Tie Ning "Kobiety w kąpieli"

„Farma mieszcząca się na solniskach na południowy zachód od Fuanu była miejscem, w którym prowincjonalna Akademia Projektowania Architektonicznego zgromadziła swoich intelektualistów, by poddać ich reformie przez pracę w izolacji”[3]. 

„Większość ludzi z Akademii Projektowania Architektonicznego w Pekinie skierowano na farmę gdzieś na południu z myślą o koncentracji pracy i reformie myślenia. Rewolucja nie zamierzała tak łatwo zrezygnować ze swoich celów”[4]. 

W tym przypadku, niestety, nawet ze zwykłą korektą był chyba również jakiś problem, bo sporo w tekście kalek językowych, upierania się przy identycznym tłumaczeniu słowa, które w języku polskim ma wiele znaczeń i w ogóle zdań, których sensu doprawdy trudno się domyślić.

„(…) Na szyi nauczycielki wisiała duża biała tabliczka zasłaniająca klatkę piersiową, a na niej widniał napis zrobiony atramentem: »Jestem kobietą chuliganem!«”. (…) dla niej »chuligan« nie oznaczał jedynie złego człowieka, lecz najgorszego z najgorszych, gorszego niż właściciele ziemscy i kapitaliści” [5].
 
W moim odczuciu słowo „chuligan” brzmi tu dość humorystycznie i infantylnie, bo nie oddaje rodzaju piętna, którym naznaczono kobietę. Nie twierdzę, że czerwonogwardziści Mao dbali jakoś specjalnie o wyrafinowane obelgi wobec swoich ofiar, ale ten akurat epitet ma się nijak do kobiety oskarżonej o cudzołóstwo. Tym bardziej, że w dalszej części tłumacz trzyma się uparcie tego samego znaczenia – jeden z mężczyzn wręcz marzy o tym, by ludzie postrzegali go, jako „chuligana”

„Rozmyślnie wyolbrzymiał zatem swoje różnorakie relacje z kobietami, chcąc, by upiększone i sfabrykowane historie niosły światu pikantne wieści na temat jego rozpasania. Bardzo pragnął być prawdziwym chuliganem albo przynajmniej mężczyzną z zadatkami na chuligana”[6]. 

 W tym przypadku to określenie też brzmi co najmniej dziwnie. Cudzołożnik, łajdak, playboy… cokolwiek, ale nie chuligan. I dalej:

„Jej obsesyjne »jeśli nie to, to na pewno tamto« budziło u ludzi obawy, że za chwilę Tiao zacznie biegać z krzykiem po ulicy, ale tego typu obsesja nie wyglądała na prawdziwe oburzenie. Gdyby Tiao zmusiła się do wyrecytowania w myślach zdania: »Ma zegarek, więc nie powinna pluć« jeszcze piętnaście razy, z pewnością by się zaplątała i zapomniałaby, co ono znaczy. Zatem jej obsesja nie była prawdziwym oburzeniem; była sarkastycznym bełkotem, w którym Tiao nie miała większego udziału”[7].
„Gdy przywarł długim, szczupłym ciałem do jej krągłego ciała, nagle ogarnęło ją nieznane dotąd uczucie wyzwolenia. (…) Dopiero wtedy nabrała przekonania, że doktor Tang naprawdę ją adoptuje”[8].

„Usiedli na łóżku i zaczęli rozmawiać, twarzą w twarz, po turecku”[9].

„Dążenie do tego, co nietknięte, leży w ludzkiej naturze, ale najbardziej nietknięte na świecie jest złamane serce”[10].  

 Czarę goryczy przepełnia błąd ortograficzny… „Wywarzyć drzwi”[11].


- - -
[3] Tie Ning, „Kobiety w kąpieli”, z języka angielskiego przeł. Anna Gralak, ZNAK, 2016, s.59.
[4] Tamże, s. 60.
[5] Tamże, s. 52.
[6] Tamże, s. s. 218.
[7] Tamże, s. 13-14.
[8] Tamże, s. 76.
[9] Tamże, s. 371.
[10] Tamże, s. 457.
[11] Tamże, s. 240.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz