„A Gypsy Girl” by George Elgar Hicks (1824–1914) Źródło: Wikimedia |
„Tylko nienawiść między ludźmi poznaje się bez słowa. Wszystko inne może być oszustwem albo mylnym wrażeniem; gdy chodzi o wszystko inne, ludzie muszą się dobrze znać, żeby ocenić cudze uczucia, tylko o nienawiści się wie, że jest prawdziwa, autentyczna, nawet jeśli nie zna się tych, którzy się nienawidzą”[1].
Trzynastoletnia Srda wyśpiewywała piosenki przemykając między stojącymi na światłach na jednym z zagrzebskich skrzyżowań samochodami. Dokonując tanecznych ewolucji wyciągała ręce po pieniądze. Jedni się śmiali, inni klęli i z przerażeniem patrzyli jak prześlizguje się tuż obok maski ich samochodu. Na próżno starali się usunąć ją stamtąd policjanci – szybka i zwinna, jak błyskawica wymykała się z ich rąk tak samo, jak sprzed kół ruszających aut. Wrosła w otoczenie i stała się niemal symbolem miasta – pierwszy raz pojawiła się na tym skrzyżowaniu w wieku około sześciu lat i odtąd można ją tam było spotkać każdego dnia. Wszyscy ją znali choć nikt nie wiedział kim naprawdę była roztańczona dziewczynka: Romką, Mołdawianką a może Ukrainką? Kiedy w majową noc 2005 roku ktoś w okrutny sposób odebrał jej życie zabrała tajemnicę swego pochodzenia ze sobą.
Chociaż w powieści chorwackiego pisarza Miljenki Jergovicia toczy się śledztwo w sprawie zamordowanej dziewczynki a osoby, które się pojawiają są z nią w pewien sposób powiązane, to nie jest ona kryminałem. Niewiadomego pochodzenia dziecko i ludzie którzy się z nią zetknęli – ich losy – to materiał, z którego pisarz tworzy opowieść o najnowszych dziejach Bałkanów. Wszak historia to nie tylko wielkie wydarzenia, to przede wszystkim ludzie – garstka tych, którzy aktywnie biorą w nich udział i znacznie liczniejsza grupa tych, którzy chcąc nie chcąc są w nie uwikłani.
Zagreb Museum of Contemporary Art. Credit Line: Jason Paris |
Losy bohaterów i ich rodzin tworzą łańcuch sięgający w przeszłość, niekiedy do okresu sprzed pierwszej wojny światowej. W ich opowieściach pojawiają się, jak w szkatułce, historie innych osób, z którymi zetknął ich los a wszystkie razem tworzą zarys dziejów, najpierw Królestwa potem Republiki, Jugosławii, która rozpadła się po krwawej wojnie domowej w latach 1991-1992 i ostatecznie Chorwacji. To jakby maleńkie sagi rodzinne ukazane na tle wielkiej historii. Historii niełatwej do zrozumienia nawet przez tych, którzy pilnie śledzili doniesienia z obszarów ogarniętych wojenną zawieruchą. Serbowie, Chorwaci, Bośniacy, Czarnogórcy, Żydzi, Albańczycy… I jakby tej narodowościowej mieszanki było mało: katolicy, prawosławni, muzułmanie i ateiści.
„(…) równoprawność istniała tylko dopóty, dopóki była modna, tak jak modne były spódniczki mini, i dopóki była nakazana dyktatem politycznym, tak jak nakazane było, że nie wolno kraść i zabijać, lecz gdy tylko równoprawność wyszła z mody i gdy zmienił się dyktat, równoprawności już nie było, tak jak nie ma jej w żadnym innym prymitywnym środowisku”[2].
Iskra, która doprowadziła do wybuchu tliła się zawsze, bo połączone siłą innych w jedno państwo narody dążyły do niezależności. Pierwszy strumień nienawiści wylał się podczas drugiej wojny światowej gdy faszyzujące organizacje chorwackich ustaszy i serbskich czetników dokonywały etnicznych czystek na opanowanych przez siebie terenach. Potem komunistyczna dyktatura przytłumiła nieco płomień, bo stanowiła większe zagrożenie. Gdy upadła, runęły wszelkie tamy – wszyscy ludzie, także ci, którzy chcieli tylko spokojnie żyć zostali wciągnięci w wir nienawiści.
„Nadeszły czasy, w których ludzie pysznią się biedą i brakiem wykształcenia, żywią się własnym głodem i wolni są jak dzieci Boże, bo nic, żaden rozum, żaden rozsądek, żadne ludzkie motywy, żaden strach, nie powstrzymuje ich od szaleństwa aż do wytrzebienia naszych albo waszych”[3].
„Pieces” Credit Line: Micke Jakobsson |
Ci, którzy przypadkiem znaleźli się po niewłaściwej stronie, często płacili straszną cenę. Nawet jeśli nie było bezpośrednio zagrożone ich życie dochodziło do absurdalnych sytuacji, w których cenieni i szanowani obywatele stawali się z dnia na dzień osobami podejrzanymi i niepożądanymi. Ludzie mieszkający tuż obok siebie przez wiele lat i nawet lubiący się nawzajem w jednej chwili stali się wrogami. Nie było przed tym ucieczki – zdradzały ich nazwiska, wymowa i akcent.
„Była to już późna jesień 1991 roku (…). Ludzie w tamtych dniach nagle się zmieniali. Na ich twarzach kładł się jakiś mrok, z którego oczy jednych błyskały nienawiścią, a źrenice innych rozszerzały się ze strachu”[4].
Tego doświadczali Chorwaci w Banja Luce, Sarajewie czy Belgradzie a Serbowie, Boszniacy czy Czarnogórcy w Zagrzebiu.
Pracujący wiele lat w Zagrzebiu policjant, dobry kompan i sąsiad „(…) pod koniec czerwca 1989 roku stał się Serbem. Był Serbem i wcześniej, ale sobie tego nie uświadamiał. I co ważniejsze, nie uświadamiali sobie tego ludzie, z którymi pracował”[5].
Serbski dżudoka, były olimpijczyk mieszkający w Zagrzebiu, najpierw był legendą sportu jugosłowiańskiego, potem stał się legendą sportu chorwackiego. Gdy wybuchła wojna walczył po stronie Chorwatów „I śpiewał pieśni przeciw samemu sobie, wiedząc, że śpiewa je po to, żeby zyskać prawo pozostania tu, gdzie jest”[6].
Praktykujący w Belgradzie chorwacki lekarz, znany i ceniony specjalista w zakresie chorób zakaźnych zaczął być oskarżany o celowe zarażanie Serbów i zaniedbania w ich leczeniu. Odniosłam wrażenie, że mimo iż jest to postać drugoplanowa, to właśnie jej pisarz udzielił najwięcej swobody w snuciu rozważań na temat szaleństwa, które ogarnęło ludzi i że to poprzez tę postać najwyraźniej przemawia sam autor.
Zagreb Museum of Contemporary Art. Credit Line: Jason Paris |
Miljenko Jergović "Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki" |
[1] Miljenko Jergović, „Srda śpiewa o zmierzchu w Zielone Świątki”, przeł. Magdalena Petryńska, Wydawnictwo „Czarne”, 2011, s. 168.
[2] Tamże, s. 472
[3] Tamże, s. 418-419.
[4] Tamże, s. 178.
[5] Tamże, s. 35.
[6] Tamże, s. 132-133.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz