środa, 6 sierpnia 2014

Sandham Fran "Samotna wędrówka przez Afrykę"

David Livingstone, Fran Sandham, Samotna wędrówka przez Afrykę, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
David Livingstone (1813-1873)
Livingstone dobry na każdą pogodę

Miałam czytać powieść, ale była męcząca. Chwytałam w ręce to i owo, i nic mi nie pasowało. Aż zajrzałam do leżącej od dawna, bo zakupionej podczas któregoś z wyjazdów – tak, zdarzyła się taka katastrofa, że w szale pakowania na ostatnią chwilę nie włożyłam do walizki żadnej książki i potem zamiast po górach biegałam po mieście szukając księgarni – książki podróżniczej.

Już na samym wstępie Fran – jestem pewna, że nie obraziłby się za zbytnie spoufalanie, bo zaprzyjaźniliśmy się podczas jego podróży – rozbroił mnie ciepłym uśmiechem i traktowaniem siebie samego z lekkim przymrużeniem oka.  A przecież porwał się prawie z motyką na słońce, bo postanowił pieszo przewędrować w poprzek Afrykę. I o tej podróży w swojej książce opowiada.




Wyrusza z Namibii, z Wybrzeża Szkieletowego poprzez Zambię, Malawi i całą Tanzanię, aż do punktu końcowego na Zanzibarze. Prawie pięć tysięcy kilometrów, od Atlantyku do Oceanu Indyjskiego. Samotnie, na własnych nogach. I całą drogę towarzyszyłam mu dzielnie zalewając się potem na rozprażonym piasku pustyni, szczękając zębami, gdy w nocy temperatura spadała poniżej zera; grzęzłam w błocie, mokłam podczas ulewnych deszczy, walczyłam z moskitami i ze strachem nasłuchiwałam zza ścianek namiotu, czy przypadkiem jakiś lew nie ma ochoty złożyć mi niezapowiedzianej wizyty. Martwiłam się, że zabrakło mu plastrów na poobcierane stopy i… - przepraszam Fran – zaśmiewałam się do łez podczas opowieści o tym jak próbował namówić do wędrówki przez pustynię najpierw osła, a potem na wpół dziką mulicę.

Kevin Pluck, Fran Sandham, Samotna wędrówka przez Afrykę, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Lion waiting in Namibia by Kevin Pluck
I chociaż nie ma w tej książce wiele o mijanych miejscach – jedynie drobne, choć wg mnie trafne uwagi – bo to przede wszystkim opowieść o zmaganiu się ze samym sobą

„Gdy się zatrzymuję, muszę być sam, bo inaczej nie odpocznę. Czuję niepohamowaną potrzebę ukrycia się w cieniu, potrzebę spokoju i ciszy, a rozmowy z ludźmi w takich chwilach, chociaż są mili i przyjaźni, raczej przeszkadzają”[1] – pisze Fran.

to monotonię historii marszu rozbijają anegdotki i fragmenty relacji z podróży sławnych odkrywców afrykańskiego kontynentu. 

Dla mnie wielką gratką było to, że głównym „współuczestnikiem” tej wyprawy autor uczynił Davida Livingstone’a. Pojawiają się także wzmianki o Groganie i Stanleyu, którego bezwzględność i okrucieństwo autor próbuje tłumaczyć trudnym dzieciństwem, ale tak naprawdę w tej podróży towarzyszy nam – Franowi i czytelnikom -  doktor Livingstone. Co mnie ogromnie cieszyło, bo o ile o Stanleyu trochę czytałam, to ten odkrywca nie był mi bliżej znany. Szkoda, że żaden polski wydawca nie pokusił się o wydanie, chociaż we fragmentach relacji z jego afrykańskich podróży! Przytaczane przez Sandhama fragmenty budzą apetyt na więcej i każą spodziewać się nie byle jakiej uczty.

Steve Evans, Fran Sandham, Samotna wędrówka przez Afrykę, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Malawi by Steve Evans
Nie stworzył Sandham arcydzieła literackiego i nie odznacza się ta relacja nadmierną błyskotliwością, ale jest akurat tym, czego potrzebuje zmęczony upałami czytelnik – lekką, okraszoną humorem opowieścią o realizacji marzeń.













Fran Sandham, Samotna wędrówka przez Afrykę, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Fran Sandham
„Samotna wędrówka przez Afrykę”

- - -
[1] Fran Sandham, „Samotna wędrówka przez Afrykę”, przeł. Małgorzata Żbikowska, Świat Książki, 2011, s. 246.




2 komentarze:

  1. Czytałam i książka bardzo mi się podobała :) Na pewno kiedyś do niej wrócę, bo książka jest tego warta :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja co prawda wracać nie zamierzam, ale będę mile wspominać. :)

      Usuń