piątek, 11 marca 2016

Michael Ondaatje „W lwiej skórze”

                                                      Uruk nad Ontario

„Kazałem cię płakać ludziom z warownego Uruku, kazałem nad tobą szlochać żałośnie, na niewiasty wesołe trud ten włożyłem, sam szaty zgrzebne po tobie oblokłem, lwią skórę przywdziałem, w puszczę pobiegnę!”.   

"Gilgamesz"
Michael Ondaatje, W lwiej skórze, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
MIX. Credit Line: Vince O'Sullivan i Paul Bica
„Każda istota ludzka przeżywa chwilę, w której przywdziewa skórę dzikiego zwierzęcia i przyjmuje na siebie odpowiedzialność za opowiadaną historię”[1].   


Michael Ondaatje przyjął za motto tej powieści cytat z „Gilgamesza”, w którym to król Uruku rozpacza nad śmiercią swego przyjaciela Enkidu. To nie jedyny zresztą fragment z tego dzieła, który pojawia się w książce i możemy się w niej doszukiwać większej ilości podobieństw niżby się na pierwszy rzut oka wydawało. Toronto jak starożytne Uruk miało swojego bohatera – Rowlanda C. Harrisa, komisarza do spraw robót publicznych. To w jego w  umyśle narodziła się wizja miasta wielkiego i pięknego, którą starał się urzeczywistnić. Najpierw powstał Bloor Street Viaduct łączący zachodnią i wschodnią część Toronto a potem techniczne i architektoniczne cudo w stylu Art Deco – tzw. Pałac Oczyszczenia – miejska stacja pomp i oczyszczania wody (obecnie R. C. Harris Water Treatment Plant). 

„Tworzył miejsca pracy, budując Bloor Street Viaduct, St. Clair Reservoir, wynajmując na dniówki ludzi do karczowania zarośli, wyrównywania terenu, regulowania biegu strumieni. (…) Ale wznosił tę budowlę dla samego siebie. Dla spełnienia marzeń, które zawsze pieścił w wyobraźni, marzeń o wodzie przetaczanej przez Bloor Street Viaduct, tak jak proponował”[2]. 

Michael Ondaatje, W lwiej skórze, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
R. C. Harris Water Treatment Plant Źródło: Wikipedia
Wizjoner? Zapewne. Silny, bezwzględny, dążący do osiągnięcia celu za wszelką cenę – także życia ludzkiego. Nie jest to jednak historia Harrisa-Gilgamesza – o tym mówi nam już kolejne motto powieści, słowa Johna Bergera:

„Nigdy już żadna opowieść nie zostanie opowiedziana tak, jakby była opowieścią jedyną”[3].

Bowiem by spełnić się mogła wizja komisarza trudziło się przy budowach tysiące ludzi. Harowali w pocie czoła, narażali swoje życie w zamian za nędzne grosze, które zapewniały im jedynie przeżycie. W powieści pojawiają się więc postacie owych zapomnianych przez Wielką Historię szarych ludzi. Ludzi, których życie to coś więcej niż budzące podziw budowle, w których tworzeniu uczestniczyli. To także ich miłości, przyjaźnie i marzenia. Losy fikcyjnych bohaterów przywracają tych ludzi pamięci, przypominają o tym, że wszyscy oni brali udział w tworzeniu historii i nadawaniu kształtu miastu.

•    Patrick Lewis – wychowany wśród surowych drwali, który jak Enkidu, który zstąpił dla Gilgamesza do podziemi w poszukiwaniu zaginionego bębna, drążył dla Harrisa podziemne tunele pod powierzchnią jeziora. Niewinny, nieco naiwny chłopak o otwartym sercu i duszy romantyka, który wprost z kanadyjskich lasów trafił do miejskiej dżungli, w której poznał miłość i przyjaźń, lecz która odebrała mu to wszystko za jednym zamachem;

•    Nicholas Temelcoff – uchodźca z ogarniętych wojną Bałkanów marzący o swoim miejscu na ziemi, który bez lęku zawisa na linach wiele metrów nad ziemią by umieszczać we właściwym miejscu części konstrukcji wielkiego mostu;

•    Caravaggio – włoski emigrant, jeden z robotników budujących Bloor Street Viaduct, potem złodziejaszek i włamywacz, człowiek o złotym sercu;

•    Ambrose Small – bezwzględny biznesmen, milioner, który uciekł od świata finansów i biznesu, 

•    Clara Dickens – kochanka milionera, która oddała swoje serce Patrickowi, ale ruszyła śladem swego pierwszego kochanka; 

•    Alice Gull – aktorka, która swój talent oddała na usługi ludzi walczących o prawo do godnego życia, żona Cato – bałkańskiego uchodźcy, komunisty zamordowanego przez kanadyjskie służby bezpieczeństwa, kochanka Patricka, która wprowadzała go w obcy dla niego świat a sama o sobie mówiła: „Nie sądzę, bym była na tyle silna, by kogoś stawiać w sytuacji, w której krzywdzi się innych”[4].  

Michael Ondaatje, W lwiej skórze, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Filtration bed at the R.C. Harris Water Treatment Plant. Credit Line: Paul Gorbould
„Clara i Ambrose, i Alice, i Temelcoff, i Cato – całe to grono ludzi rozgrywa wokół niego swój dramat. A on sam nie jest niczym więcej jak tylko pryzmatem odbijającym ich życie. Odgrzebuje sprawy, zbiera je”[5] – myśli o sobie Patrick Lewis, który jest centralną postacią powieści. To jemu przyszło wdziać lwią skórę i opowiedzieć tę historię na nowo – tak jak widzieli ją ci wszyscy bezimienni i zapomniani.

Przeżycia tych ludzi są ze sobą przemieszane –  powieść pozornie stanowi zlepek oderwanych od siebie historii i… snów. Nie zawsze wiadomo, które z tych wydarzeń naprawdę miały miejsce, a które są jedynie wytworem jaźni bohaterów i jakie łączy je związek. Nie bez kozery w tekście pojawia się zdanie:

„Pierwsze zdanie każdej powieści winno brzmieć: »Zaufaj mi, trochę to potrwa, zanim zrozumiesz, że istnieje tu pewien ład, bardzo nieśmiały i bardzo ludzki«. Meander, którym możesz dostać się do miasta”[6].

Chociaż nie jest to zdanie otwierające tę powieść i początkowo rzeczywiście trudno we wszystkich historiach odnaleźć punkty styczne, to jednak siła, z którą pisarz przemawia do wyobraźni czytelnika nie pozwala się od lektury oderwać a opisy kolejnych zdarzeń sprawiają, że brama otwiera się coraz szerzej ukazując Toronto lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku – obraz miasta i mozaikę zamieszkujących je ludzi.

„(…) przejdź po murach Uruku, podwaliny ich obejrzyj, sprawdź dłonią cegły (…). Jedna trzecia obszaru to miasto, jedna trzecia to obszar ogrodów, jedna trzecia jest pól zatapianych i ziemi, która należy do Isztar. Razem trzy części i jeszcze obwód ogarną warowne mury Uruku”[7]. 

Michael Ondaatje, W lwiej skórze, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Toronto. Credit Line: Paul Bica
Jest jeszcze jedno zdanie w tej książce, które, co prawda, odnosi się do gobelinu z Bayeux, ale można go również powiązać z powieścią Michaela Ondaatje:

„Tylko najlepsze dzieło sztuki władne jest uporządkować chaotyczny bezład wydarzeń. Tylko najlepsze dzieło sztuki władne jest odtworzyć chaos w sposób taki, by ukazać zarazem jego bezład, i ład w jaki się ułoży”[8].  



Michael Ondaatje, W lwiej skórze, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Michael Ondaatje
„W lwiej skórze”
- - -
[1] Michael Ondaatje, „W lwiej skórze”, przeł. Wacław Sadkowski, Prószyński i S-ka, 1998, s. s.135.
[2] Tamże, s. 93-94.
[3] Tamże, s.7.
[4] Tamże, s.108.
[5] Tamże, s. 135.
[6] Tamże, s. 125.
[7] "Gilgamesz", przeł. Robert Stiller, Wydawnictwo „vis-à-vis/Etiuda”, 2008, s. 95.
[8] op. cit., s. 125.


 

2 komentarze:

  1. Książka warta przeczytania. :-) Nie znam jej, co postaram się wkrótce nadrobić, ale nawiązania do mitu i eposu o Gilgameszu bardzo mnie zaintrygowały, bo to fascynujące opowieści i dały światowej literaturze niejeden archetyp. :-) Kiedy przyglądam się nazwiskom bohaterów książki "W lwiej skórze", mam wrażenie, że autor pokusił się o swoistą grę z czytelnikiem (Caravaggio malarz także był niespokojnym duchem, miał na sumieniu wiele przestępstw i zbrodni; nazwiska Dickens i Lewis również można skojarzyć ze światem sztuki). Interesujący post. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. To moja pierwsza powieść Ondaatje. "Angielskiego pacjenta" widziałam (nic nie pamiętam), ale nie czytałam. Wydaje mi się, że to interesujący pisarz i że w tej powieści można doszukiwać się swoistej literackiej gry. Myślę, że masz rację doszukując się nawiązań do autentycznych postaci - Caravaggio, którego biografię niedawno czytałam też mi przyszedł do głowy. Przyznam jednak, że nazwiska Lewis i Dickens jakoś zupełnie mi umknęły - dziękuję za zwrócenie uwagi. Chyba za bardzo skupiłam się na Gilgameszu, na postaciach autentycznych występujących w powieści oraz starszym bracie pisarza i nazwiskach z dedykacji. ;-)

      Usuń