Jorge Luís Borges 1951 by Grete Stern (1904-1999) Źródło: Wikipedia |
Przez fantastyczne labirynty Borgesa
„To jemu, Borgesowi, to wszystko się zdarza. Ja spaceruję po Buenos Aires, zatrzymuję się, być może machinalnie, aby spojrzeć na łuk sieni, na jakąś bramę. O Borgesie dowiaduję się z korespondencji i widuję jego nazwisko wśród kandydatów na profesorów lub w słowniku biograficznym. Lubię klepsydry, mapy, osiemnastowieczną czcionkę, etymologię, smak kawy i prozę Stevensona; on podziela te upodobania, ale w sposób próżny, zmieniający je w atrybuty aktora. (…) Ja żyję, jakoś sobie żyję, ażeby Borges mógł snuć swoją literaturę, i ta literatura jest moim usprawiedliwieniem. (…) Spinoza uważał, że wszystkie rzeczy chcą przetrwać w swoim jestestwie; kamień wiecznie chce być kamieniem, a tygrys tygrysem. Ja muszę pozostać w Borgesie, nie w sobie (o ile jestem kimś), chociaż odnajduję się mniej w jego książkach niż w książkach wielu innych czy w pracowitym szarpaniu strun gitary. Przed laty usiłowałem uwolnić się od niego i przeszedłem od mitologii przedmieścia do gier z czasem i nieskończonością, ale te gry są teraz własnością Borgesa i będę musiał wymyślić sobie coś innego. Tak więc moje życie jest ucieczką i tracę wszystko, i wszystko należy do niepamięci - albo do niego. Nie wiem, który z nas dwóch pisze tę stronicę”[1].
„To jemu, Borgesowi, to wszystko się zdarza. Ja spaceruję po Buenos Aires, zatrzymuję się, być może machinalnie, aby spojrzeć na łuk sieni, na jakąś bramę. O Borgesie dowiaduję się z korespondencji i widuję jego nazwisko wśród kandydatów na profesorów lub w słowniku biograficznym. Lubię klepsydry, mapy, osiemnastowieczną czcionkę, etymologię, smak kawy i prozę Stevensona; on podziela te upodobania, ale w sposób próżny, zmieniający je w atrybuty aktora. (…) Ja żyję, jakoś sobie żyję, ażeby Borges mógł snuć swoją literaturę, i ta literatura jest moim usprawiedliwieniem. (…) Spinoza uważał, że wszystkie rzeczy chcą przetrwać w swoim jestestwie; kamień wiecznie chce być kamieniem, a tygrys tygrysem. Ja muszę pozostać w Borgesie, nie w sobie (o ile jestem kimś), chociaż odnajduję się mniej w jego książkach niż w książkach wielu innych czy w pracowitym szarpaniu strun gitary. Przed laty usiłowałem uwolnić się od niego i przeszedłem od mitologii przedmieścia do gier z czasem i nieskończonością, ale te gry są teraz własnością Borgesa i będę musiał wymyślić sobie coś innego. Tak więc moje życie jest ucieczką i tracę wszystko, i wszystko należy do niepamięci - albo do niego. Nie wiem, który z nas dwóch pisze tę stronicę”[1].
Argentyński pisarz, eseista i poeta Jorge Luis Borges to jedna z ikon literatury. Jego twórczość i on sam – jako wybitnie nietuzinkowa postać – wywarł ogromny wpływ na rozwój literatury i stał się inspiracją dla wielu twórców. To on stanowił prototyp ślepego bibliotekarza w „Imieniu róży” Umberto Eco, Borges i jego opowiadania, szczególnie „Alef”, stały się impulsem dla powstanie powieści Tomása Eloya Martíneza „Tango w Buenos Aires” a marokański pisarz Ben Tahar Jelloun złożył mu swoisty hołd w „Dziecku piasku”. Te przykłady zapewne można by mnożyć i ułożyć z nich długą wyliczankę, podobną tym, w których lubował się argentyński pisarz.
"Minotaur" by George Frederic Watts (1817–1904) Źródło: Wikimedia |
Do ponownego sięgnięcia po „Alefa” skłoniło mnie opowiadanie „Minotaur” innego iberoamerykańskiego pisarza – Julesa Supervielle’a. Nieco starszy od Borgesa Supervielle tworzył w tym samym okresie, pisarze znali się i nawet publikowali swoje utwory w tym samym czasopiśmie. Lektura „Minotaura” przywołała do mej pamięci borgesowski „Dom Asteriona”, który niegdyś wywarł na mnie ogromne wrażenie. Chciałam sprawdzić czy słusznie wydał mi się on znacznie bardziej poruszający. Obaj autorzy z mitycznego krwiożerczego stwora uczynili ofiarę; w ich opowiadaniach stał się budzącą litość istotą, która w śmierci odnajduje wyzwolenie; przy czym, każdy z nich uczynił to na swój sposób. Tam, gdzie Supervielle zagłębia się w opisy przeżyć Minotaura i stara się usprawiedliwić jego czyny czysto dziecięcą niewinnością i naiwnością, Borges nieco parodystycznie konfrontuje niewiedzę i brak wyobraźni z niezmierną pychą. I nie wiadomo czy owa pycha wypływa z poczucia odrzucenia i samotności – jest na nią lekarstwem – czy też monotonny i samotniczy tryb życia spowodowany jest w dużej mierze poczuciem własnej wyższości. Borges stawia na niedomówienia i czyni tylko drobne sugestie, które sprawiają, że czytelnik w relacji Minotaura dostrzega fałszywe nuty, które zmuszają go do czytania pomiędzy wierszami. Narastające wątpliwości nie zmieniają zaskoczenia i siły wymowy ostatnich zdań opowiadania. W „Epilogu” Borges pisze, że do napisania „Domu Asteriona” i ukazania Minotaura w takiej właśnie postaci sprowokował go obraz George Frederic Wattsa, na którym stwór z głową byka z jakąś rozpaczliwą nadzieją wpatruje się w rozpościerającą się za oknem pustkę.
Chociaż do książki zajrzałam tylko po to by przeczytać jedno opowiadanie to mimo woli zanurzyłam się – jak w kreteńskim labiryncie – w pozostałych. Ponownie zachwyciłam się „Nieśmiertelnym”, którego bohater – wcielenie zarówno Homera jak i Żyda Wiecznego Tułacza – ostrzega przed pułapkami, które niesie ze sobą wieczne życie; wraz z Awerroesem usiłowałam dociec czym są „tragedia” i „komedia”; starałam się rozwikłać tajemnicę śmierci al-Bokhariego w zbudowanym przez niego domu-labiryncie; no i oczywiście dotarłam do Alefa, który „jest jednym z punktów w przestrzeni, który zawiera w sobie wszystkie inne”[2]; miejscem „(…) w którym, nie łącząc się ze sobą, każde z osobna, znajdują się wszystkie miejsca świata widziane ze wszystkich możliwych punktów”[3]. Wcześniej jeszcze wraz z uwięzionym azteckim kapłanem odkrywałam tajemnice boskich słów zapisanych na skórze jaguarów i wzorzec innego Alefa, w kształcie wodnego koła, które „Było utkane ze splecionych ze sobą wszystkich rzeczy, które były, są i będą”[4].
W opowiadaniach Borgesa zanika granica pomiędzy rzeczywistością i fikcją. Pisarz uważa, że „(…) literatura nie jest niczym innym niż sterowanym snem”[5], a przecież w snach wszystko jest możliwe.
Chociaż do książki zajrzałam tylko po to by przeczytać jedno opowiadanie to mimo woli zanurzyłam się – jak w kreteńskim labiryncie – w pozostałych. Ponownie zachwyciłam się „Nieśmiertelnym”, którego bohater – wcielenie zarówno Homera jak i Żyda Wiecznego Tułacza – ostrzega przed pułapkami, które niesie ze sobą wieczne życie; wraz z Awerroesem usiłowałam dociec czym są „tragedia” i „komedia”; starałam się rozwikłać tajemnicę śmierci al-Bokhariego w zbudowanym przez niego domu-labiryncie; no i oczywiście dotarłam do Alefa, który „jest jednym z punktów w przestrzeni, który zawiera w sobie wszystkie inne”[2]; miejscem „(…) w którym, nie łącząc się ze sobą, każde z osobna, znajdują się wszystkie miejsca świata widziane ze wszystkich możliwych punktów”[3]. Wcześniej jeszcze wraz z uwięzionym azteckim kapłanem odkrywałam tajemnice boskich słów zapisanych na skórze jaguarów i wzorzec innego Alefa, w kształcie wodnego koła, które „Było utkane ze splecionych ze sobą wszystkich rzeczy, które były, są i będą”[4].
W opowiadaniach Borgesa zanika granica pomiędzy rzeczywistością i fikcją. Pisarz uważa, że „(…) literatura nie jest niczym innym niż sterowanym snem”[5], a przecież w snach wszystko jest możliwe.
Georges de La Tour (1593–1652) Źródło: Wikimedia |
Argentyńczyk często odwołuje się do znanych i uznanych dzieł: Iliady, Biblii, Tory czy Zoharu, kroniki Żyda Tułacza, Baśni z tysiąca i jednej nocy, mitów, dzieł wielkich filozofów. Nie cytuje ich jednak, jedynie przywołuje, reinterpretuje, często uzupełnia o fantastyczne szczegóły. Uważa, że stworzone wcześniej dzieła literackie wraz z upływem czasu, zyskują coraz to nowe, szersze znaczenia:
„(…) czas, który burzy twierdze, wzbogaca wiersze”[6].
Obok nawiązań do dzieł istniejących pojawiają się odniesienia do książek wymyślonych oraz komentarze i przypisy do dzieł fikcyjnych, bowiem Borges nieco kokieteryjnie a zarazem przekornie stwierdza:
„Układanie obszernych książek to pracowita i zubożające szaleństwo: rozwijanie na pięciuset stronach idei, której doskonały ustny wykład zajmuje kilka minut. Lepiej udawać, że takie książki już istnieją, i przedstawiać ich streszczenie, komentarz. (…) Ponieważ jestem bardziej rozsądny, bardziej nieporadny, bardziej leniwy, wolałem napisać noty o książkach urojonych”[7].
Narratorem jest przeważnie sam autor, niekiedy zastępuje go inny, fikcyjny pisarz. Bohaterowie jego opowiadań również wywodzą swoje istnienie z literatury – narrator dowiaduje się o nich w oparciu o inne teksty, które wpadły mu w ręce. Mogą to być starożytne rękopisy, notatki w gazetach, listy czy wreszcie pamiętniki. Wychodząc od dowolnego tekstu – rzeczywistego lub fikcyjnego – Borges tworzy zupełnie nową historię. A książki są wszechobecne, bo dla Borgesa biblioteka jest odbiciem wszechświata.
„Wszechświat (który inni nazywają Biblioteką) składa się z nieokreślonej, i być może nieskończonej, liczby sześciobocznych galerii (…). W sieni jest lustro, które podwaja wiernie pozory. Ludzie wnioskują zazwyczaj na podstawie tego lustra, że Biblioteka nie jest nieskończona (gdyby taką rzeczywiście była, po cóż to złudne podwojenie?); ja wolę śnić, że gładkie powierzchnie przedstawiają i obiecują nieskończoność…”[8].
W jego opowiadaniach i poematach pojawia się stały zestaw pewnych symboli: czas, który jest wieczną zagadką; istotną rolę pełnią sny i mosty, które łączą śniącego ze śnionym; labirynty, które stanowią odzwierciedlenie tajemnicy wszechświata – platońskiej pajęczyny bez centrum:
Nigdy nie będzie drzwi. Jesteś we wnętrzu
I twierdza obejmuje wszechświat,
I nie ma awersu ani rewersu,
Ni ostatecznej ściany, ni sekretnego centrum[9].
Nie brakuje również tygrysów – do których autor ma wyjątkową słabość – jako połączenia piękna, okrucieństwa, siły i tajemnicy:
„(…) czas, który burzy twierdze, wzbogaca wiersze”[6].
Obok nawiązań do dzieł istniejących pojawiają się odniesienia do książek wymyślonych oraz komentarze i przypisy do dzieł fikcyjnych, bowiem Borges nieco kokieteryjnie a zarazem przekornie stwierdza:
„Układanie obszernych książek to pracowita i zubożające szaleństwo: rozwijanie na pięciuset stronach idei, której doskonały ustny wykład zajmuje kilka minut. Lepiej udawać, że takie książki już istnieją, i przedstawiać ich streszczenie, komentarz. (…) Ponieważ jestem bardziej rozsądny, bardziej nieporadny, bardziej leniwy, wolałem napisać noty o książkach urojonych”[7].
Narratorem jest przeważnie sam autor, niekiedy zastępuje go inny, fikcyjny pisarz. Bohaterowie jego opowiadań również wywodzą swoje istnienie z literatury – narrator dowiaduje się o nich w oparciu o inne teksty, które wpadły mu w ręce. Mogą to być starożytne rękopisy, notatki w gazetach, listy czy wreszcie pamiętniki. Wychodząc od dowolnego tekstu – rzeczywistego lub fikcyjnego – Borges tworzy zupełnie nową historię. A książki są wszechobecne, bo dla Borgesa biblioteka jest odbiciem wszechświata.
„Wszechświat (który inni nazywają Biblioteką) składa się z nieokreślonej, i być może nieskończonej, liczby sześciobocznych galerii (…). W sieni jest lustro, które podwaja wiernie pozory. Ludzie wnioskują zazwyczaj na podstawie tego lustra, że Biblioteka nie jest nieskończona (gdyby taką rzeczywiście była, po cóż to złudne podwojenie?); ja wolę śnić, że gładkie powierzchnie przedstawiają i obiecują nieskończoność…”[8].
W jego opowiadaniach i poematach pojawia się stały zestaw pewnych symboli: czas, który jest wieczną zagadką; istotną rolę pełnią sny i mosty, które łączą śniącego ze śnionym; labirynty, które stanowią odzwierciedlenie tajemnicy wszechświata – platońskiej pajęczyny bez centrum:
Nigdy nie będzie drzwi. Jesteś we wnętrzu
I twierdza obejmuje wszechświat,
I nie ma awersu ani rewersu,
Ni ostatecznej ściany, ni sekretnego centrum[9].
Nie brakuje również tygrysów – do których autor ma wyjątkową słabość – jako połączenia piękna, okrucieństwa, siły i tajemnicy:
Źródło: Wikimedia |
„Tygrys ze słynnych stronic Blake’a to płomienisty błysk i wiekuisty archetyp zła. Ja wolę sentencję Chestertona czyniącą zeń symbol przerażającej elegancji”[10].
oraz luster, które odbijają i powielają naszą rzeczywistość – a może spiskują przeciw nam?
oraz luster, które odbijają i powielają naszą rzeczywistość – a może spiskują przeciw nam?
Sen gościem rzadkim, inaczej zwierciadła:
One są wszędzie, zwyczajnie codzienne,
Każąc nam wierzyć w iluzje niezmienne
Głębi, co knuje te wszystkie widziadła[11].
Czas i przestrzeń rozgałęziają się w nieskończoność, sny wnikają w siebie nawzajem i nakładają, lustra zwielokrotniają obrazy zacierając granice pomiędzy rzeczywistością i złudzeniem a tygrysy się mnożą, wiją i łączą w jedną wielką tkaninę stanowiącą nieskończony wzór plam i pręg będących, być może, zapisem tajemnic kosmosu.
James Carroll Beckwith (1852–1917) Źródło: Wikimedia |
Borges się dziwi, Borges zdumiewa się światem, ludźmi, wszystkim tym, co nas otacza i co tkwi w nas samych. Ma w sobie świeże spojrzenie dziecka, dla którego wszystko jest możliwe. Wątpi, wciąż na nowo stara się interpretować uniwersum i zaprasza czytelnika by dziwił się i odkrywał tajemnice wraz z nim. Bawi się własnym tekstem i wyobrażeniami, wciąż krąży i myli tropy, a ślady, które zostawia częstokroć wiodą na manowce. Nie podaje gotowych odpowiedzi, jedynie podrzuca sugestie, które mają skłonić czytelnika do rozmyślań i szukania własnych rozwiązań, nawet jeśli miałyby być one wypaczone. I to mnie pociesza…
„Pomyślałem, że Awerroes, pragnąc zrozumieć czym jest dramat, nie przeczuwając nawet, czym jest teatr, wcale nie jest bardziej absurdalny, niż ja, pragnący wyobrazić sobie, kim jest Awerroes (…) Kończąc ostatnią stronę, poczułem, że moje opowiadanie jest obrazem człowieka, jakim sam byłem w czasie jego pisania, że aby napisać je, musiałem stać się nim, musiałem napisać to właśnie opowiadanie i tak w nieskończoność”[6].
Może więc i ja, pragnąc wyobrazić sobie kim był Borges i jego twórczość, nie jestem bardziej absurdalna niż on piszący swoje opowiadania i wiersze – jestem obrazem człowieka, który je czytał, próbował zrozumieć i te próby utrwalił na piśmie.
„Pomyślałem, że Awerroes, pragnąc zrozumieć czym jest dramat, nie przeczuwając nawet, czym jest teatr, wcale nie jest bardziej absurdalny, niż ja, pragnący wyobrazić sobie, kim jest Awerroes (…) Kończąc ostatnią stronę, poczułem, że moje opowiadanie jest obrazem człowieka, jakim sam byłem w czasie jego pisania, że aby napisać je, musiałem stać się nim, musiałem napisać to właśnie opowiadanie i tak w nieskończoność”[6].
Może więc i ja, pragnąc wyobrazić sobie kim był Borges i jego twórczość, nie jestem bardziej absurdalna niż on piszący swoje opowiadania i wiersze – jestem obrazem człowieka, który je czytał, próbował zrozumieć i te próby utrwalił na piśmie.
Jorge Luis Borges „Alef” |
- - -
[1] Jorge Luis Borges, „Borges i ja” w: „Twórca” , przeł. Zofia Chądzyńska, Krystyna Rodowska, Prószyński i S-ka, 1999, s. 57.
[2] Jorge Luis Borges, „Alef” w: „Alef” , przeł. Zofia Chądzyńska, Magda Potok-Nycz, Prószyński i S-ka, 2003, s. 173
[2] Jorge Luis Borges, Tamże, s. 174.
[3] Jorge Luis Borges, „Dociekania Awerroesa”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 104.
[4] Jorge Luis Borges, „Pismo Boga”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 128.
[5] Jorge Luis Borges, „Prolog” w: „Raport Brodiego”, Prószyński i S-ka, 1999, przeł. Zofia Chądzyńska, s. 7.
[6] Jorge Luis Borges ,„Dociekania Awerroesa”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 104.
[7] Jorge Luis Borges, „Prolog” w „Fikcje”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1972, s. 9.
[8] Jorge Luis Borges, „Biblioteka Babel” w: „Fikcje”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1972, s. 65.
[9] Jorge Luis Borges, „Labirynt” w: „Pochwała cienia”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1977, s. 17.
[10] Jorge Luis Borges, „Błękitne tygrysy” w: „Pamięć Szekspira”, Prószyński i S-ka, 2000, przeł. Dorota i Adam Elbanowscy, s. 17.
[11] Jorge Luis Borges, „Zwierciadła” w: „Twórca”, przeł. Zofia Chądzyńska, s. 69.
[12] Jorge Luis Borges, „Dociekania Awerroesa”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 107.
[1] Jorge Luis Borges, „Borges i ja” w: „Twórca” , przeł. Zofia Chądzyńska, Krystyna Rodowska, Prószyński i S-ka, 1999, s. 57.
[2] Jorge Luis Borges, „Alef” w: „Alef” , przeł. Zofia Chądzyńska, Magda Potok-Nycz, Prószyński i S-ka, 2003, s. 173
[2] Jorge Luis Borges, Tamże, s. 174.
[3] Jorge Luis Borges, „Dociekania Awerroesa”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 104.
[4] Jorge Luis Borges, „Pismo Boga”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 128.
[5] Jorge Luis Borges, „Prolog” w: „Raport Brodiego”, Prószyński i S-ka, 1999, przeł. Zofia Chądzyńska, s. 7.
[6] Jorge Luis Borges ,„Dociekania Awerroesa”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 104.
[7] Jorge Luis Borges, „Prolog” w „Fikcje”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1972, s. 9.
[8] Jorge Luis Borges, „Biblioteka Babel” w: „Fikcje”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1972, s. 65.
[9] Jorge Luis Borges, „Labirynt” w: „Pochwała cienia”, przeł. Andrzej Sobol-Jurczykowski, PIW, 1977, s. 17.
[10] Jorge Luis Borges, „Błękitne tygrysy” w: „Pamięć Szekspira”, Prószyński i S-ka, 2000, przeł. Dorota i Adam Elbanowscy, s. 17.
[11] Jorge Luis Borges, „Zwierciadła” w: „Twórca”, przeł. Zofia Chądzyńska, s. 69.
[12] Jorge Luis Borges, „Dociekania Awerroesa”w: dz.rec., przeł. Zofia Chądzyńska, s. 107.
Świetny tekst, a u mnie wywołał szybsze bicie serca, bo kilka miesięcy temu usiłowałam znaleźć tę książkę (szukałam ze względu na motyw gabinetu osobliwości), niestety bezskutecznie. Za to na mojej domowej półce stoją dwie inne książeczki wydane w tej samej serii, czyli "Księga piasku" i "Powszechna historia nikczemności". "Alef" jeszcze przede mną - ale na pewno go znajdę, nie odmówię sobie tej przyjemności. :-)
OdpowiedzUsuńDziękuję. "Alefa" na pewno warto mieć na półce, podobnie jak "Fikcje" i "Księgę piasku" - osobliwości w nich dostatek, chociaż z gabinetem byłby chyba problem.
Usuń"Powszechna historia nikczemności", hmm... to było moje pierwsze spotkanie z Borgesem - niezbyt udane. Wydaje mi się, że nie jest to najlepszy wybór na pierwszy krok; chyba najpierw należy się fantazjami Borgesa zachłysnąć i dopiero gdy ma się jakie takie pojęcie w jaki sposób Argentyńczyk potrafi meandrować sięgać po nikczemników. Do tej pory nie odważyłam się do nich zajrzeć ponownie. ;-)