środa, 27 listopada 2019

Wiesław Myśliwski "Ucho Igielne"

Wiesław Myśliwski, Ucho Igielne, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Ucho Igielne. Credit Line: Jeoren Fossaert
    Młodość i starość w jednym stoją ciele…

„Żaden człowiek nie jest samoistną wyspą; każdy stanowi ułomek kontynentu, część lądu. Jeżeli morze zmyje choćby grudkę ziemi, Europa będzie pomniejszona, tak samo jak gdyby pochłonęło przylądek, włość twoich przyjaciół czy twoją własną. Śmierć każdego człowieka umniejsza mnie, albowiem jestem zespolony z ludzkością. Przeto nigdy nie pytaj komu bije dzwon. Bije on tobie...”[1] – pisał John Donne a Wiesław Myśliwski w swojej najnowszej powieści „Ucho Igielne” stwierdza, że nie tylko stanowimy fragment otaczającego nas świata, lecz również w każdym z nas pojawiają się i trwają okruchy tego, z czym zetknęliśmy się w ciągu naszego życia. W każdym z nas zamieszkują cząstki innych osób, z którymi zetknął nas los; stanowią one nierozerwalną część naszej osobowości. Nie tylko tych, które poznaliśmy osobiście, lecz także tych spotkanych przelotnie; tych, z których dziełami obcowaliśmy. Każdy obejrzany obraz, przeczytana książka czy utwór muzyczny pozostawia w nas jakiś ślad, który sprawia, że jesteśmy tacy jacy jesteśmy.


„[…] ze wszystkiego, z czym zetknęliśmy się choćby bezwiednie, zabieramy coś dla siebie. Dzięki temu, można by powiedzieć, w każdym z nas jest jakaś odrobina całej ludzkości. I nie ma znaczenia, czy żyją, czy żyli kiedyś, dawniej. Zawdzięczamy im, że i my żyjemy teraz i kiedyś, i dawniej. I jesteśmy o tyle bogatsi, że mamy poczucie jakby mniejszej dolegliwości mijającego czasu”[2].

Tytułowe "Ucho Igielne" to średniowieczna furta dominikańska w murach obronnych Sandomierza, która kształtem przypomina ucho igły. Niegdyś ułatwiała łączność pomiędzy dwoma klasztorami a w powieści brama stanowi punkt w czasoprzestrzeni, w którym, idąc każde w swoją stronę, spotykają się młodość i starość. Młodość wspina się ku szczytowi, starość zmierza w dół. Niemożliwe? Mark Helprin w „Zimowej opowieści” twierdził, że  czas nie istnieje i wszystko rozgrywa się jednocześnie; tylko człowiek nie potrafi objąć wszystkiego jednym spojrzeniem i dlatego postrzegamy świat linearnie; że wystarczy zrobić jeden krok do tyłu, wystarczająco długi, by móc objąć spojrzeniem wszystko. Bohaterowi „Ucha Igielnego” się to udaje. Starzec i młodzieniec stają naprzeciw siebie jako dwa odrębne byty. Jeden narrator w dwóch postaciach – stary i młody – opowiadają o swoim życiu, które jest przecież tym samym a jednak każdy dostrzega w nim co innego. Narracja obu postaci płynnie się przeplata i niekiedy trudno uchwycić moment, w którym Starość ustępuje Młodości. Czytelnik śledzi losy młodzieńca by po chwili znaleźć się w przyszłości i obserwować jego życie jako starszego mężczyzny. Być może nie ma to większego znaczenia, bo w końcu o swoim życiu opowiada wciąż ta sama osoba. A jednak… Starość wielekroć podaje w wątpliwość identyczność postaci:

„Zastanawiam się jednak czy w pewnym wieku nie traci się prawa do porównywania z własną młodością. Czy z odległości tych kilkudziesięciu lat człowiek ma prawo powiedzieć, że jest ten sam, którym był?”[3].

Starszy mężczyzna przyglądając się ponownie swojemu życiu próbuje uchwycić istotę i sens ludzkiej egzystencji, zrozumieć czym jest życie, jakie jest miejsce człowieka w świecie i historii. Snuje rozważania na temat kondycji współczesnego człowieka, jego przeszłości i przyszłości.  Zastanawia się nad powtarzalnością zachowań ludzkich i samej historii.

„Cóż nikt nie żyje tylko własnym życiem. Można by nawet powiedzieć, że powtarzamy to, co inni już przeżyli, począwszy od swojego urodzenia po śmierć. Może dzięki tej powtarzalności udaje nam się przetrwać. Bo trudno sobie wyobrazić, że to od nas zaczynałby się świat. Za nami nic, a przed nami co? Nawet zbuntować się za to, że żyjemy, nie byłoby przeciw komu. Szlibyśmy w przyszłość po omacku, pełni lęków, trwogi, nie wiedząc, gdzie idziemy. A tak przynajmniej idziemy już po jakichś śladach, nieważne w jakim kierunku. Ślady są ważniejsze od wszelkich kierunków”[4].

Jak zwykle w powieściach Myśliwskiego pojawia się mnóstwo postaci pobocznych, z których każda w jakiś sposób uzupełnia obraz świata przedstawionego. Opowieści o ich życiu z jednej strony stanowią punkt styczny do życia bohatera, z drugiej są niezależnymi skrawkami otaczającej go rzeczywistości.

Nie jest to rzecz optymistyczna, bo Myśliwskiemu daleko do idealizowania ludzi i otaczającego świata. Jego bohater zastanawia się czy jego samotność nie jest wyrazem niezgody na ten świat, czy nie jest dowodem jego bezsilności wobec tego wszystkiego co dzieje się z nim i wokół niego. A jednak, jednak jest w tej opowieści wiele zrozumienia dla człowieczych niedostatków i ludzkiej potrzeby zaznaczania swojej obecności w świecie, w którym ich życie jest zaledwie mgnieniem.

„Jesteśmy mali i wstrętni, a jednak piękni, bo mamy własne twarze”[5] – nabazgrał ktoś na murze synagogi i napis ten utkwił w pamięci bohatera, który próbuje przyjrzeć się własnej twarzy i życiu, które jest powtarzalne i niepowtarzalne zarazem. Opowiada sobie siebie, bo to dowód na jego istnienie.

„Opowieść nie zna czegoś takiego jak koniec, z wyjątkiem, być może końca świata. Toteż miliony, ba miliardy ludzi opowiadają siebie w nadziei, że zostaną wysłuchani. Kto wie zresztą czy te opowieści nie odraczają nawet końca świata, który by dawno się dokonał, gdyby miał kto o tym w końcu opowiedzieć i kto wysłuchać.

Tyle nienawiści, bo często i miłość jest już zarażona nienawiścią, a świat jakby na przekór sobie wciąż istnieje. Czy to nie dziwne? Więc może każde zdarzenie musi się przejrzeć w opowieści jeśli chce się zdarzyć? I każdy człowiek jeśli chce istnieć?”[6]. 



Wiesław Myśliwski, Ucho Igielne, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Wiesław Myśliwski
„Ucho Igielne”
- - -
[2] John Donne, przekład Stanisław Barańczak
[3] Wiesław Myśliwski, „Ucho Igielne”, Znak, 2018, s. 75.
[4] Tamże, s. 194-195.
[5] Tamże, s. 219.
[6] Tamże, s. 391.
[7] Tamże, s. 319



2 komentarze:

  1. Zaraz przypomina mi się opowiadanie Borgesa "Tamten", w którym stary Borges spotyka młodego Borgesa na ławce nad rzeką, a rolę ucha igielnego odgrywa sen. "Jeżeli ten ranek i to spotkanie są snem, każdy z nas z pewnością uważa, że to jego sen". "Mój sen trwa już siedemdziesiąt lat"... Sor Juana, Sor Juana!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, spotkanie Starości i Młodości w "Uchu igielnym" podobne temu borgesowskiemu. I tylko starszy bohater zdaje sobie sprawę z tego, że są tą samą osobą. Mimo tego jednak, że to nie senne majaki, to i tak zmienić niczego nie można. A może nie trzeba? Wszak sen się musi prześnić, a życie dopełnić. Wszyscy jesteśmy "jednorazowi". ;-)

      Usuń