wtorek, 4 marca 2014

Neruda Pablo "Poezje"

Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Pablo Neruda (1904-1973)

Collage poetycko-wspomnieniowy

„Poezje” Pabla Nerudy to zbiór wierszy, które wybrali i opracowali Carlos Marrodán Casas i Kazimierz Piekarec, a wydał Państwowy Instytut Wydawniczy. Tłumaczeń dokonali: Mikołaj Bieszczadowski, Krystyna Rodowska, Jan Zych, Zofia Szleyen i Jarosław Iwaszkiewicz. I chociaż zrobiono coś, czego sam Neruda nie cierpiał, czyli pocięto i poskładano na nowo, wg własnego uznania, jego książki, to dla nas, czytelników, jest to cenny przegląd jego twórczości. Znajdziemy tu wiersze z niemal wszystkich napisanych przez niego tomików, począwszy od najwcześniejszych, z lat młodzieńczych, aż do tych pisanych w jego azylu - na wyspie Isla Negra. A otwiera tomik wspomnienie jego przyjaciela – Enrique Bella – z pogrzebu poety, który przybrał w Chile formę wielkiej manifestacji wolności.

Bardzo lubię wiersze Pabla Nerudy, chociaż nie wszystkie do mnie przemawiają, nie wszystkie poruszają równie mocno. Są wśród nich takie, które, mimo że czytane raz jeden, tkwią mocno w mej pamięci i takie, obok których przechodzę obojętnie. Nie zamierzam jednak omawiać tutaj tych wierszy, chcę jedynie pokazać niektóre z nich i pozwolić poecie, by sam o nich opowiedział – słowami, które zaczerpnęłam z jego wspomnień. Podzieliłam tę notkę na tytuły zbiorków poezji, z których wybrane zostały wiersze i uzupełniłam fragmentami wspomnień Nerudy.

Z góry przepraszam wszystkich niecierpliwych – sama nie lubię czytać długich tekstów z ekranu monitora – chociaż starałam się bardzo, cięłam wiersze bestialsko, a inne wręcz wycinałam w całości, to z niektórych nie potrafiłam zrezygnować, więc tekst jest długi. Bardzo długi...

RZECZ O ZMIERZCHU (1923 r.) 
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Josef Carl Berthold Püttner "Valparaiso in Chile" (1859)
To pierwszy, młodzieńczy zbiorek wierszy poety, który wydał w 1923 roku własnym sumptem, zastawiając cały swój, niewielki zresztą, majątek. „Wydawca cisnął mnie bez krzty miłosierdzia, a kiedy cały nakład był gotowy i książki oprawione, powiedział mi z ponurą miną: »Nie dam panu do rąk ani jednego egzemplarza, aż pan wszystko zapłaci«”[1].

„(...) w 1924 roku sprzedałem do wyłącznej eksploatacji, bez ograniczenia w czasie, więc nie tylko na jedno wydanie, moją książkę »Rzecz o zmierzchu«. Sądziłem, że się wzbogacę na tej sprzedaży, i podpisałem umowę u notariusza. Handlarz wypłacił mi pięćset pesos, które w owym czasie przedstawiały wartość niecałych pięciu dolarów”[2].

Boję się  

Boję się. Wieczór szary, osmucone
niebo rozchyla się jak usta martwego człowieka.
Moje serce jest płaczem księżniczki rzuconej
w głąb pustego pałacu, gdzie nic jej nie czeka.[3]

Zakończenie  

To są słowa stworzone przeze mnie
z mojej krwi, z moich cierpień
przeze mnie stworzone.[4]

 DWADZIEŚCIA WIERSZY O MIłOŚCI I JEDNA PIEŚŃ ROZPACZY (1924 r.) 

Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: William Albert Ablett (1877-1937)
„W poszukiwaniu najprostszych środków wyrazu w świecie własnej wewnętrznej harmonii, zacząłem pisać drugą książkę o miłości. Powstało »Dwadzieścia wierszy«.

»Dwadzieścia wierszy o miłości i jedna pieśń rozpaczy« to książka nasycona sielankowym bólem, która notuje najburzliwsze z młodzieńczych namiętności, zmieszanych z porywającą przyrodą południa mej ojczyzny. Kocham tę książkę, gdyż pomimo ostrej melancholii jest w niej rozkosz istnienia. Pomogła mi ją napisać rzeka Imperial i jej ujście. »Dwadzieścia wierszy...« to śpiew o mieście Santiago, o jego ulicach, uniwersytecie i o wzajemnej miłości. (...)

Często pytano mnie kim była kobieta z »Dwudziestu wierszy«; na to pytanie trudno mi dopowiedzieć. Dwie czy trzy kobiety przewijają się w tej melancholijnej i gorącej poezji; nazwę je tu Marisol (Marysia-słońce) i Marisombra (Marysia-cień). Marisol to bohaterka idylli z czarującej prowincji, gdzie nocą świecą ogromne gwiazdy, a ona sama ma oczy ciemne jak mokre niebo Temuco. Marisol, pełna wesela i żywiołowej piękności, pojawia się na wszystkich prawie stronicach; wokół niej wody portowe, w górze półksiężyc nad szczytami gór. Marisombra to studentka ze stolicy: szary beret, najłagodniejsze oczy, zapach powoju towarzyszący wędrującej miłości studenckiej, zaspokojenie fizyczne w namiętnych spotkaniach po miejskich kryjówkach”[5].

18
Tu cię kocham.
Z ciemnych sosen wyplątuje się wiatr.
Fosforyzuje księżyc na zabłąkanych wodach.
Dni idą jednakowe ścigając się nawzajem.
[...]
Twoimi oczami na mnie patrzą największe gwiazdy.
A że cię kocham, próbują sosny na wietrze
Wyśpiewać twoje imię swoimi jak z drutu listkami.[6]

12
W tobie się kryje dni codziennych złuda.
Przychodzisz jak rosa, gdy na kwiaty spada.
Podważasz horyzont swoją nieobecnością.
Uciekająca nieustannie jak fala.
Powiedziałem kiedyś, że śpiewasz na wietrze
Jak sosny i maszty w cieniu portów.
Jesteś jak one wyniosła i milcząca.
I zasmucasz niespodzianie, jak podróż.[7]

PROCARZ ZACHWYCONY (1933 r.)
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Image credit: NASA/JPL-Caltech
„W 1923 roku przeżyłem ciekawe doświadczenie. Powróciłem do mego domu w Temuco. Było już po północy. Nim się położyłem spać, otworzyłem okno. Niebo mnie olśniło. Całe żyło milionami jakby mnożących się gwiazd. W świeżo obmytej nocy rozsypywały się nad moją głową antarktyczne gwiazdy. 

Spowinęło mnie upojenie gwiezdne, niebieskie, kosmiczne. Podbiegłem do biurka i napisałem jak w delirium, jak pod dyktando, pierwszy poemat książki, która miewała różne tytuły, a w końcu ukazała się jako »Procarz zachwycony«. Poruszałem się wówczas, jak gdybym pływał w rzece autentycznie własnego żywiołu. 

Nazajutrz odczytałem z rozkoszą mój nocny poemat. Później, kiedy przybyłem do Santiago, joga Alirio Oyarzún wysłuchał tych strof i wyraził zachwyt. Po czym zapytał swym głębokim głosem:
- Czy aby jesteś pewny, że te wiersze nie noszą na sobie wpływów Sabata Ercasty?”[8].

W gwiazdach zapowiedź nocy, co nadchodzi.
To ja. Ale mój głos jest życiem utajonym.
Burza gorączki i wycia, i lamentów.
I bolesne pragnienie, kiedy przybliża wodę.
Niepokonana kipiel, co mnie wyrywa śmierci.
Więc krąży moje ramię, roziskrza się dusza,
Wspinają się już dreszcze aż po krzyż moich brwi.
Oto me wierne ramiona i oto chciwe dłonie.
Oto noc już wchłonięta! Serce pożąda i krzyczy.
I oto blade gwiazdy ciężkie od tajemnicy.
Oto pragnienie, co wyje nad moim umarłym głosem.
Oto szaleńcze łożyska, co w ruch wprawiają procę.[9]

 POBYT NA ZIEMI I (1933r.)

„Jedyne wiersze, jakie w tym czasie napisałem (w czasie pobytu na Dalekim Wschodzie – przyp. mój), w samej rzeczy weszły do cyklu »Pobyt na ziemi«.

Kończyłem właśnie pierwszy tom »Pobytu na ziemi«. Praca nad nim posuwała się jednak wolno. Od mojego świata oddzielała mnie przestrzeń i jego milczenie, a byłem niezdolny wkroczyć naprawdę do dziwnego dla mnie otoczenia. Książka prezentowała realne epizody, objawy zawieszonego w pustce mego bytowania: »Bliżej krwi, niż atramentu«. Mój styl się wyprażył i rozwinąłem skrzydła, gdy powtórzył się atak szaleńczej melancholii. Troszczyłem się głównie o prawdę i o retorykę (gdyż dwie te mąki czynią chleb poezji), używając stylu, który zwalczał systematycznie proces mego samozniszczenia. Styl to nie tylko sam człowiek. To również wszystko, co nas otacza, a jeśli otaczająca atmosfera nie wnika do poematu, poemat jest martwy: umiera, kiedy nie ma czym oddychać”[10].

Podczas pobytu w Birmie Neruda związał się z kobietą chorobliwie zazdrosną. Zazdrosną do tego stopnia, że bywały noce, podczas których budząc się dostrzegał ją przez moskitierę krążącą wokół niego z nożem w ręku. Był pewien, że którejś nocy kobieta naprawdę go zabije. W sukurs, zupełnie niespodziewanie, przyszedł mu chilijski rząd, który postanowił przenieść go na placówkę na Cejlonie.

„Z wielkim bólem porzucałem Josie Bliss, birmańską panterę.
Ledwie statek począł kołysać mnie na falach Zatoki Bengalskiej, zacząłem pisać poemat »Wdowie tango«, tragiczny skrawek mej poezji poświęcony kobiecie, która mnie utraciła i którą ja utraciłem, ponieważ w jej krwi wzbierał nieustanny wulkan wściekłości. O, jak długa noc, o, jak pusta ziemia!”[11].

Wdowie tango

O, Niedobra, już na pewno znalazłaś list, już płakałaś ze złości,
już naubliżałaś pamięci mojej matki,
nazywając ją podłą suką i matką psichsynów,
już na pewno piłaś sama, w samotności, wieczorną herbatę
patrząc na moje stare buty, opustoszałe na zawsze,
i już nie będziesz mogła wspominać moich chorób, moich nocnych snów, moich obiadów
bez przeklinania mnie na głos, jak gdybym był tam jeszcze
i narzekał na klimat zwrotnika, na leniwych kulisów
na zakaźne gorączki, które mi tak zaszkodziły
i na tych okropnych Anglików, których dotąd nienawidzę.[12]

POBYT NA ZIEMI II (1935 r.)
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: "Desiree" Chassin-Trubert (1860-1931)
Tylko śmierć

Są takie samotne cmentarze,
Groby pełne bezszelstnych kości,
Serce pełznące tunelem
Ciemnym, ciemnym, ciemnym,
Niby wrak, w którym wszyscy umieramy,
Potopieni we własnym sercu,
Odpadając od własnej skóry w stronę duszy.[13]

W tym zbiorku znalazł się wiersz upamiętniający przyjaciela Pabla Nerudy, napisany tuż po otrzymaniu wiadomości o jego śmierci. Nie wypada pytać poety: dlaczego „lecąc”. Po prostu nie wypada, bo przecież on tego nie wie! Pisze, jak mu dyktuje serce i dusza. A jednak... znalazłam we wspomnieniach poety fragment, który być może nieco tłumaczy...

„(...) po dzień dzisiejszy z intensywnym wzruszeniem wspominam jego twarz, która rozświetlała wszystko, kiedy porywał do lotu całe zewsząd zebrane piękno, jakby raptem ożywiał zmartwiałego w swej kryjówce motyla”[14].
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Marc Chagall (1887-1985)

Alberto Rojas Giménez przybywa lecąc

Pośród piór, które straszą, pośród nocy,
Pośród magnolii, pośród telegramów,
Między wiatrem z południa a bryzą zachodu
Przybywasz lecąc.
Pod grobami i pod popiołami,
Pod zamrożonymi ślimakami,
Pod ostatnimi ziemskimi wodami
Przybywasz lecąc.
Gdzieś daleko, poza krwią, poza kośćmi,
Poza codziennym chlebem, poza winem,
Daleko poza ogniem
Przybywasz lecąc.
Poza wszelkim octem i poza śmiercią,
Pomiędzy zgnilizną a fiołkami,
Ze swym boskim głosem, w wilgotnych butach
Przybywasz lecąc.[15]

 TRZECI POBYT NA ZIEMI (1935-1945)

Kiedyś wydawało mi się, że wiersze i poematy Nerudy dotyczące wojny w Hiszpanii, jego osobistego w nią zaangażowania, nie poruszą mnie zbyt mocno. A jednak poniższy wiersz zagrał na wszystkich strunach mojej duszy. Nie tylko mojej. To jego fragmenty skandowali ludzie idący w pogrzebowym kondukcie za trumną poety...

Muszę wyjaśnić niektóre rzeczy

Któregoś poranka wszystko zaczęło płonąć
i któregoś poranka pożar
wyszedł spod ziemi
pożerając istnienia
i odtąd ogień,
i proch już tylko odtąd,
i odtąd tylko krew.
Zbóje, a z nimi samoloty i najemcy,
Zbóje, ich pierścienie i hrabiny,
Zbóje i czarni mnisi mamrocąc błogosławieństwa
Przybyli z niebios, aby zabijać dzieci,
i ulicami krew zabitych dzieci
płynęła tak po prostu, jak płynie krew dzieci.

Szakale, którymi gardzą nawet szakale,
Kamienie, które nawet suchy oset wypluje,
Żmije, na które nawet żmija syczy.

Stojąc naprzeciw was widziałem krew
Hiszpanii, która się dźwignęła,
Aby zatopić was jedną jedyną falą
Dumy i nożów.

Generałowie
Zdrajcy,
Spójrzcie na mój zabity dom,
Spójrzcie na klęskę Hiszpanii.
Ale z każdego martwego domu wychodzi płonący metal
Zamiast kwiatów,
Ale z każdej piwnicy Hiszpanii
Wychodzi Hiszpania,
Ale z każdego zabitego dziecka wstaje karabin
O żywych oczach,
Ale z każdej zbrodni rodzą się kule,
Które kiedyś odszukają miejsce
Waszego serca.[16]

PIEŚŃ POWSZECHNA (1950 r.)
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Machu Picchu Sunrise Credit Line: Allard Schmidt
W ramach tego zbiorku prezentowany jest jeden poemat – „Wyżyny Machu Picchu” w dwóch tłumaczeniach: Jarosława Iwaszkiewicza i Krystyny Radowskiej.

Poemat powstał, gdy Pablo Neruda, po złożeniu rezygnacji z pełnienia funkcji konsula w Meksyku, powracał do swego ukochanego Chile.

„Zatrzymałem się w Peru i wspiąłem się wysoko, aż do ruin Machu Picchu. Naówczas nie było tam jeszcze drogi. Wjeżdżaliśmy konno. Z góry widziałem starożytne budowle z kamienia, otoczone najwyższymi szczytami zielonych Andów. Ze zrujnowanej cytadeli, stoczonej i pożłobionej przez czas, pędziły w dół bystre potoki. Od rzeki Vilcamayo podnosiły się masy białej mgły. Poczułem się nieskończenie maleńki tam, w samym środku kamiennego pępka świata, opustoszałego, dumnego i wielkiego, do którego w jakiś sposób i ja należę. Wydało mi się, że w odległej epoce i moje własne ręce przykładały się do prac przy kopaniu rowów, przy gładzeniu skały.

Poczułem się jako Chilijczyk również Peruwianinem, Amerykaninem. Na tych niedostępnych wyżynach, pośród tych pełnych chwały, szeroko rozproszonych ruin odnalazłem wyznanie wiary, które pozwoliło mi dalej ciągnąć swój śpiew.
Tam narodził się poemat „Wyżyny Macchu Picchu”[17].

Wyżyny Macchu Picchu

Wtedy wspiąłem się po drabinie ziemi
przez dzikie chaszcze niezgłębionych lasów
aż ku tobie, o Machu Picchu!
Wysoki grodzie z pnących się kamieni,
przybytku tego, co doczesność ziemi
nie zagrzebała w uśpionej powłoce.
W tobie dwa głosy równoległych linii:
kolebka błyskawic i człowieczy żłobek
rozkołysana na cierniowym wietrze.
Matko kamienna, piano kondorów.
Wysokie gniazdo, gdzie miał skrzydła człowiek.
Łopato wryta w te dziewicze piaski.[18]

Neruda odkrył Machu Picchu, a Che Guevara odkrył Nerudę. Czytywał „Pieśń powszechną” swoim partyzantom w górach Sierra Modesta. Zabrał tam ze sobą dwie książki: podręcznik do matematyki i właśnie „Pieśń powszechną”.

WIERSZE KAPITANA (1952 r.)

Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Romero de Torres
Powstały na wyspie Capri, gdzie udręczony i wyrzucany zewsząd poeta znalazł schronienie wraz z Matyldą Urrutti – późniejszą żoną.

 „Skończyłem tam moją księgę miłości, namiętną i bolesną, która później ukazała się w Neapolu anonimowo: »Wiersze kapitana«. [...] Poematy w niej zawarte pisywałem to tu, to tam, podczas mej tułaczki po Europie. Zostały opublikowane w postaci anonimowej w Neapolu w roku 1952. Miłość do Matyldy, tęsknota za Chile, pasje społeczne wypełniają stronice tej książki, która pojawiała się bez nazwiska autora w paru wydaniach. [...] nie chciałem, by wiersze te dotknęły i zraniły Delię, z którą się rozstałem. Delia del Carril, kobieta niezwykle wrażliwa, okowami ze stali i miodu wiązała moje ręce w latach mozolnej tułaczki, a była dla mnie w ciągu lat osiemnastu wzorową towarzyszką życia. Książka mej namiętności, nagłej i płomiennej, trafiłaby w nią jak kamień rzucony w jej kruchą postać. Takie były oto powody – głębokie, osobiste, godne respektu – mej anonimowości”[19].

Góra i rzeka

Jest w mojej ojczyźnie góra,
jest w mojej ojczyźnie rzeka.
Pójdźmy razem.
Noc się wspina pod górę,
głód nad rzeką osiada.
Pójdźmy razem.
[...]
I mówią do mnie: Twój naród,
twój naród umęczony
między górą a rzeką,
ciemny od głodu i cierpień,
walczyć nie chce samotny,
wzywa cię, przyjacielu.
Ach, ty, którą miłuję,
drobna jak złote ziarenko
pszenicy,
okrutna będzie walka
i życie będzie okrutne,

ale pójdziemy razem.[20]

Nie tylko ogień

Widzę cię
piorącą moje chusteczki,
wieszającą na oknie
moje podarte skarpetki,
twoją postać, na którą cały,
cały wdzięk jak błyskawica
padł, ciebie nie niszcząc,
znowu,
kobieto
codziennego dnia,
[...]
Ach, życie moje,
nie tylko ogień między nami płonie,
lecz całe życie,
zwykła historia,
zwykła miłość
kobiety i mężczyzny
podobnych do wszystkich.[21]

  ODY ELEMENTARNE (1954 r.)

W latach 1952-1957 Neruda prawie cały czas przebywa w Chile. Publikuje książkę »Wiatr i winogrona«, pracuje nad »Odami elementarnymi«, nad »Nowymi odami elementarnymi« i nad »Odami, księgą trzecią«.

„W »Odach elementarnych« chciałem ustawić rzeczy na ich podstawie, sięgając do stworzenia, do samych narodzin. Zapragnąłem opisać na nowo sprawy wielekroć opiewane, omawiane, znane. Punktem wyjścia mych rozważań miał być tekst, z jakiego wychodzi dziecko, które gryząc ołówek zabiera się do zadanego wypracowania na temat słońca, tabliczki, zegarka lub rodziny ludzkiej. Żaden temat nie miał zostać poza moją orbitą; wszystkiego powinienem był dotknąć w marszu lub w locie, nadając formie wyrazu największą przejrzystość i dziewiczość”[22].

Oda do powietrza

Wędrując raz drogą
spotkałem powietrze,
pozdrowiwszy je rzeknę
z należytym szacunkiem:
Cieszę się,
że choć raz jeden
poniechałeś swej przejrzystości,
będziemy mogli pomówić.[23]

Oda do książki

Książko
cudowna,
książko,
lesie najmniejszy,
kartka
za kartką
pachnie
twój papier
prapoczątkiem,
jesteś poranna i nocna,
pszeniczna
i oceanu pełna,
z twoich zamierzchłych stron
łowcy niedźwiedzi,
ogniska
nad Missisipi,
czółna
na wyspach,
a później
drogi,
wciąż drogi,
błyski w ciemności,
narody powstające.[24]

ODY, KSIĘGA TRZECIA (1957 r.)

Ten tomik reprezentuje w omawianym zbiorze tylko jeden wiersz – oto jego fragment:

Oda do kilku żółtych kwiatów

Naprzeciw błękitu poruszając swoje błękity
morze, a naprzeciw nieba
kilka kwiatów żółtych.

Nadchodzi październik.

I chociaż
tak ważne jest morze rozwijające
swój mit, swoją misję, swoje uniesienie,
wybucha na piasku złoto
samotnej
żółtej rośliny
i wiążą się
twoje oczy
z ziemią,
uciekają od wielkiego morza i jego pulsowania.[25]

RZECZ O BŁĄDZENIU (1958 r.)
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Pintura en la Casa de Isla Negra, pertenenciente a Pablo Neruda Credit Line: Molinart
„»Rzecz o błądzeniu« nie najwięcej śpiewa, ale najwięcej skacze. Tam skoczne wiersze wzlatują ponad znakomitości i respekt dla wzajemnego wspierania się, dla instytucji i obowiązków, a lansują szacowne zuchwalstwo. Przez owo zuchwalstwo właśnie jest to moja ulubiona książka. Przez swój szeroki zasięg zdobywa przewagę w obrębie mej poezji. Dla mnie jest to książka ważka i ma w sobie słony posmak prawdy”[26].

Strach

[...]
Wszyscy dziobią moją poezję
niezwyciężonymi widelcami
szukając chyba jakiejś muchy.
Strach mnie zbiera.
Boję się całego świata,
i zimnej wody, i śmierci.
Jestem jak wszyscy śmiertelni,
niezamienny.
Dlatego w te krótkie dni
nie będę się nimi przejmował,
otworzę się i zamknę się
z moim najperfidniejszym wrogiem,
Pablem Nerudą.[27]

 „Rzecz o błądzeniu” jest reprezentowana także przez np. takie wiersze, jak: „Jest nas wielu”, „Nieszczęśliwa”, „Zapomniany w jesieni”, a także dwa z moich ulubionych wierszy – „Staruszki u oceanu” i „Sen o pociągach”.

 Sen o pociągach

Drzemały pociągi
na stacji, bezbronne,
bez lokomotyw, uśpione.

Wszedłem niepewnie o świcie:
poszukiwałem tajemnic,
rzeczy zagubionych w wagonach,
w martwym zapachu podróży.
Pomiędzy ciałami, które wyszły,
usiadłem sam w nieruchomym pociągu.

Powietrze było gęste, bryła
rozmów, które prowadzono,
i przelotnego znużenia.
[...]
Siedziałem i pociąg
szedł środkiem mojego ciała,
przekreślając granice,
był to nagle pociąg z dzieciństwa,
dym o świcie,
lato radosne i gorzkie.
Inne pociągi mknęły,
wagony wypełnione bólem,
naładowane jakby asfaltem,
i tak wbiegał nieruchomy pociąg
w poranek, który wyrastał
boleśnie z moich kości.[28]

ODPŁYWANIE I POWROTY (1959 r.) 

Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Pablo Picasso
 W tym zbiorku dominują ody: „Oda do skrzydeł września”, „Zapomnienie”, „Oda do psa”, „Oda do krzesła”, czy też „Oda do gitary”.

Oda do gitary

Wysmukła
czysta linio
o sercu dźwięcznym,
jesteś jasnością w locie rozciętą,
umiesz przetrwać śpiewając:
minie wszystko prócz kształtu twego.[29]

STO SONETÓW O MIŁOŚCI (1959 r.)

XVII

Nie kocham cię tak, jakbyś była różą soli, topazem
albo strzałą z goździków propagujących ogień:
kocham cię, jak się kocha jakieś rzeczy mroczne,
w tajemnicy, pomiędzy cieniem a duszą.[30]

„To, co chciałem powiedzieć Matyldzie, powiedziałem w »Stu sonetach miłosnych«. Może tamte strofy określą, co ona dla mnie znaczy. Połączyła nas ziemia, połączyło życie”[31].

KAMIENIE CHILE (1961 r.)

Ten zbiorek jest reprezentowany przez dwa wiersze: „Zmarły marynarz” i „Bizon śpi”. Wierszy stricte propagandowych czytelnikowi polskiemu oszczędzono.

PEŁNOMOCNICTWA (1962 r.)

Narodziny

Nigdy nie wspomnimy naszego umierania.
Tyle cierpliwości
mieliśmy, żeby żyć
notując
liczby, dni,
lata, miesiące,
włosy, usta całowane,
a tę chwilę umierania
zostawimy nie zaznaczoną;
oddajemy ją innym na wspomnienie
albo po prostu wodzie,
wodzie, powietrzu, czasowi.
I narodzin także
nie zachowujemy w pamięci,
chociaż rodzenie się było ważne i nowe;
i teraz już nie pamiętasz żadnego szczegółu,
nie zachowałeś nawet gałązki
pierwszego światła.
Wiadomo, że się rodzimy.
[...]
Nie masz żadnego oprócz życia wspomnienia.[32]

PAMIĘTNIK Z ISLA NEGRA (1964 r.)
Pablo Neruda, Poezje, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Casa de Neruda Isla Negra. Credit Line: Solange Muñoz G.
Poeta – wieczny tułacz odnajduje swój wymarzony dom, swój azyl, na niewielkiej wysepce Isla Negra. W pisanych tu wierszach wspomina okres swojej tułaczki, sławi piękno chilijskiego wybrzeża i ubolewa nad losem chilijskiego ludu.

Niesprawiedliwość

[...]
Dotknąłem nagle całej niesprawiedliwości.
Głód był nie tylko głodem,

lecz miarą człowieka.[33]

Wygnanie
[...]
Wygnanie jest okrągłe,
to koło, pierścień:
biegną po nim twoje stopy, przemierzasz ziemię,
ale to nie jest twoja ziemia,
budzi cię światło, i nie jest twoim światłem,
nadchodzi noc: brakuje twoich gwiazd,
spotykasz braci: ale to nie twoja krew.[34]

Mam nadzieję, że tych kilka fragmentów zachęci Was do sięgnięcia po wiersze wielkiego poety, a ich lektura sprawi, że polubicie je równie mocno, jak ja.


---
[1] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, przeł. Zofia Szleyen, PIW, 1976, s. 51.
[2] Tamże s. 48.
[3] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Krystyna Rodowska, PIW, 1975, s. 20.
[4] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Mikołaj Bieszczadowski, PIW, 1975, s. 21.
[5] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, przeł. Zofia Szleyen, PIW, 1976, s. 53-54.
[6] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Jan Zych, PIW, 1975, s. 37-38.
[7] Pablo Neruda, Tamże, s. 31.
[8] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 52.
[9] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Mikołaj Bieszczadowski, PIW, 1975, s. 45.
[10] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 9
[11] Tamże, s. 90.
[12] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Zofia Szleyen, PIW, 1975, s. 62.
[13] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Mikołaj Bieszczadowski, PIW, 1975, s. 67.
[14] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 42.
[15] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Zofia Szleyen, PIW, 1975, s. 75.
[16] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Mikołaj Bieszczadowski, PIW, 1975, s. 84-85.
[17] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 171.
[18] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Jarosław Iwaszkiewicz, PIW, 1975, s. 111-112.
[19] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 218-219.
[20] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Mikołaj Bieszczadowski, PIW, 1975, s. 129-130.
[21] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Jan Zych, PIW, 1975, s. 131-132.
[22] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 297.
[23] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Mikołaj Bieszczadowski, PIW, 1975, s. 135.
[24] Tamże, przeł. Krystyna Radowska, s. 143.
[25] Tamże, przeł. Jan Zych, s. 159.
[26] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 297.
[27] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Jan Zych, PIW, 1975, s. 170-171.
[28] Tamże, przeł. Jan Zych, s. 198-199.
[29] Tamże, przeł. Zofia Szleyen, s. 215.
[30] Tamże, przeł. Jan Zych, s. 230.
[31] Pablo Neruda, „Wyznaję, że żyłem: Wspomnienia”, op. cit., s. 278.
[32] Pablo Neruda, „Poezje”, przeł. Jan Zych, PIW, 1975, s. 252.
[33] Tamże, przeł. Jan Zych, s. 259.
[34] Tamże, przeł. Jan Zych, s. 262.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz