czwartek, 13 lipca 2017

Wojciech Jagielski "Wszystkie wojny Lary"

Jagielski Wojciech, Wszystkie wojny Lary, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Giacomo Carena
           Matczyne łzy

Cenię sobie ogromnie książki Wojciecha Jagielskiego, dlatego staram się sięgać po każdą nową pozycję, która pojawia się na rynku i ani razu się nie zawiodłam. To opowieści o otaczającym nas świecie napisane wyjątkowo pięknym językiem w sposób, który pozwala nie tylko na bliższe poznanie zdarzeń, których echa do nas docierają, lecz przede wszystkim ułatwia zrozumienie działania pewnych mechanizmów i ludzkich zachowań w konkretnych sytuacjach. Nie są to wykłady o historii krajów i nękających je problemów omawiane z zewnątrz – zazwyczaj autor wycofuje się w cień i pozwala na snucie opowieści swoim rozmówcom i to dzięki ich spojrzeniu skomplikowane i często niepojęte sprawy stają się, może nie proste i jasne, ale zrozumiałe. Dzięki temu zabiegowi czytelnik niemal sam staje się uczestnikiem prowadzonych rozmów, co pozwala mu wczuć się w sposób myślenia bohaterów reportażu; spojrzeć na dręczące ich problemy ich oczyma.

"Wszystkie wojny Lary" to połączenie reportażu z wywiadem-rzeką i biografią. Bohaterką jest Czeczenka występująca pod imieniem Lara. Kobieta opowiada o swoim życiu a los jej i jej synów jest odbiciem losu wielu innych rodzin czeczeńskich uwikłanych w zbrojne konflikty począwszy od wojny rosyjsko-czeczeńskiej po wojnę w Syrii. 


Lara wywodzi się z grupy Czeczenów, którzy dwieście lat temu przeszli góry Kaukazu i znaleźli swoje miejsce do życia w gruzińskiej dolinie Pankisi. Sami o sobie mówili jako „Kej-Jistchoj”, czyli „Ludziach z kraju u wrót” co tuziemcy uprościli do Kistów. W przeciwieństwie do prawosławnych Gruzinów byli wyznawcami islamu, co jednak nie przeszkadzało im w podtrzymywaniu dobrosąsiedzkich stosunków i wzajemnych uczestniczeniu w uroczystościach religijnych. Żyli zgodnie, odcięci od wielkiego świata, jego polityki i zadrażnień. Wszystko zmieniło się gdy Czeczenia rwąc się do uzyskania wolności i niezależności popadła w konflikt z Rosją. Zbrojna agresja Rosjan i zniszczenie Groznego wprawiło w ruch wydarzenia, które odmieniły wszystko wokół. 

Dolina rzeki Alazani. Credit Line: orientalizing


„Tamten czas i świat legły w gruzach wraz z miastem, zostały unicestwione i unieważnione przez wszystko, co nastąpiło później”[1].  

Nie tylko wielu Kistów w porywie patriotyzmu wzięło udział w walkach z Rosjanami, pojawili się tam również inni przedstawiciele świata muzułmańskiego, z których wielu zaprawionych było już w bojach w Afganistanie. Po przegranej wojnie część czeczeńskich uchodźców i partyzantów schroniło się w wioskach Kistów po drugiej stronie Kaukazu, gdzie zostali gościnnie przyjęci. I początkowo wszystko układało się w miarę dobrze, ale napływowi goście już wkrótce rozpoczęli krytykować swoich gospodarzy.

„Spory o to, kto ma prawo nazywać siebie prawdziwym muzułmaninem, a kto na to miano nie zasługuje, słyszało się w dolinie coraz częściej. Przybysze z Czeczenii, otrząsnąwszy się z wojennego przygnębienia i rozpaczy oraz oswoiwszy się z doliną i jej gospodarzami, Kistami, zaczęli bez ogródek wytykać im zacofane i przestarzałe ich zdaniem porządki, zły osąd sytuacji i mylne poglądy na otaczający ich świat”[2].   s. 88.

Co gorsza, arabscy bojownicy i partyzanci przyciągali uwagę młodych chłopców, którzy wojnę postrzegali jako coś godnego chwały a słuchając opowieści o bohaterskich czynach nie dostrzegali jej brudu, zniszczeń i cierpienia, które ze sobą niosła. Wraz z nimi wchłaniali poglądy i nauki dotyczące wiary, którą według przybyłych ich przodkowie zniekształcili. Niewiele trzeba by jajku wydawało się, że jest mądrzejsze od kury…

Nie wszyscy dostrzegali płynące stąd zagrożenia, a nawet Ci którzy je widzieli – jak ojciec Lary:

„Ani się spostrzeżesz, jak ci chłopaków całkiem na partyzantów przerobią, na Arabów. Zabiorą w świat, na wojnę i dostaniesz ich z powrotem, dopiero jak trzeba będzie ich na tamten świat wyprawić. Dopiero wtedy znowu ich zobaczysz”[3],

- nie mieli jak temu przeciwdziałać. 

Jagielski Wojciech, Wszystkie wojny Lary, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Ian Livesey
Opowieść Lary ukazuje proces w wyniku którego młodzi ludzie, potomkowie tych, dla których religia była tylko jednym z wyznaczników ich tożsamości, stają się ekstremistami i religijnymi fanatykami. Ta fala ogarnęła nie tylko tych, którzy pozostali w kraju zniszczonym wojną i politycznymi rozgrywkami. Dosięgła także tych, którzy wyemigrowali i żyjąc w zachodnich społeczeństwach czuli się spychani na pobocze i niedoceniani. Nie mogąc dopasować się do otaczającej ich rzeczywistości coraz bardziej się separowali i zamykali w kręgach współwyznawców. A tam czekali już na nich Ci, którzy znali jedyne właściwe odpowiedzi i rozwiązania, którymi była wojna i zwycięstwo prawdziwej wiary. Budzili w czujących się wyrzutkami ludziach poczucie wspólnoty i siły. Frustracja i niezadowolenie rzadko kiedy bywają dobrymi doradcami a ogarnięci nimi ludzie stają się łatwym łupem cudzych manipulacji. Podsycany umiejętnie fanatyzm wielu z tych mężczyzn skłonił do akcji terrorystycznych, innych zaprowadził na wojenne ścieżki w Syrii. Wielu oddawało swoje życie z uniesieniem marząc o obiecanej chwale i nagrodzie. Tylko matki, które do końca nie potrafią zrozumieć zmian, które zaszły w ich dzieciach nie chcą się radować i za ich chwalebną śmierć dziękować Allahowi…



Jagielski Wojciech, Wszystkie wojny Lary, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Wojciech Jagielski
„Wszystkie wojny Lary”
- - -
[1] Wojciech Jagielski, „Wszystkie wojny Lary”, ZNAK, 2015, s. s.62.
[2] Tamże, s. 88.
[3] Tamże, s. 102.





2 komentarze:

  1. Kusicielko! A już myślałam, żeby to sobie odpuścić. Przeczytam. Tylko nie wiem kiedy, zwłaszcza że jeszcze Mandela czeka.

    P.S. Uwaga techniczna: Zostałam powiadomiona, że przesyłka z "Jalo" będzie do odbioru na poczcie. Zapewne delikwent zbyt opasły. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie odpuszczaj, nie odpuszczaj, chociaż to przygnębiająca lektura, bo niemal fizycznie odczuwa się bezsilność matki, która próbuje zawrócić synów z drogi śmierci. Mandela był cierpliwy i teraz też poczeka - Lara, moim zdaniem, lepsza. ;-)

      PS. A spaślaka odbiorę i z poczty, pewnie. Chociaż w moich oczach zawsze przypominał bardziej tasiemca niż wesolutkiego trzmiela. ;-)

      Usuń