czwartek, 13 grudnia 2018

Karolina Bednarz „Kwiaty w pudełku"

Karolina Bednarz, Kwiaty w pudełku, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Credit Line: Darkangels
Chryzantema i… garnitur

Nie mogłam się powstrzymać by nie sparafrazować tytułu publikacji Ruth Benedith „Chryzantema i miecz”.  Czytając felietony Karoliny Bednarz trudno mi było oprzeć się wrażeniu, że o ile dawny samuraj uległ metamorfozie w tzw. salarymana i zamienił swój komplet mieczy na garnitur, o tyle kobieta w społeczeństwie japońskim wciąż pozostaje chryzantemą – jej pozycja i powinności nie uległy niemal żadnym zmianom. Nadal pozostaje na najniższym szczeblu hierarchii społecznej a jej najważniejszą powinnością jest bycie żoną i matką. Nauka i technika pędzą do przodu jak szalone natomiast tempo transformacji społecznych i kulturowych jest znacznie wolniejsze. Im bardziej zhierarchizowana i przywiązana do tradycji społeczność, tym trudniej przełamać, utrzymujące się często przez setki lat, poglądy i zwyczaje. Szczególnie jeśli dominującej grupie te zmiany zupełnie nie w smak. 


Chyba niemal wszędzie kobietom jest znacznie trudniej osiągnąć w życiu wysoką pozycję. Ich zarobki bywają niższe niż mężczyzn na podobnych stanowiskach i to przede wszystkim na nich spoczywa zadanie łączenia obowiązków domowych z pracą, ale społeczne i prawne uwarunkowania w Japonii sprawiają, że często dla jej mieszkanek problemy te urastają do niebotycznych rozmiarów. Autorka wychwytuje te wszystkie anomalie i wskazuje ich przyczyny. Oczywiście, rozmawia z konkretnymi osobami, ale ich historie nie są wyjątkami. To przykłady problemów, z którymi musi się mierzyć większość japońskich kobiet. Naturalnie, ta sytuacja się zmienia. Coraz więcej kobiet podejmuje walkę o prawo do decydowania o sobie i swoim losie, coraz więcej z nich walczy z pokutującymi stereotypami. Nie jest to jednak łatwe i w tak zachowawczo nastawionym i opresyjnym społeczeństwie postępuje wyjątkowo powoli.

Rozmówczyniami autorki są kobiety, ale to nie znaczy, że tylko o ich specyficznej sytuacji mowa. Ich oczyma możemy przyjrzeć się japońskiemu społeczeństwu i nękającym go problemom. Znajdziemy tam informacje na temat szkolnictwa, sytuacji środowisk LGBT, wzorców popkultury, pornografii; dowiemy się o stygmatyzacji ofiar zatrucia rtęcią (sic!) powstałego na skutek wypuszczania przez wielką fabrykę ścieków do morza; o istniejących i funkcjonujących wciąż miejscach odosobnienia dla trędowatych (zniesienie ustawy o zapobieganiu tej chorobie poprzez odseparowanie chorych nastąpiło dopiero 1996 roku, a lek na nią był stosowany w Japonii od 1947 roku), czy też o japońskiej kaście nietykalnych – burakumin; dyskryminacji Ajnów, Koreańczyków czy też dzieci pochodzących z małżeństw mieszanych.

Te felietony to nie tylko owoc rozmów z Japonkami, to także góry dokumentów prawnych i innych materiałów, które autorka przywołuje w tekście.  Są wśród nich takie kwiatki, które mogą zjeżyć włos na głowie:

Karolina Bednarz, Kwiaty w pudełku, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Źródło: Wikimedia Commons
„Dopiero od wiosny 2017 roku rząd japoński uwzględnia w swoich działaniach przeciwko szkolnemu nękaniu prześladowanie ze względu na orientację seksualną”[1].

Mężczyzna może wziąć ślub następnego dnia po rozwodzie. „Kobiety przez długi czas musiały czekać aż trzysta dni. W 2016 roku okres ten skrócono do stu…„[2].

„Dopiero w 2013 roku japoński Sąd Najwyższy stwierdził, że prawo, na podstawie którego nieślubnym dzieciom przypada tylko połowa spadku, jest niezgodne z konstytucją. W rezultacie pół roku później dyskryminujący przepis zreformowano”[3].

„Zgodnie z japońskim prawem stosunek jest legalny od trzynastego roku życia”[4].

„Japońskie prawo kryminalne dotyczące przestępstw seksualnych zmieniono – po raz pierwszy od ponad stu lat – w 2017 roku. Wprowadzono wówczas zapis o przemocy seksualnej zadawanej przez opiekunów czy rodziców. Gwałt stał się przestępstwem ściganym z urzędu, zagrożonym minimalną karą od pięciu lat…”[5]. 

i tak dalej… Mamy XXI wiek a Japonia w niektórych aspektach tkwi nadal w epoce samurajów.

Wydaje mi się, że ukazanie tych ciemnych stron Kraju Kwitnącej Wiśni może wyleczyć każdego z cudownych wizji przemykających wśród opadłych płatków gejsz, szczęśliwych uczennic w białych podkolanówkach czy też tęczowo kolorowych roześmianych nastolatków przy automatach pachinko. Nie wszędzie tam, gdzie nas nie ma, jest lepiej. 



Karolina Bednarz, Kwiaty w pudełku, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Karolina Bednarz
„Kwiaty w pudełku"
- - -
[1] Karolina Bednarz, „Kwiaty w pudełku: Japonia oczami kobiet”, CZARNE, 2018,  s. 85.
[2] Tamże, s. 109.
[3] Tamże, s. 111.
[4] Tamże, s. 129.
[5] Tamże, s. 129.




 

2 komentarze:

  1. Ach, przypomniał mi się esej nieodżałowanego Umberto Eco, który w "Drugich zapiskach na pudełku od zapałek" pisze o tradycyjnie drugoplanowej roli kobiety w społeczeństwie w kontekście kapłaństwa kobiet, na które nie zgadza się papież (Jan Paweł II, sądząc po dacie publikacji). Nie żeby specjalnie emocjonowały mnie te rzeczy, po prostu taki jest akurat kontekst, a Umberto pisze o tradycji ukształtowanej przez biblijny opis stworzenia i upadku pierwszych ludzi:

    "Nie ma rady, kobieta zjawia się później i pierwszą rozmowę, co znamienne, odbywa z wężem. [...] I niechże czytelnik sam powie, czy udzielanie sakramentów można powierzyć tak nieroztropnej osobie, która ledwie zyskuje swobodę ruchów, zadaje się z Księciem Ciemności."

    Potem cytuje Dantego, który, rozprawiając o narodzinach języka, też powołuje się na Księgę Rodzaju i polemizuje z nią, bo uważa za niestosowną samą myśl o tym, że to nie mężczyzna przemówił jako pierwszy, lecz kobieta (nawiązując rozmowę z wężem).

    "Najbardziej nieprawdopodobne jest to, że Dante miał przed oczami tekst biblijny, z którego mógł wydedukować, iż Adam przemówił pierwszy [...]. [...] Odczytanie przez Dantego tekstu biblijnego można by określić jako histeryczne i nacechowane niepokojem. Dante gotów był nawet poprawić Biblię, tak bał się, że ktoś mógłby pomyśleć, iż kobieta przemówiła jako pierwsza. [...]

    Siła tradycji jest przemożna: tylko pomyśl, czytelniku, przez całe stulecia nie pamiętano o tym, że także Jezus i apostołowie należeli do przeklętej rasy bogobójców. Jakże w tej sytuacji zaakceptować kapłaństwo kobiety, skoro od samego początku bano się jej jak zarazy [...]?

    Tak więc, dziewczęta, zostańcie na swoim miejscu. Powiedział to nawet Dante".

    A przecież tradycja buddyjska nie ma litości dla kobiet odmawiając im wstępu do raju. Przeznaczeniem kobiety jest cierpieć. I tego się trzymajmy. ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha, tego trzymają się nadal mężczyźni. Nie tylko w Japonii.A było tak pięknie w czasach matriarchatu...;-)

      Usuń