Oczyszczenie
„(…) śmierć jest zakrętem na drodze, umrzeć, to tylko tyle, co być niewidzialnym”[1].
„(…) śmierć jest zakrętem na drodze, umrzeć, to tylko tyle, co być niewidzialnym”[1].
The Bubble Magician by Taro Taylor |
Książka „Dla Isabel. Mandala” została po raz pierwszy wydana już po śmierci pisarza. Pisana przez wiele lat, odkładana przez wiele kolejnych nie doczekała się jego decyzji o publikacji. Mimo to była gotowa, z dedykacją i wstępem:
„Prywatne obsesje, osobiste żale, które czas tłumi, lecz ich nie odmienia, niczym woda w rzece wygładzająca kamyki, dziwaczne fantazje i brak poczucia rzeczywistości: oto główne powody tej książki”[2].
„Prywatne obsesje, osobiste żale, które czas tłumi, lecz ich nie odmienia, niczym woda w rzece wygładzająca kamyki, dziwaczne fantazje i brak poczucia rzeczywistości: oto główne powody tej książki”[2].
To chyba najbardziej enigmatyczna i pełna symboli powieść stworzona przez Tabucchiego. Być może najbardziej osobista. Zgodnie z zapowiedzią w tytule została rozpisana na rozdziały, które imitują kręgi tybetańskiej mandali.
Tadeus Slowacki, portugalski pisarz polskiego pochodzenia pragnie poznać losy dawnej przyjaciółki o imieniu Isabel. Nie znamy powodów, dla których, po trzydziestu latach od ich ostatniego spotkania, mężczyzna wyruszył w podróż w poszukiwaniu śladów dawnej znajomej. To odyseja w czasie i przestrzeni, która rozpoczyna się we współczesnej Lizbonie. Narrator dociera do kolejnych osób, które kiedyś znały Isabel, prowadzi z nimi długie rozmowy starając się ustalić prawdziwe losy kobiety. To niełatwe, bo był to okres dyktatury Salazara i wielu ludzi znikało bez śladu. Dlatego wciąż natyka się na mylące tropy, które powinny utwierdzić go w bezsensie poszukiwań, niezmiennie bowiem zdają się wskazywać, że Isabel odeszła z tego świata. Jest jednak uparty i z mozołem wydeptuje ścieżki prowadzące go ku prawdzie. Jego podróż, jak sam wspomina, jest swoistą mandalą a on przemierza kolejne kręgi, starając się dotrzeć do jej wnętrza, do centrum, w którym odnajdzie… Co? Tego sam jeszcze nie wie.
Miejsca i postacie są stacjami, które stanowią etapy jego inicjacji; w każdym musi pokonać własne niedoskonałości, pychę, gniew, arogancję… Z każdym kręgiem oczyszcza się i zdobywa wiedzę, która pozwala mu zbliżyć się bardziej do centrum. W miarę przybliżania się do środka mandali podróż coraz bardziej zaczyna przypominać fantasmagoryczne wizje, a osoby, z którymi spotyka się narrator nabierają cech fantastycznych. Postać głównego bohatera też nie jest jednoznaczna. Można, co prawda, traktować jego słowa o tym, że przybywa z Syriusza traktować jako żart lub przenośnię, lecz powtarzające się napomknienia o tym, że glina, z której był ulepiony dawno opadła i teraz jest samym światłem, sprawiają, że czytelnik zaczyna się zastanawiać nad realnością tej postaci. Tym bardziej, że mottem do powieści są słowa Antygony: „Któż wie, czy także wśród zmarłych są prawa”[3], a tytuły rozdziałów mogą przywodzić na myśl okultystyczne obrzędy.
Tadeus Slowacki, portugalski pisarz polskiego pochodzenia pragnie poznać losy dawnej przyjaciółki o imieniu Isabel. Nie znamy powodów, dla których, po trzydziestu latach od ich ostatniego spotkania, mężczyzna wyruszył w podróż w poszukiwaniu śladów dawnej znajomej. To odyseja w czasie i przestrzeni, która rozpoczyna się we współczesnej Lizbonie. Narrator dociera do kolejnych osób, które kiedyś znały Isabel, prowadzi z nimi długie rozmowy starając się ustalić prawdziwe losy kobiety. To niełatwe, bo był to okres dyktatury Salazara i wielu ludzi znikało bez śladu. Dlatego wciąż natyka się na mylące tropy, które powinny utwierdzić go w bezsensie poszukiwań, niezmiennie bowiem zdają się wskazywać, że Isabel odeszła z tego świata. Jest jednak uparty i z mozołem wydeptuje ścieżki prowadzące go ku prawdzie. Jego podróż, jak sam wspomina, jest swoistą mandalą a on przemierza kolejne kręgi, starając się dotrzeć do jej wnętrza, do centrum, w którym odnajdzie… Co? Tego sam jeszcze nie wie.
Miejsca i postacie są stacjami, które stanowią etapy jego inicjacji; w każdym musi pokonać własne niedoskonałości, pychę, gniew, arogancję… Z każdym kręgiem oczyszcza się i zdobywa wiedzę, która pozwala mu zbliżyć się bardziej do centrum. W miarę przybliżania się do środka mandali podróż coraz bardziej zaczyna przypominać fantasmagoryczne wizje, a osoby, z którymi spotyka się narrator nabierają cech fantastycznych. Postać głównego bohatera też nie jest jednoznaczna. Można, co prawda, traktować jego słowa o tym, że przybywa z Syriusza traktować jako żart lub przenośnię, lecz powtarzające się napomknienia o tym, że glina, z której był ulepiony dawno opadła i teraz jest samym światłem, sprawiają, że czytelnik zaczyna się zastanawiać nad realnością tej postaci. Tym bardziej, że mottem do powieści są słowa Antygony: „Któż wie, czy także wśród zmarłych są prawa”[3], a tytuły rozdziałów mogą przywodzić na myśl okultystyczne obrzędy.
Mandala by Mbeo |
Poza bezpośrednią warstwą narracyjną powieść wydaje się być dopowiadana przywoływanymi symbolami: czerwony księżyc , Neapol, Partenope, jazzowe utwory saksofonistki, absynt, symfonia Beethovena, Szalony Skrzypek…
Wyjątkowo piękny, wręcz poetycki język, przesiąknięta melancholią powolna narracja i powtarzające się jak w kręgu czynności Slowackiego, który stara się dotrzeć do dawnej przyjaciółki i odtwarza jej obraz i koleje losu ze strzępków informacji wydobytych od odszukanych osób angażują czytelnika bez reszty. Zostaje wciągnięty nie tylko w wir poszukiwań Isabel, lecz także w historie ludzi, których spotyka bohater – cudowna opowieść pani astronom – oraz, wraz z nim, zmuszony zostaje do rozważań na temat życia, śmierci, czasu i tego jak bardzo złudna jest rzeczywistość.
Antonio Tabucchi „Dla Isabel. Mandala” |
- - -
[1] Antonio Tabucchi, „Dla Isabel. Mandala”, przeł. Joanna Ugniewska, Rebis, 2016, s.81.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 2.
[1] Antonio Tabucchi, „Dla Isabel. Mandala”, przeł. Joanna Ugniewska, Rebis, 2016, s.81.
[2] Tamże, s. 9.
[3] Tamże, s. 2.
Podoba mi się ten magik. Mandala też. No i recenzja! Kto wie, może po przeczytaniu "Dla Isabel" powiedziałabym to samo i o Tabucchim, chociaż nigdy nie mogłam przekonać się do niego?
OdpowiedzUsuń"Może jego [narratora] podróż (...) jest nie tyle podróżą przyjaciela detektywa, ile szukającego wybaczenia ducha?", pisze Juliusz Kurkiewicz w swojej recenzji w Wyborczej, i hipoteza ta jest dla mnie ponętna.
Może więc kiedyś sięgnę po tę książkę, zaryzykuję, choć ryzyko jest wysokie. Bo w moim przypadku jest wysokie zawsze. Zaczęłam czytać chwaloną powszechnie powieść "Zulejka otwiera oczy" Guzel Jachiny i co? I wszystko bardzo ładnie, i czyta się jednym tchem, ale mnie po 50 stronach już Zulejka męczy jak nazbyt gadatliwy rozmówca. Strach pomyśleć, co będzie z "Kronikami kota podróżnika", których wersję angielską zamówiłam właśnie, zachęcona laudacjami czytelników, a przecież może okazać się, że tylko dałam się nabrać na czarnopiątkowy rabat w wysokości 3 złotych. ;-) Ale zobaczymy. Na szczęście "Kroniki" są stosunkowo krótkie, więc już na starcie mają u mnie plus. ;-)
Magik spodobał mi się od pierwszego wejrzenia a ponieważ gdzieś w nocie wyczytałam, że bohater łowi okruchy informacji jak tańczące migotliwe światełka (coś w tym sensie, bo dokładnie nie pamiętam), to magik znalazł swoje miejsce. ;-)
UsuńZgadzam się z Kurkiewiczem. Sama nie chciałam aż tak mocno tego sugerować, tym bardziej, że w tej powieści nic nie jest jednoznaczne i słowo "może" jest tu jak najbardziej na miejscu.
Sięgnij po tę książkę, sięgnij. Myślę, że na 99% może Ci się spodobać. Ta atmosfera tajemnicy i przede wszystkim język... Aaaach... Nie wiem jak z innymi książkami Tabucchiego, bo to moje pierwsze z nim spotkania, ale na tę gorąco namawiam.
PS. Na "parasolki" też chyba jednak będę Cię namawiać. Ale o tym potem. ;-)
PS.2. Idę oglądać te oczy Zulejki i kocie kroniki. Niekiedy gadatliwość bywa ujmująca - może to coś dla mnie? ;-)
No, skoro namawiasz, to naprawdę będę musiała spróbować. :-)
OdpowiedzUsuńP.S. Zerknij na czat, na którym rozmawiałyśmy kiedyś. Napisałam słówko tam, żeby było prościej, ale chyba jednak nie jest. ;-)
Dzięki za sygnał! Chat wyłączyłam i nie zawsze tam zaglądam, fakt. Ale... Szukajcie a znajdziecie. ;-)
UsuńA do "Isabel" namawiam. Nieustająco. Ciekawa jestem czy i Tobie spodoba się tak bardzo jak mnie. ;-D