piątek, 3 sierpnia 2018

Yei Theodora Ozaki „Wojownicy dawnej Japonii”

"Clering water at Horikawa" by Utagawa Kuniyoshi
        Randka z samurajem

                                       Na marginesie… Marginesowi

Wiosenne wiśnie,
Kwiaty pomarańczy latem,
Jesienne chryzantemy,
Zmieszana wśród nich
Na każdą jednako padnie rosa*.


W letni upalny dzień siedzieliśmy na ławeczce w cieniu olbrzymich platanów. Porywisty wiatr co chwilę przynosił orzeźwiającą mgiełkę z pobliskiej fontanny. Z okładki spoglądał na nas budzący lęk samuraj pędzla Utagawy Kuniyoshiego. Ekspresyjna poza, przerysowany grymas na twarzy i skierowana ku nam broń świadczyły o jego wojowniczej i nieulękłej naturze. Co mi tam – pomyślałam –  skoro dałam radę Toyotomiemu Hideyoshi, to poradzę sobie z innym buńczucznym samurajem. 

Yei Theodora Ozaki (1871– 1932) była jedną z prekursorek przekładów japońskich baśni i opowiadań na język angielski. Pani Ozaki była córką arystokraty Ozakiego, jednego z pierwszych Japończyków, którzy przybyli by studiować na Zachodzie, i Bathią Catheriną Morrison, córką jego nauczyciela. Po rozwodzie rodziców Yei pozostawała początkowo pod opieką matki i dopiero jako nastolatka pojechała do ojca, do Japonii, która ją zauroczyła. Wkrótce jednak opuściła dom ojcowski, bowiem nie chciała się zgodzić na zaaranżowane małżeństwo. Przez lata zarabiała na utrzymanie zatrudniając się na stanowisku nauczycielki i sekretarki. W tym czasie wielokrotnie podróżowała między Japonią i Europą i… korespondowała z japońskim politykiem Yukio Ozaki, za którego potem (1904) – mimo zbieżności nazwisk nie było między nimi więzów krwi – wyszła za mąż. Rok wcześniej wydała pierwszą książkę „The Japanese Fairy Book” (1903). 


W Polsce ukazały się w cyklu  „Legendy Japonii” przygotowanym przez wydawnictwo „Kirin” trzy z jej książek: „Wojownicy dawnej Japonii i inne opowiadania” (2011), „Kochankowie dawnej Japonii” (2014) oraz „Baśnie japońskie” (2016).

Sōjōbō uczy walki mieczem młodego Yoshitsune by Yoshitoshi Tsukioka (1897 r.) Credit Line: Wikimedia
Zbiór „Wojownicy dawnej Japonii i inne opowiadania” składa się przede wszystkim z opowieści o postaciach autentycznych, których dokonania znane są wszystkim Japończykom. Na przestrzeni wieków ich historie obrosły legendami a ludzka wyobraźnia przydała im cech nadprzyrodzonych, które pozwalały stawiać czoła nie tylko ludzkim, ale też demonicznym przeciwnikom. Zadziornemu Tametomo przyszło walczyć nie tylko z demonami władającymi wyspą, którą miał ochotę zagarnąć, lecz także z duchem-zarazą ospy; Yorimasie, którego równie sławny przodek Minamoto Raikō walczył z demonami na górze Oe, przyszło ratować z opresji samego cesarza, którego dręczył podczas snu demon przybierający postać czarnej chmury, a Yoshitsune pobierał nauki walki mieczem u króla tengu, górskich demonów. 

Yei Theodora Ozaki, Wojownicy dawnej Japonii, Carmaniola, Okres ochronny na czarownic
"Tametomo and the inhabitants of Onigashima Island"
by Hokusai Katsushika (1760-1849)
Większość zamieszczonych historii opowiada o przedstawicielach rodu Taira (Heike) i Minamoto (Genji – któż nie zna Księcia Promienistego z opowieści Murasaki?), sławnych i silnych rodów, wiecznie ze sobą skłóconych i walczących o dominację. Mówi się nawet, że historia Japonii była w rzeczywistości historią tych dwóch rodów. I tak np. historia Yoshitsune to historia Wojny Gempei (1180-1185), która zakończyła się bitwą morską w Dan-no-Ura  i przyniosła całkowite zwycięstwo rodowi Minamoto. Na marginesie, z tą bitwą związana jest jeszcze inna  opowieść (nie ma jej w tym zbiorze), równie a może nawet bardziej poruszająca niż historia Yoshitsune, o kilkuletnim cesarzu Antoku, który widząc przewagę wroga i nieuchronną porażkę swoich wojowników wybrał śmierć zamiast hańby niewoli i rzucił się z pokładu okrętu w rzeczną topiel. Inna wersja tej opowieści wspomina o wiernej niańce, która wziąwszy małego cesarza w ramiona wraz z nim rzuciła się do wzburzonej rzeki.

Dość dziwni to bohaterowie. Nie chodzi o ich podejście do godności i śmierci, która jest lepsza niż najmniejszy uszczerbek na honorze. Nasze opowieści o bohaterach są nieco inne. Raczej nie sięgają czasów ich dzieciństwa, co jest charakterystyczne w przekazach japońskich. Poza tym, mamy swoich głuptasów albo spryciarzy, ale są to z natury postacie dobrotliwe i pozytywnie nastawione do świata i ludzi. To bracia, siostry, czy też macochy są tymi baśniowymi złymi. Bohaterowie japońscy, jako dzieci czy młodzieńcy, to ludzie, do których trudno zapałać sympatią: pyszałkowaci, nadęci, lekceważący sobie nie tylko uczucia, ale i życie innych. Trudno nawet mówić, że doświadczają później jakiejś przemiany jak np. nasz Kmicic. Gdyby nie przypadek lub napotkanie kogoś, kto jest od nich silniejszy i potrafił im zaimponować więc wstąpili do niego na służbę, nie dokonaliby niczego pozytywnego mimo swojej nadprzyrodzonej siły i przebiegłości. Opowieści rzadko kiedy kończą się happy endem, wielu z bohaterów po dokonaniu doniosłych czynów,  w ten czy inny sposób ponosi klęskę i zostaje zmuszonych do popełnienia sepuku.

Ciekawostką może być fakt, że część z tych wojowników, w wyobrażeniach europejskich kojarzonych przede wszystkim z mieczem, w Japonii zasłynęło przede wszystkim jako mistrzowie łuku lub… kija.

Yei Theodora Ozaki, Wojownicy dawnej Japonii, Carmaniola, Okres ochronny na czarownic
"Bijin" (Piękna kobieta) by Dohan Kaigetsudō
Końcowe utwory to już czysta baśń. „Śliwa, wiśnia i sosna” opowiada o nagrodzonej gościnności i dobroci; „Shiragiku” natomiast o sile miłości, poświęceniu i dochowaniu wierności na przekór wszystkiemu. „Księżniczka Miseczka” to podobna do naszego „Kopciuszka” opowieść o niewinnej dzieweczce i jej złej macosze. O ile jednak w naszych bajkach umierająca matka zostawia córkę pod opieką jakiejś dobrej wróżki lub darowuje jej jakiś czarodziejski przedmiot, to w japońskiej bajce matka na łożu śmierci oszpeca swoje dziecko. Potem mamy już znany również z naszych bajek motyw „konkursu żon” – tutaj małżonki trzech synów nie muszą prząść, gotować czy piec wspaniałych ciast, ale za to muszą popisać się maestrią gry na koto, ułożeniu wiersza tanka, no i oczywiście… muszą się wykazać olśniewającą urodą. Dopiero potem mogą żyć długo i szczęśliwie.

Całość ilustrowana jest obrazami mistrzów stylu ukiyo-e tzw. „obrazów przemijającego świata”, który narodził się w okresie Edo (druga połowa XVII w) i był uprawiany jeszcze w czasie, gdy powstawały przekłady Yei Theodory Ozaki. Sam termin ukioy-e zaś pojawił się po raz pierwszy w 1682 roku w powieści „Życie miłosne pewnego mężczyzny” Saikaku Ihary (Iwona Kordzińska-Nawrocka "Ulotny świat ukiyo").




Yei Theodora Ozaki, Wojownicy dawnej Japonii, Carmaniola, Okres ochronny na czarownic
Yei Theodora Ozaki
„Wojownicy dawnej Japonii”
- - -
* Yei Theodora Ozaki, „Wojownicy dawnej Japonii i inne opowiadania”, przeł. Adrianna Wosińska, KIRIN, 2013, s. 167.




4 komentarze:

  1. Ha! Budzi się we mnie wojowniczy duch. Przy sposobności spróbuję zmierzyć się z tymi wojownikami i ja. W biblio niestety tylko na miejscu w czytelni, ale mam nadzieję, że sprawa jest rozwojowa. ;-)

    A czy w tej książce jest może mowa o Tomoe Gozen, nieustraszonej wojowniczce z czasów wojny Gempei i żonie Minamoto no Yoshinaki?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aha! Wiedziałam... Brakom w bibliotece zaradzimy. ;-)

      Trochę zmieniona pisownia, ale tak, jest tam mowa - choć nie jest ona główną bohaterką - o Tokiwie Gozen, żonie Minamoto Yoshitomo, matce Yoshitsune.

      Usuń
    2. Zaradzicie? Dziękujemy!!! ;-)

      Tokiwa Gozen to inna pani, ale nie szkodzi, o niej też poczytam chętnie.

      Co do Tomoe, różne podania różnie określają jej relację z Yoshinaką i nie wiadomo, jak z tym było w rzeczywistości, ale wszystkie źródła przedstawiają ją jako wojowniczkę wartą tysiąca mężczyzn, piękną a straszliwą jak wojsko uszykowane. ;-)

      Usuń
    3. Oooo, musiała to być zacna dusza z owej Tomoe. ;-) Może znajdzie się o niej jakaś opowieść w innych zbiorach przygotowanych przez Yei Ozaki? W baśniach pewnie nie, ale jeśli Tomoe i Yoshinaka byli wielkimi kochankami to może w "Kochankach dawnej Japonii" ich odnajdę? W każdym razie postaram się zapamiętać jej imię i jak tylko gdzieś się natknę, to dam znać. ;-D

      Usuń