wtorek, 28 czerwca 2016

Jules Supervielle "Orfeusz i inne opowiadania"

Jules Supervielle, Orfeusz i inne opowiadania, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Orfeusz" Agnolo Bronzino (1503–1572) Źródło: Wikimedia
„Przybyły z zewnątrz czasu i przestrzeni”[1].

Rodziłem się, a przez okno
Przejeżdżał wolant jak tchnienie.
[…]
Trochę mej duszy pomknęło
Po szynie niebieskiej w niebo.

Inne jej trochę przywarło
Do skrawka papieru na wietrze

I potknąwszy się o kamień
Tłumiło swój żar uwięziony...


Jules Supervielle, „Montevideo” z tomu „Gravitations”, 1925
tłum. z francuskiego Zbigniew Bieńkowski

Tak pisał o sobie francuski pisarz urodzony w Montevideo, którego los związał na stałe nie tylko z dwoma ojczyznami – Urugwajem i Francją – lecz także z przemierzanym wielokrotnie oceanem. Przyznam, że sięgnęłam po jego opowiadania skuszona miejscem urodzenia – bzik iberoamerykański, na którego rady nie ma. Chociaż nie znalazłam w jego utworach latynoamerykańskiego realizmu magicznego, to stworzone przez niego fantastyczne światy wciągnęły mnie bez reszty i zanim zamknęłam ostatnią kartę wiedziałam, że choć trudno będzie obecnie zdobyć wydane przed laty w Polsce pozycje, to nie będzie to moje ostatnie z nim spotkanie. 


W wyborze dokonanym przez Jerzego Kwiatkowskiego znalazły się utwory reprezentatywne dla tego pisarza – począwszy od poematu prozą jakim jest „Orfeusz”, poprzez parabole mitologiczne – „Minotaur”, „Porwanie Europy” czy biblijne – „Arka Noego”, „Opowieść o wole i  ośle w Betlejem”, „Ucieczka do Egiptu”, fantastykę metafizyczną – „Dziewczynka z pełnego morza”, „Nieznajoma z Sekwany” do minipowieści fantastycznej „Powrót”.

W każdym przypadku Supervielle od samego początku potrafi stworzyć niezwykle plastyczny i sugestywny obraz świata, do którego zaprasza czytelnika:

„Zanim pojawił się, wiatr nie potrafił wzniecać szmeru w liściach, morze wygładzało swe fale w najgłębszej ciszy, deszcz spadał bezszelestnie na dachy i wiele mówiono o milczeniu potoków i kaskad. Cała natura oczekiwała na swego pierwszego poetę”[2].

„Jak powstała owa pływająca ulica? Jacy to marynarze za pomocą jakich architektów zbudowali ją wśród pełnego morza, na powierzchni Atlantyku, ponad przepaścią sześciu tysięcy metrów? Ową długą ulicę o domach z czerwonej cegły…”[3].  

Jules Supervielle, Orfeusz i inne opowiadania, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Czerwone miasto" Marianne von Werefkin (1860-1938) Źródło: Wikimedia
Jego metafory przestają pełnić funkcję środków stylistycznych, zaciera się granica pomiędzy tym, co metaforyczne, a tym, co rzeczywiste:

„Mój ojciec był wspaniałym strumieniem. I Kaliope, która miała stać się moją matką, z rozkoszą kąpała się w jego nurtach. Na próżno wołano ją z brzegu, przebywała tam całymi godzinami, zatrzymywana przez upajające ramiona prądu. Jestem owocem tego związku, pół-cielesnego i pół-wodnego, biało-modrego, związku, w którym cisza (matka aż do moich narodzin była milcząca) połączyła się z muzyką. Mam poezję we krwi”[4].

Podobna sytuacja ma miejsce we „Wdowie z trojgiem baranków”, gdzie przymioty osób kształtują ich fizyczne postacie. Przestają istnieć linie podziału pomiędzy tym, co materialne a tym, co mentalne. W „Dziewczynce z pełnego morza” myśl kreuje byt rzeczywisty, który zaczyna żyć własnym, niezależnym życiem – to chyba najpiękniejsze z opowiadań zawartych w tym zbiorze.

Niezwykle poruszające są także opowiadania o sile miłości w „Kulawych w niebie”, synowskim przywiązaniu w „Kubku mleka” czy tęsknocie do lepszego świata w „Nieznajomej z Sekwany”. Chyba właśnie ta metafizyczna fantastyka przemawia do wyobraźni i emocji najmocniej.

Jules Supervielle, Orfeusz i inne opowiadania, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
"Minotaur" Credit Line: Lyonart (Wikimedia)
Odczuwalna jest fascynacja Superville’a śmiercią i tego, co poza nią – śmierć pojawia się w wielu jego opowiadaniach. Nie jest ona nigdy finałem a życie po zgonie nie jest błogostanem – z jednej strony byty duchowe odczuwają nieprzemożną tęsknotę za ciałem, marzą o powrocie i cierpią, z drugiej pragną ostatecznego zakończenia udręk i rozterek – wieczna szczęśliwość istnieje gdzieś dalej, nieuchwytna jak cień.

Wszechobecna jest miłość, przywiązanie do drugiej istoty i chęć niesienia pomocy – czy to będzie wół pragnący za wszelką cenę osłonić Jezusa, syn troskliwie zajmujący się matką, czy też ojciec z bólem wspominający zmarłą córkę. Ta miłość i tęsknota za nią wypełnia świat opowiadań francuskiego pisarza.

„Przybyły z zewnątrz czasu i przestrzeni” – tak określali współcześni Supervielle’a a Alain Bosquet, jeden z krytyków francuskich pisał o nim: „Przyszedłeś, by nam powiedzieć, że wszystko jest cudem…”[5].

Po przeczytaniu tych opowiadań i kilku wierszy, które udało mi się znaleźć w Sieci trudno tym słowom zaprzeczyć. Utwory Supervielle’a to rzecz z pogranicza jawy i snu, gdzie łamane są bariery fizycznej rzeczywistości i ducha; metafora i myśl przybierają materialne kształty; tam wszystko wydaje się być możliwe. Sporo jest w tych opowiadaniach gorzkiej refleksji i zadumy nad kondycją ludzkiego życia; człowieczymi tęsknotami i pragnieniami. Emanujące z nich ciepło i współ-czucie, niekiedy żartobliwy humor sprawiają, że czytelnik przemierza światy opisane pełen stonowanej melancholii.

 

Jules Supervielle, Orfeusz i inne opowiadania, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Jules Supervielle
 „Orfeusz i inne opowiadania”
- - -
[1] Jerzy Kwiatkowski „Wstęp” w: „Orfeusz i inne opowiadania” Jules Supervielle, Czytelnik, 1966, s. 19.
[2] Jules Supervielle, „Orfeusz” w: „Orfeusz i inne opowiadania”, tł. Jerzy Kwiatkowski, Czytelnik, 1966, s. s. 25
[3] Jules Supervielle, s. 170. „Dziewczynka z pełnego morza” w: dz.rec., tł. Jerzy Kwiatkowski,  s. 170.
[4] Jules Supervielle, „Orfeusz” w: dz. rec.,  tł. Jerzy Kwiatkowski, s. 25-26.
[5] Jerzy Kwiatkowski op.cit. s. 19.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz