako coś osobliwego, cennego i nieprzekazywalnego. Prawie zawsze objawienie to zdarza się w wieku młodzieńczym, odkrycie nas samych przejawia się jako poczucie, że jesteśmy samotni; pomiędzy światem a nami otwiera się niedotykalna, przeźroczysta ściana: ściana naszej świadomości. To prawda, że ledwie się rodzimy, czujemy się samotni; ale dzieci i dorośli mogą wykroczyć poza swą samotność i zapomnieć o sobie dzięki zabawie czy pracy. Natomiast młodzieniec, oscylujący między dzieciństwem a młodością, przystaje na chwilę zdumiony przed nieskończonym bogactwem świata. Jest oszołomiony istnieniem. A po zdziwieniu następuje refleksja: pochylony nad rzeką swojej świadomości zapytuje się, czy ta twarz wykwitająca powoli z głębi, zniekształcona przez wodę, należy do niego. Osobliwość istnienia - która u dziecka jest tylko wrażeniem - zmienia się w problem i pytanie, w zapytującą świadomość”[2].
białe lampy, rzeczywista
dłoń, która pisze, rzeczywiste
są oczy wpatrzone w zapis?
Od słowa do słowa
to co mówię, wietrzeje.
Wiem, że jestem żywy
między nawiasami[1].
Zapewne jest to jeden z wierszy z wczesnego okresu, kiedy poeta poszukiwał swojego miejsca w świecie i poezji. Dla mnie ten wiersz jest jakby odkryciem przez Paza swego przeznaczenia, którym było utrwalanie na papierze ulotnych słów i myśli. W „Labiryncie samotności” tak pięknie pisał:
„Wszystkim nam w pewnej chwili nasze istnienie objawiło się jako coś osobliwego, cennego i nieprzekazywalnego. Prawie zawsze objawienie to zdarza się w wieku młodzieńczym, odkrycie nas samych przejawia się jako poczucie, że jesteśmy samotni; pomiędzy światem a nami otwiera się niedotykalna, przeźroczysta ściana: ściana naszej świadomości. To prawda, że ledwie się rodzimy, czujemy się samotni; ale dzieci i dorośli mogą wykroczyć poza swą samotność i zapomnieć o sobie dzięki zabawie czy pracy. Natomiast młodzieniec, oscylujący między dzieciństwem a młodością, przystaje na chwilę zdumiony przed nieskończonym bogactwem świata. Jest oszołomiony istnieniem. A po zdziwieniu następuje refleksja: pochylony nad rzeką swojej świadomości zapytuje się, czy ta twarz wykwitająca powoli z głębi, zniekształcona przez wodę, należy do niego. Osobliwość istnienia - która u dziecka jest tylko wrażeniem - zmienia się w problem i pytanie, w zapytującą świadomość”[2].
Teocalli de la Guerra Sagrada Źródło: Wikimedia |
Kilka dalszych utworów nosi znamię fascynacji poety kulturą i mitologią Azteków. Są enigmatyczne i niepokojące, bo w swym niedopowiedzeniu przywodzą na myśl krwawe rytuały pierwotnych mieszkańców Meksyku.
Xochidili
Na drzewie dnia
wiszą owoce z jadeitu:
ogień i krew w ciemnościach[3],
Płaskorzeźby
Ulewa długowłosa, o stopach tańczących,
z kostkami ugryzionymi piorunem,
spływa, przy wtórowaniu bębnów:
otwiera oczy kukurydza, rośnie[4].
Wiele jest wierszy, które prawdopodobnie powstały, lub przyczynkiem do ich napisania stał się pobyt Wschodzie. Jak pisze Paz w „Podpatrywaniu Indii”: „Wszystko, co przeżyłem i odczułem w ciągu sześciu lat spędzonych w Indiach, zawarłem w tomie wierszy zatytułowanym »Wschodnie zbocze« (»Ladera Este«) i w małej książce prozą, »Gramatyczna małpa« (»El Mono Gramático«). Już kiedyś powiedziałem, że zbiór wierszy jest jakby dziennikiem, w którym autor stara się utrwalić pewne szczególne momenty, nie tylko te szczęśliwe”[5].
Wiele z nich przesycone jest namiętnością i erotyzmem – to nie tylko wyprawa w zupełnie odmienne rejony kultury i historii, to także pieśni na cześć miłości – w Indiach poeta spotkał swoją przyszłą żonę – Marie-José.
„Marie-José i ja […] nasze spotkanie było zarazem rozpoznaniem. Oczywiście życie jest cierpieniem, lecz równocześnie wyborem: jest w nim konieczność i wolność. W miłosnym spotkaniu dwa bieguny splatają się w zagadkowy węzeł. Objąwszy się nawzajem, objęliśmy też nasze wspólne przeznaczenie. Ja szukałem sam siebie i odnalazłem istotę, która mnie mogła dopełnić, będąc całkiem inną. Ty i ja niczym dwa ustawione naprzeciw siebie lustra…”[6].
The Shadow Betwen You And Me by Jorge Figueroa Acosta |
Dotyk
Moje dłonie
rozchylają zasłony twej istoty,
ubierają cię w inną nagość
odkrywają ciała mnogie w twoim ciele
Moje dłonie
wymyślają inną cielesność twemu ciału[7].
„Była to edukacja sentymentalna, artystyczna, i duchowa. Jej wpływ można dostrzec w mych wierszach, prozie i w samym moim życiu”[8] – pisał o tym okresie poeta i to zazębianie się wszystkich płaszczyzn daje się odczuć. Nie darmo w „Podwójnym płomieniu” nazwał Paz poezję erotyką słowną, której motorem jest wyobraźnia przekształcająca język w rytm i metaforę. I tu okazał się mistrzem. Myślę, że jego erotyki nie mówią o eksplozji namiętności, lecz raczej o jej głębi. Brak dosłowności lub też dosłowność uwikłana w surrealistyczne wizje nadaje im charakter tajemniczego misterium celebrowanego w pełnej skupienia ciszy i powadze.
Co jakiś czas powraca w wierszach motyw samotności i zagubienia; poszukiwanie łączności z drugą istotą i rozmyślania nad upływem czasu.
Koncert w ogrodzie
Spadł deszcz
Godzina jest olbrzymim okiem.
Odbijamy się w sobie.
Rzeka muzyki
płynie w mojej krwi.
[…]
Świat się otwiera niby kwiat podwójny:
Smutek narodzin
i radość pobytu
Idę zagubiony w moim własnym wnętrzu[9].
Spadł deszcz
Godzina jest olbrzymim okiem.
Odbijamy się w sobie.
Rzeka muzyki
płynie w mojej krwi.
[…]
Świat się otwiera niby kwiat podwójny:
Smutek narodzin
i radość pobytu
Idę zagubiony w moim własnym wnętrzu[9].
Octavio Paz (1988 Malmö) Foto: Jonn Leffmann |
Tomik zamyka długi poemat „Wciąż te same widzenia”. To jakby powrót poety do miejsc związanych z jego dzieciństwem i młodością; ponowne spojrzenie na ojczyznę, którą odkrywa na nowo, ze zdumieniem stwierdzając, że właściwie nic się nie zmieniło poza nim samym.
– nieruchomo wiruje wydobyty z warstw czasu młodzieniec i
wyskakuje mi z głowy teraz, kiedy piszę;
– i znowu rusza w drogę, wielojeden w swoim samoświecie,
przez ulice i place rozsypujące się pod dotknięciem słowa;
– i znowu znika, w poszukiwaniu wszystkiego i wszystkich[10]
A mnie chwilami znikał poeta – wyruszał ścieżką dla mnie niedostępną, by po chwili znów się pojawić z jakąś nową refleksją lub pytaniem. Lecz nawet kiedy gubiłam się w labiryntach jego myśli, to nieodmiennie czarował mnie słowem.
„Podpatrujący nie widzi wyraźnie i wielu rzeczy może się tylko domyślać. Obraz, jaki mu się jawi, jest niepewny, zagadkowy, pozbawiony szczegółów, które giną gdzieś w mroku”[12].
I tak jest chyba u mnie z wierszami Paza.
– nieruchomo wiruje wydobyty z warstw czasu młodzieniec i
wyskakuje mi z głowy teraz, kiedy piszę;
– i znowu rusza w drogę, wielojeden w swoim samoświecie,
przez ulice i place rozsypujące się pod dotknięciem słowa;
– i znowu znika, w poszukiwaniu wszystkiego i wszystkich[10]
A mnie chwilami znikał poeta – wyruszał ścieżką dla mnie niedostępną, by po chwili znów się pojawić z jakąś nową refleksją lub pytaniem. Lecz nawet kiedy gubiłam się w labiryntach jego myśli, to nieodmiennie czarował mnie słowem.
„Podpatrujący nie widzi wyraźnie i wielu rzeczy może się tylko domyślać. Obraz, jaki mu się jawi, jest niepewny, zagadkowy, pozbawiony szczegółów, które giną gdzieś w mroku”[12].
I tak jest chyba u mnie z wierszami Paza.
A tutaj można przeczytać kilka, no nie... kilkanaście fragmentów moich ulubionych wierszy tego poety: Moje ulubione wiersze Octavio Paza
Octavio Paz "Wciąż te same widzenia" |
- - -
[1] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, przeł. Krystyna Rodowska, Fundacja "Literatura Światowa": Ethos, 1990, s.5.
[2] Octavio Paz, „Labirynt samotności” przeł. Jan Zych, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1991, s. 7.
[3] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, s. 17.
[4] Tamże, s. 18.
[5] Octavio Paz, „Podpatrywanie Indii”, przeł. Piotr Fornelski, Wydawnictwo Literackie, 1997, s.32.
[6] Tamże, s.29.
[7] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, s.35.
[8] Octavio Paz, „Podpatrywanie Indii”, s.23.
[9] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, s. 54.
[10] Tamże, s. 60.
[11] Octavio Paz, „Podpatrywanie Indii”, s.33.
[2] Octavio Paz, „Labirynt samotności” przeł. Jan Zych, Wydawnictwo Literackie, Kraków, 1991, s. 7.
[3] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, s. 17.
[4] Tamże, s. 18.
[5] Octavio Paz, „Podpatrywanie Indii”, przeł. Piotr Fornelski, Wydawnictwo Literackie, 1997, s.32.
[6] Tamże, s.29.
[7] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, s.35.
[8] Octavio Paz, „Podpatrywanie Indii”, s.23.
[9] Octavio Paz, „Wciąż te same widzenia”, s. 54.
[10] Tamże, s. 60.
[11] Octavio Paz, „Podpatrywanie Indii”, s.33.
Wspaniale! Poczytam sobie te wyjątki. Już trochę poczytałam. Wprawdzie zniosło mnie znowu w moim ulubionym kierunku, ku miłym memu sercu wulkanicznym wyspom, ale dla Paza wrócę na chwilę do Mezoameryki. :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Kochana, w ten weekend w Alekino+ "Meduzy", widziałaś? Sympatyczny filmik, może zafunduję sobie powtórkę.
O, dla Paza warto zrobić wielki skok, podobnie jak dla wulkanicznych wysp. ;)
Usuń"Meduz" nie widziałam, zaraz zerknę w program tv - dzięki. ;)