poniedziałek, 25 maja 2020

Salman Rushdie „Quichotte”

Salman Rushdie, Quichotte, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Windmills by ArtTower na Pixabay
Tyle potworów do zgładzenia

Dawno, dawno temu pewien nieco szalony szlachcic naczytawszy się rycerskich opowieści postanowił zostać jednym ze szlachetnych kawalerów, walczyć ze złem i potworami, które to uczynki pozwoliłyby mu zdobyć serce pięknej dziewicy – Dulcynei. Nie tak dawno temu, może rok lub dwa, pewien starszy mężczyzna prowadzący puste i monotonne życie wędrownego handlowca umilał sobie czas oglądając programy telewizyjne. Oglądał ich tak wiele, że po pewnym czasie zaczęła mu się zacierać granica pomiędzy światem iluzji a rzeczywistością. To w świecie iluzji znalazł kobietę swoich marzeń i postanowił, pokonując wszelkie przeszkody, zasłużyć na jej szacunek i miłość. Co więcej, podobnie jak pewien znany stolarz gorąco marzył o tym, by mieć syna. Jeden wystrugał z drewna kukiełkę chłopca, która cudownie ożyła, drugi siłą pragnienia i mocy deszczu meteorytów przywołał młodego człowieka z nicości. Obydwaj chłopcy nie godzili się na taki połowiczny żywot i z całych sił pragnęli stać się prawdziwymi ludźmi, w czym miała im pomóc Wróżka o Błękitnych Włosach i surowy i zasadniczy świerszcz Grillo Pa(r)lante.


A gdyby komuś było mało to jest jeszcze komputer, który wynajmują mnisi by wymienił wszystkie dziewięć miliardów imion Boga a gdy dolicza do końca gwiazdy gasną i świat się kończy. Podobnie jest z miłością – jej ilość w świecie jest skończona i gdy spełni się ta ostatnia świat ulegnie zagładzie. Nie brak też światów równoległych, ludzi, którzy ich poszukują i starają się stworzyć do nich bramy, które pozwoliłyby umknąć przed unicestwieniem. Podobieństwa jednak bywają zwodnicze a nadzieje złudne. 

Salman Rushdie kreuje DuChampa – miernego pisarza powieści szpiegowskich, który zdegustowany swoim życiem i twórczością postanawia napisać powieść odmienną od wszystkich dotychczasowych, która ma stać się dziełem jego życia. Stwarza więc pana Smile’a, który pracuje jako przedstawiciel handlowy firmy farmaceutycznej należącej do jego krewnego. Ten z kolei wymyśla upragnionego syna. Każda następna historia wciąga czytelnika głębiej, za kolejną zasłonę iluzji a każdy z bohaterów ma do opowiedzenia własną historię, która koresponduje z historiami z sąsiadującej warstwy. Być może, zdzierając sukcesywnie zasłony dotarlibyśmy do samego Rushdiego, którego postać i życie ma wiele punktów stycznych do losów fikcyjnych bohaterów. 

Salman Rushdie, Quichotte, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Studium do Don Kichota 1958, Autor nieznany, Muzeum Narodowe w Warszawie
Zapożyczenia, nawiązania, cytaty; zabawa konwencją i słowami – wszystko to znajdziemy w powieści „Quichotte”. Nie jest to jednak tylko uwspółcześniona i przepowiedziana na nowo historia błędnego rycerza Cervantesa, lecz raczej próba ukazania coraz większych trudności w adoptowaniu się ludzi do obecnej rzeczywistości, szczególnie tych „przeszczepionych” na obcy grunt.

„Można twierdzić, że historie nie powinny się w ten sposób rozpraszać…(…) a jednak tyle dzisiejszych historii ma i mieć musi taką właśnie mnogą, rozproszoną naturę, bo w życiu ludzi i stosunkach międzyludzkich doszło do pewnego rodzaju rozszczepienia – rodziny się podzieliły, miliony spośród nas czy to z konieczności, czy to z wyboru rozjechały się po wszystkich czterech węgłach Ziemi (…). Tego typu pęknięte rodziny mogą być naszą najlepszą soczewką, by przez nią oglądać ów spękany świat”*.

Lubię pisanie Salmana Rushdiego. Lubię tę narrację oszalałej z pośpiechu kukułki, która jakby starała się wykukać wszystko, co ma do powiedzenie tak szybko, by nikt jej nie zdołał przerwać. A wyśpiewuje na jednym wydechu o ludzkich śmiesznostkach i poważnych problemach współczesnego świata. Z jednej strony człowiek pokonał wiele gnębiących go problemów i teoretycznie obecny świat wydaje się być lepszy. Skąd więc coraz większa popularność środków psychotropowych bądź ucieczek w wirtualną rzeczywistość? Świat się skurczył, mieszają się rasy i kultury, ale nie tylko nie pokonaliśmy dawnych demonów rasizmu, seksizmu i wielu innych –izmów ale zaczynają nas gnębić skutki rozerwania więzi rodzinnych i problemy z własną tożsamością.

Po lekturze książki Rushdiego „Joseph Anton. Autobiografia” zaczęłam się zastanawiać ile kwestii poruszanych w jego powieściach jest opisanych z premedytacją a ile znalazło się tam bezwiednie, bo tak dyktował pisarzowi jego zmysł obserwacji i głęboka wrażliwość. Nie zamierzam zarzucać Rushdiemu, że pisze, co mu ślina na język przyniesie, ale zastanawiam się na ile, w momencie pisania, świadom jest negatywnych (dla niego) skutków myśli i odczuć, które przelewa na papier. Niemal każda z jego powieści zatrzęsła różnymi posadami świata – nie tylko „Szatańskie wersety”, lecz także „Dzieci północy” czy „Wstyd”. W „Quichotte”  też mocnych akcentów nie brakuje – ludzie w obrożach, rasistowski i seksistowski prezydent USA… Ciekawe, czy ponownie ruszy na niego nagonka nienawiści. Z drugiej strony zastanawia mnie jak to jest, że jego tragiczno-komiczne dzieła potrafią tak mocno wzburzyć społeczności skoro inni ważą się na jawną i bezpośrednią krytykę i nikt im z tych powodów żadnych wstrętów nie czyni. Ot, tajemnica kukułki. Albo świerszcza Pa(r)lante...


Salman Rushdie, Quichotte, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Salman Rushdie„Quichotte”
- - -
* Salman Rushdie, „Quichotte”, przeł. Jerzy Kozłowski, REBIS, 2019, rozdz. IV



2 komentarze:

  1. Pęknięte rodziny, popękany świat. Coś mi mówi, że nigdy nie było inaczej. Tylko to, co minione, wydaje się jakoś bardziej spójne. Żydowscy kabaliści mówią o pierwotnym pęknięciu, które, jeśli pamięć mnie nie zawodzi, nastąpiło, zanim powstał świat.

    Soczewka skupiająca nader pożądana! Rozpaczliwie szukam lektury o takim skupiającym działaniu, obawiam się jednak, że kukułka Rushdiego mogłaby tylko wzmóc tęsknotę za utraconą jednością ;-). Dobrą alternatywą jest kukułka w lesie :-).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę jednak, że Rushdie ma rację i tego rozdarcia doświadczamy obecnie najintensywniej. Ludzie rozsypali się po świecie jak bierki, porozpadały się rodziny i coraz więcej ludzi ma problem z odnalezieniem się w otaczającym świecie. Szczególnie ci, którzy znaleźli się daleko od domów, często we wrogo nastawionym otoczeniu.

      Kukułka przygląda się tym problemom przez soczewkę, wskazuje, ale nie zasklepia ran, bo na to trzeba nie tylko głosu kukułek, lecz pewnie wielu stuleci.

      Rushdie wymaga skupienia, jak zawsze, ale może w ramach wprawki coś nie tylko o pęknięciach, lecz również o łączeniu? Bardzo przyjemna książeczka Lindy Bleser pt. "Dom Łez"? Bohaterka doświadcza kilku równoległych rzeczywistości, by móc w końcu podjąć decyzję, która pozytywnie zaważy na jej życiu. :-)

      Usuń