Ricardo Rendón Bravo Źródło: Wikipedia |
„Żądło zanurzone w miodzie”[1].
Nikogo nie trzeba chyba przekonywać, że wszelkiego rodzaju media mają ogromny wpływ na nas i nasze życie. Nie myślę tylko o wszechobecnej i coraz bardziej agresywnej reklamie. Ani nawet o bezwzględnych paparazzich wdzierających się w prywatność znanych ludzi, gotowych niszczyć cudze życie dla taniej sensacji. Tak wiele dzieje się wokół nas i tak mało jest rzeczy, które możemy zweryfikować osobiście – bo nawet gdybyśmy mogli ich dotknąć, zabraknie nam wiedzy, by je właściwie ocenić. Informacje o świecie, które kształtują nasze postrzeganie i nastawienia, docierają więc do nas przefiltrowane przez medialne źródła. To ogromna i niebezpieczna siła.
Javier Mallarino, bohater nowej powieści Juana Gabriela Vásqueza – kolumbijskiego pisarza uznawanego za następcę Garcíi Márqueza – jest artystą satyrykiem, przez całe życie rysował karykatury znanych osobistości, dokumentując i komentując w ten sposób wydarzenia ze świata polityki.
Właśnie obchodzi huczny jubileusz z okazji czterdziestolecia swojej działalności. W Teatrze Narodowym odbywa się wielka gala dla uczczenia człowieka, który od lat ukazywał współobywatelom świat i twarze jego wielkich w krzywym zwierciadle uwypuklającym to, co chcieliby ukryć. Za pomocą pióra i tuszu demaskował fałsz i obłudę. Był bezlitosny w piętnowaniu każdego, kto w jego mniemaniu sobie na to zasłużył. Nikomu nie folgował – ani przyjaciołom, ani rodzinie – bo jak mawiał, z nikim ślubu nie brał. Jego mistrz – karykaturzysta Ricardo Rendón, skądinąd postać autentyczna – mawiał, że karykatura to „żądło zanurzone w miodzie”[1].
Właśnie obchodzi huczny jubileusz z okazji czterdziestolecia swojej działalności. W Teatrze Narodowym odbywa się wielka gala dla uczczenia człowieka, który od lat ukazywał współobywatelom świat i twarze jego wielkich w krzywym zwierciadle uwypuklającym to, co chcieliby ukryć. Za pomocą pióra i tuszu demaskował fałsz i obłudę. Był bezlitosny w piętnowaniu każdego, kto w jego mniemaniu sobie na to zasłużył. Nikomu nie folgował – ani przyjaciołom, ani rodzinie – bo jak mawiał, z nikim ślubu nie brał. Jego mistrz – karykaturzysta Ricardo Rendón, skądinąd postać autentyczna – mawiał, że karykatura to „żądło zanurzone w miodzie”[1].
Leon de Greiff by Ricardo Rendón Źródło: Wikimedia |
„Tożsamość satyryka zależy w dużej mierze od tego, w jakich proporcjach miesza składniki, ale nigdy żadnego z nich nie powinno zabraknąć. Nie ma karykatury bez buntu, ale nie ma jej też bez miodu. Nie ma karykatury bez buntu, gdyż każdy godny zapamiętania rysunek przedstawiający polityka jest z konieczności wywrotowy: odbiera powagę szacownej osobistości i demaskuje uzurpatora. Ale nie istnieje karykatura bez uśmiechu, choć czasem jest to tylko gorzki śmiech na twarzy czytelnika…”[2].
Mallarino, zawsze uczciwy i prawy, w swojej sztuce ukazywał wydarzenia i
ludzi w zgodzie z własnym sumieniem. Wydawałoby się, że to faktycznie
człowiek godny najwyższego podziwu i poważania. Taki też był, ale… gdy
ofiary własnej pychy wiły się pod jego żądłem, doskonale zdawał sobie
sprawę z władzy, jaką trzymał w dłoniach, ba, upajał się nią i jej
pożądał. Prestiż nieprzekupnego i bezstronnego, który wypracował sobie
przez lata pracy, wymagał poświęceń: Javier tracił przyjaciół, rodzinę…
siebie. Tak, również samego siebie, bo władza deprawuje nie tylko
polityków, uczciwość nie zawsze oznacza nieomylność, a pycha jest złym
doradcą.
„To masz kiepską pamięć, jeśli działa
tylko wstecz!”[3] – te słowa Białej Królowej do Alicji przewijają się
wielokrotnie przez całą powieść. Pamięć nie tylko przechowuje wydarzenia
z przeszłości; powinna również pomóc nam ocenić przyszłe skutki naszych
działań i ustrzec przed wydawaniem pochopnych sądów.
„Dla
pewnego boliwijskiego plemienia, a może było to plemię paragwajskie,
przeszłość jest tym, co mamy przed sobą, gdyż możemy ją zobaczyć i
poznać, przyszłość zaś jest tym, co znajduje się za plecami, tym, czego
nie możemy ani poznać, ani zobaczyć. Meteor zawsze nadlatuje zza naszych
pleców, nie widzimy go, nie możemy dostrzec. A jednak powinniśmy go
dostrzec, poczuć, że się zbliża, i usunąć na bok. Trzeba odwrócić się
twarzą do przyszłości. »Kiepską masz pamięć, jeśli działa tylko
wstecz«”[4].
Wydarzenia
z przeszłości niekiedy powracają do nas zupełnie niespodziewanie i
czasami okazuje się, że rzeczy, które zobaczyło i identycznie oceniło
dużo ludzi, niekoniecznie muszą być prawdziwe. To, że wiele oczu patrzy
na to samo, wiele umysłów myśli podobnie – nie gwarantuje słuszności
sądów.
Los Leopardos by Ricardo Rendón Źródło: Wikimedia |
„Okazało się więc, że rzeczy uważane za pewne w jakimś momencie przeszłości mogły później przestać być takie pewne: zawsze istniała możliwość, że coś – przypadkowe zdarzenie lub umyślne działanie – mogło podważyć wszystkie dowody, i wtedy to, co prawdziwe, przestawało być prawdą, to, co widziane, traciło status widzianego, to, co się wydarzyło, zaczynało być wydarzeniem z kategorii wątpliwych: traciło miejsce w czasie i przestrzeni; ginęło w czeluściach i zaczynało przynależeć do innego świata albo do innego wymiaru naszego świata, wymiaru, którego wcześniej nie znaliśmy”[5].
Sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna zastanawia się, czy było warto poświęcić wszystko i czy miał prawo uznać, że uczciwość stanowi gwarancję jego nieomylności. Jedno wydarzenie z przeszłości burzy pieczołowicie zbudowany przezeń gmach wyobrażeń o własnym życiu i twórczości. Jego mistrz – Ricardo Rendón w wieku 37 lat popełnił samobójstwo. Z jakiego powodu? Nikt nie wie. Dlaczego to pytanie dręczy teraz Mallarina?
„Reputacje” to doskonale napisana powieść o iluzoryczności tego, co dostrzegamy; rozważania nad wartością dobrego imienia człowieka, które tak trudno wypracować i tak łatwo zniszczyć. To także refleksje na temat pamięci i niepamięci, pochopnego oceniania wydarzeń, które wydają się oczywiste i niewymagające głębszego zastanowienia.
Sześćdziesięciopięcioletni mężczyzna zastanawia się, czy było warto poświęcić wszystko i czy miał prawo uznać, że uczciwość stanowi gwarancję jego nieomylności. Jedno wydarzenie z przeszłości burzy pieczołowicie zbudowany przezeń gmach wyobrażeń o własnym życiu i twórczości. Jego mistrz – Ricardo Rendón w wieku 37 lat popełnił samobójstwo. Z jakiego powodu? Nikt nie wie. Dlaczego to pytanie dręczy teraz Mallarina?
„Reputacje” to doskonale napisana powieść o iluzoryczności tego, co dostrzegamy; rozważania nad wartością dobrego imienia człowieka, które tak trudno wypracować i tak łatwo zniszczyć. To także refleksje na temat pamięci i niepamięci, pochopnego oceniania wydarzeń, które wydają się oczywiste i niewymagające głębszego zastanowienia.
Juan Gabriel Vásquez „Reputacje” |
- - -
[1] Juan Gabriel Vásquez, „Reputacje”, przeł. Katarzyna Okrasko, W.A.B., 2015, s. 55.
[2] Tamże, s. 55-56.
[3]Tamże, s.176.
[4] Tamże, s. 198
[5] Tamże, s. 156.
[1] Juan Gabriel Vásquez, „Reputacje”, przeł. Katarzyna Okrasko, W.A.B., 2015, s. 55.
[2] Tamże, s. 55-56.
[3]Tamże, s.176.
[4] Tamże, s. 198
[5] Tamże, s. 156.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz