wtorek, 10 listopada 2015

Wisława Szymborska "Chwila"

Wyłowione z oceanu czasu i pamięci

„Nie wierzę, aby poezja mogła zmienić świat. Oczywiście należy robić wszystko, aby ten cel osiągnąć, ale kosmos rządzi się prawami niemającymi nic wspólnego z twórczością poetów. Prawdziwi twórcy zła, które istnieje i będzie nadal istnieć na ziemi, nie czytują poezji”[1]. 

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Kailash Gyawali
Wisława Szymborska nie chciała zmieniać świata, chciała natomiast dzielić się z czytelnikiem swoim zadziwieniem otaczającą rzeczywistością, swoją ciekawością i próbami znalezienia odpowiedzi na przeróżne pytania.  Świat był dla niej wielką tajemnicą, którą kawałeczek po kawałeczku próbowała wyciągać z czeluści, przyglądać się tym fragmentom, odkrywać i opisywać ich szczególne, niepowtarzalne cechy. Tak jak malarz operując światłem i cieniem wydobywa z przedmiotu, to, co uznaje za najistotniejsze, tak poetka, za pomocą gry słów ukazywała jasne i ciemne strony uwypuklając naturę rzeczy. 

Wydany w 2002 roku tomik wierszy pod tytułem „Chwila” to pierwszy zbiorek, który ukazał się po otrzymaniu przez Wisławę Szymborską literackiej nagrody Nobla; pierwszy od dziewięciu lat. Każdy z zawartych w nim wierszy ukazuje jakiś fragment rzeczywistości, wyodrębniony i zatrzymany w czasie. Niekiedy jest to moment, który chciałoby się zamrozić i zachować w stanie niezmienionym, jak w wierszu otwierającym tomik:

Las pod pozorem lasu na wieki wieków i amen,
a w górze ptaki w locie w roli ptaków w locie.

Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych by trwały[2]. 

Innym razem błysk przeszywającego bólu, który jak cierń utkwił w pamięci.

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Kai C. Schwarze
W wierszu „W zatrzęsieniu” poetka zastanawia się nad istotnością i zarazem przypadkowością pewnych zjawisk – tym, co determinuje nasze istnienie i wyznacza nam konkretne miejsce w świecie i życiu. Gdzieś, kiedyś, ułamek sekundy – powtarzalny na przestrzeni tysiącleci – zadecydował  o tym kim jesteśmy, w jaki sposób odbieramy świat i jaką przyszło nam w nim pełnić rolę. 

Jestem kim jestem
Niepojęty przypadek
jak każdy przypadek.
(…)
Mogłam być kimś
o wiele mniej osobnym.
Kimś z ławicy, mrowiska, brzęczącego roju,
szarpaną wiatrem cząstką krajobrazu.
(…)
Mogła mi nie być dana
pamięć dobrych chwil.

Mogła mi być odjęta
skłonność do porównań.

Mogłam być sobą – ale bez zdziwienia,
a to by oznaczało,
że całkiem kimś innym[3].

Wydaje mi się ten wiersz bardzo osobisty, bo pokazuje w jaki sposób poetka postrzega siebie i co w sobie ceni: zdolność do dziwienia się otaczającym światem, upodobanie do analizowania rzeczywistości, nieustającą gotowość do stawiania pytań i poszukiwania odpowiedzi. Jest to także wiersz o spełnieniu – pisany pod koniec życia wyraża akceptację  i wdzięczność dla losu za to, że poza codziennymi troskami obdarował ją czymś ogromnie wartościowym, co warto pamiętać i wspominać. 

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Irene Mei
W wierszu „Trzy słowa najdziwniejsze” obecna jest zaduma nad przemijaniem, nad efemerycznością niektórych słów.

Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.

Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.

Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie[4].

Tomik zawiera pełen humoru wiersz „Mała dziewczynka ściąga obrus”. Przyczynkiem do jego powstania było autentyczne wydarzenie, podczas którego siedząca przy stole na kolanach ojca pociecha, korzystając z nieuwagi rodzica niemal spowodowała katastrofę. Jest to także rzecz o pierwszych doświadczeniach, o okresie, w którym ludzka istota może uczyć się wyłącznie w oparciu o własne błędy. Nie sposób się przy tym wierszu nie uśmiechnąć, bo przywołuje wspomnienia niebezpiecznych eksperymentów własnych dzieci.

Od ponad roku jest się na tym świecie,
a na tym świecie nie wszystko zbadane
i wzięte pod kontrolę.

Teraz w próbach są rzeczy,
które same nie mogą się ruszać.

Trzeba im w tym pomagać,
przesuwać, popychać,
brać z miejsca i przenosić.
(…)
Pan Newton nie ma jeszcze nic do tego.
Niech sobie patrzy z nieba i wymachuje rękami.

Ta próba dokonana być musi.
I będzie[5].

Powrotem do okresu dzieciństwa poetki jest wiersz „Kałuża” opowiadający o jej iracjonalnych lękach przed kałużami. 

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Fred Mancosu
Dobrze z dzieciństwa pamiętam ten lęk.
Omijałam kałuże,
zwłaszcza te świeże, po deszczu.
Któraś z nich przecież mogła nie mieć dna,
choć wyglądała jak inne.
(…)
Dopiero później przyszło zrozumienie:
nie wszystkie złe przygody
mieszczą się w regułach świata
i nawet gdyby chciały,
nie mogą się zdarzyć[6].

Jest w tym opowieść o dziecięcej wyobraźni, o strachu przed nieznanym, ale i głęboka refleksja nad życiem, które weryfikuje wszystkie nasze obawy i koszmarne scenariusze.

Króciutki żartobliwy wierszyk „Ze wspomnień” opowiada o nagłym pojawieniu się pośród odpoczywających na tarasie par małżeńskich pięknej dziewczyny i popłochu jaki wywołała w żeńskiej części towarzystwa. Pełna ciepłej ironii opowieść o odruchowej zaborczości kobiet w stosunku do ukochanego mężczyzny. Michał Głowiński w jednym ze swoich esejów o poezji Szymborskiej pisze, że Piękna w tym wierszu jest alegorią śmierci. Przyznam, że to do mnie przemawia – wszak śmierć jest rywalką, z którą żadna kobieta nie ma szans; jak piękna dziewczyna ma w sobie magnetyzm, któremu nie sposób się oprzeć i co gorsza, odbiera ukochaną osobę całkowicie  i bezpowrotnie. Tylko wdowa nie musiała się tej rywalki obawiać, bo dla niej była znajoma, była obietnicą połączenia a nie straty. 

Gawędziliśmy sobie,
zamilkliśmy nagle.
Na taras weszła dziewczyna,
ach, piękna,
zanadto piękna
jak na nasz spokojny tutaj pobyt.

Basia zerknęła w popłochu na męża.
Krystyna odruchowo położyła dłoń
na dłoni Zbyszka.
Ja pomyślałam: zadzwonię do ciebie,
jeszcze na razie – powiem – nie przyjeżdżaj,
zapowiadają właśnie kilkudniowe deszcze.

Tylko Agnieszka, wdowa,
powitała piękną uśmiechem[7] .

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Theophilos Papadopoulos
Śmierć pojawiała się w wielu wierszach Szymborskiej, choć nie zawsze nazwana. Swoje prawdziwe imię posiada w wierszu „Pierwsza miłość”: 

Mówią,
że pierwsza miłość najważniejsza.
To bardzo romantyczny,
ale nie mój przypadek.
(…)
Inne miłości
głęboko do tej pory oddychają we mnie.
Tej brak tchu, żeby westchnąć.
A jednak właśnie taka, jaka jest,
potrafi, czego tamte nie potrafią jeszcze:
niepamiętana,
nie śniąca się nawet,
oswaja mnie ze śmiercią[8].

I może o to właśnie chodzi? O oswojenie ze śmiercią? A może po prostu o świadomość tego, że nasz pobyt na ziemi jest jedynie mgnieniem. Przemykamy po ziemskim padole podobni jesiennym liściom a świat, z nami, czy bez nas, trwa nieprzerwanie nie zauważając naszej obecności/nieobecności. O tej obojętności elementów natury na nasze istnienie przeczytamy w wierszu „Chmury”:

Nie mają obowiązku razem z nami ginąć
nie muszą być widziane, żeby płynąć[9].

i w „Milczeniu roślin”:

Ale jak odpowiadać na niestawiane pytania,
jeśli w dodatku jest się kimś
tak bardzo dla was nikim[10].

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Mariusz Kluzniak
Ze śmiercią, tym razem nienazwaną, zatrzymaną w kadrze, unieruchomioną i pozbawioną na ułamek sekundy mocy, spotkamy się także w dramatycznym i wstrząsającym wierszu  „Fotografia z 11 września”: 

Skoczyli z płonących pięter w dół –
jeden, dwóch, jeszcze kilku
wyżej, niżej.

Fotografia powstrzymała ich przy życiu,
A teraz przechowuje
nad ziemią ku ziemi[11].

Akcja wiersza, podobnie jak ludzie na fotografii,  pozostaje zawieszona – w przestrzeni i w czasie. Właśnie to pozostawienie odbiorcy sam na sam z wydarzeniem niedokonanym a jednak nieuniknionym sprawia, że trudno się oprzeć nagłemu wybuchowi emocji i pragnieniu by móc cofnąć czas.

Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Time Jumper" Credit Line: Hartwig HKD
Świadomość nieuchronności śmierci nie oznacza jednak bezustannego jej wypatrywania, raczej nakazuje nam doceniać i cieszyć się tymi krótkimi chwilami, które zostały nam podarowane. Od nas zależy jak przez to życie przejedziemy, jak wykorzystamy wszystkie możliwości, które są nam dane. Świat, bez względu na ilość zła na nim się pojawiającego, jest piękny a życie daje nam możliwość celebrowania tego piękna w jego najdrobniejszych objawach.

Życie – jedyny sposób,
żeby obrastać liśćmi,
łapać oddech na piasku,
wzlatywać na skrzydłach;
(…)
i wodzić wzrokiem za iskrą na wietrze;

i bez ustanku czegoś ważnego
nie wiedzieć[12].

Wisława Szymborska nie lubiła rozmawiać o swoich wierszach, nie datowała ich, nie opatrywała ich etykietką miejsca – pragnęła by każdy, kto po nie sięga odbierał je po swojemu, szukał w nich własnych odniesień, by pozostały niedookreślone, ponadczasowe. Takim wierszem jest na pewno ten pt. „Jacyś ludzie” – jakże, czytając go dzisiaj, nie myśleć o bolesnych wydarzeniach rozgrywających się na Wschodzie, o uchodźcach z Syrii i Ukrainy:

Jacyś ludzie w ucieczce przed jakimiś ludźmi.
W jakimś kraju pod słońcem
i niektórymi chmurami.

Zostawiają za sobą jakieś swojskie wszystko.
Obsiane pola, jakieś kury, psy,
lusterka, w których właśnie przegląda się ogień[13]. 

Tak niewiele tych wierszy – w tomiku zaledwie 23 – a przecież w każdym z nich tak wiele treści, tak wiele odniesień. Do spraw najróżniejszych, tych poważnych i zabawnych, przy czym te mroczne niekiedy potraktowane są lekko i z przymrużeniem oka, tak by łagodzić (lub przeciwnie – podkreślać) zamknięty w nich ból czy strach. Te wiersze są pozornie tak proste… trochę powtórzeń, odrobina wyliczeń,  gra przeciwieństw, wzajemne wzmacnianie się słów ustawionych tuż koło siebie lub rozdzielonych przerzuceniem do następnego wersu... Niezwykle oszczędnie, tak by pozostawić przestrzeń, w której słowa mogą pulsować, by wiersz oddychał swoistym rytmem. Wszystko wyważone, żadnej przesady, żadnego krzyku rozpaczy czy wybuchu śmiechu wprost, a przecież tak silnie oddziałują na wyobraźnię.

Wybrałam tych kilka wierszy ale nie ma w tym tomiku żadnego, który by nie poruszył we mnie jakiejś struny. Co więcej, z każdym czytaniem odkrywam w tych wierszach nowe głębie i nowe znaczenia – zapewne właściwe tylko dla mnie, ale czyż nie o to także w poezji chodzi by wygrywała na strunach kapryśnych dusz różnorodne emocje? Nie wiem...


Wisława Szymborska, Chwila, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Wisława Szymborska
"Chwila"
- - -
[1] Anna Bikont, Joanna Szczęsna, „Pamiątkowe rupiecie. Biografia Wisławy Szymborskiej”, Wydawnictwo „Znak”, 2012, s. 349
[2] Wisława Szymborska „Chwila”, Wydawnictwo „Znak”, s. 6.
[3] Tamże, s. 7-8.
[4] Tamże, s. 14.
[5] Tamże, s. 19-20.
[6] Tamże, s. 22.
[7] Tamże, s. 21.
[8] Tamże, s. 23-24.
[9] Tamże, s.
[10] Tamże, s.
[11] Tamże, s. 35
[12] Tamże, s. 40 -41.
[13] Tamże, s.






7 komentarzy:

  1. Uwielbiam poezję i choć cenię i szanuję twórczość Szymborskiej, to chyba jestem jedną z nielicznych, do których jej wiersze nie trafiają... Kurde, no, nie przepadałam za nią jako za człowiekiem, ale wiem, że jej wiersze mają to COŚ. Na polonistyce niespecjalnie pochylaliśmy się nad jej twórczością, co mnie akurat nie smuciło, bo Barańczak, Herbert czy Baczyński zdecydowanie bardziej do mnie trafiali :) Niemniej - świetna analiza!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież nikt nigdzie nie napisał, że ma do nas trafiać wszystko, a brak pozytywnego nastawienia dla twórcy - jak na jesień, nie ma na to rady - ma wpływ na odbiór jego sztuki. Przeważnie, bo są wyjątki - sama mam parę takich typów. ;-)

      Usuń
    2. Uff, uff ;) Na studiach, gdy mówiłam, że "sorry, Szymborska nie dla mnie", to zazwyczaj spotykałam się z reakcją "napraaawdęęęę"? :P Wiesz, na zasadzie: jak to nie zachwyca, jak ma zachwycać! ;)

      Usuń
    3. Hihihi, zawsze znajdą się ludzie, którzy chcieliby byśmy wszyscy byli jednakowi, zachowywali się tak samo, zachwycali się tymi samymi rzeczami i odrzucali podobne. Szczególnie jeśli jest to założenie programowe. ;-) A przecież tak pięknie się różnimy...

      Usuń
    4. Tak, dokładnie! Jak miałam praktyki w szkole to często mówiłam dzieciakom, że właśnie najlepsze w literaturze i w ogóle w życiu jest to, że jesteśmy inni! Bo jakby wszyscy byli Tacy sami i to samo lubili, to samo czytali, to byłoby przeraźliwie NUDNO! :D

      Usuń
  2. Bardzo cenię sobie ten tomik, choć moim ulubionym poetą jest Herbert i do jego wierszy wracam cały czas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie wyjątkowo ujął ten tomik, bo niemal w każdym wierszu znalazłam coś dla siebie. Herbert na pewno grzechu wart. Pozostaje mi zazdrościć, bo chyba nie umiałabym wskazać ulubionego poety - za wielu i to z zupełnie odmiennych powodów mi się podoba. ;-)

      Usuń