Portret Anny Achmatowej by Nathan Altman (1914) Źródło: Wikipedia |
Podróż sentymentalna
To jest nora żmijowa –
Wziąłem, z miasta Kijowa
Czarownicę, nie żonę-rodaczkę.
Myślałem, że zbytnicę,
Sądziłem – kapryśnicę,
Wesolutką ptaszynę – śpiewaczkę.
Zawołasz – zęby szczerzy,
Obejmiesz – to się jeży,
A gdy księżyc wschodzi – w dal ją niesie.
Patrzy, jęczy, zuchwała,
Jakby kogoś grzebała
I utopić w srebrnym stawie chce się[1].
(fragment)
Tak pisał o swojej żonie, wielkiej rosyjskiej poetce Annie Achmatowej jej mąż Mikołaj Gumilow. Nie wiedział jeszcze wtedy, że ten żartobliwo-gorzki portret był w jakimś sensie proroctwem. Życie nie oszczędziło poetce żadnego nieszczęścia, żadnej tragedii. Najpierw stalinowski terror i utrata najbliższych jej osób: rozstrzelanie pierwszego męża, śmierć zamęczonych w obozach przyjaciół, uwięzienie jedynego syna, potem walka o przetrwanie w oblężonym Leningradzie... A ona to wszystko przetrwała. Przetrwała i w swoich wierszach opłakała. Ludzi i ojczyznę. Jak wielką miała siłę kobieta, która potrafiła unieść grozę tylu nieszczęść?
Wziąłem, z miasta Kijowa
Czarownicę, nie żonę-rodaczkę.
Myślałem, że zbytnicę,
Sądziłem – kapryśnicę,
Wesolutką ptaszynę – śpiewaczkę.
Zawołasz – zęby szczerzy,
Obejmiesz – to się jeży,
A gdy księżyc wschodzi – w dal ją niesie.
Patrzy, jęczy, zuchwała,
Jakby kogoś grzebała
I utopić w srebrnym stawie chce się[1].
(fragment)
Tak pisał o swojej żonie, wielkiej rosyjskiej poetce Annie Achmatowej jej mąż Mikołaj Gumilow. Nie wiedział jeszcze wtedy, że ten żartobliwo-gorzki portret był w jakimś sensie proroctwem. Życie nie oszczędziło poetce żadnego nieszczęścia, żadnej tragedii. Najpierw stalinowski terror i utrata najbliższych jej osób: rozstrzelanie pierwszego męża, śmierć zamęczonych w obozach przyjaciół, uwięzienie jedynego syna, potem walka o przetrwanie w oblężonym Leningradzie... A ona to wszystko przetrwała. Przetrwała i w swoich wierszach opłakała. Ludzi i ojczyznę. Jak wielką miała siłę kobieta, która potrafiła unieść grozę tylu nieszczęść?
Chociaż znałam pobieżnie wiersze Achmatowej, to o niej samej wiedziałam niewiele. Na pierwszą wzmiankę o jej przejściach trafiłam w czytanych jakiś czas temu fragmentach z dzienników kobiet, które żyły w oblężonym Leningradzie:
„Zaszłam do Achmatowej, mieszka w suterenie po dozorcy [...]. Na rzuconych niedbale deskach - materacyk, a na jego skraju - zawinięta w chusty, z zapadniętymi oczami - Anna Achmatowa, "muza płaczu", chluba poezji rosyjskiej - wyjątkowa, wielka Poetka. Jest skrajnie wycieńczona, chora, wystraszona. A ja mam napisać dla Europy, jak się broni Leningrad - centrum kultury na światowym poziomie. Nie dam rady tego zrobić, dosłownie opadają mi ręce”[2].
„Zaszłam do Achmatowej, mieszka w suterenie po dozorcy [...]. Na rzuconych niedbale deskach - materacyk, a na jego skraju - zawinięta w chusty, z zapadniętymi oczami - Anna Achmatowa, "muza płaczu", chluba poezji rosyjskiej - wyjątkowa, wielka Poetka. Jest skrajnie wycieńczona, chora, wystraszona. A ja mam napisać dla Europy, jak się broni Leningrad - centrum kultury na światowym poziomie. Nie dam rady tego zrobić, dosłownie opadają mi ręce”[2].
Potem, przeczytałam o jej życiu w Domu nad Fontanką w książce Figesa Orlando „Taniec Nataszy. Z dziejów kultury rosyjskiej”. Przyszedł zatem czas na sięgnięcie po biografię sławnej poetki i mój wybór padł na książkę Anny Piwkowskiej „Achmatowa, czyli kobieta”.
Portret Anny Achmatowej by Olga Della-Vos-Kardovskaya (1914) Źródło: Wikipedia |
Nie jest to właściwie biografia, lecz raczej impresja na temat Achmatowej złożona z malowniczych opisów miejsc, w których poetka bywała i ukochała, zdjęć, wierszy jej samej oraz tych, które poświęcili jej inni. To podróż sentymentalna w czasie i przestrzeni w poszukiwaniu śladów pozostawionych przez Achmatową w wierszach. Autorka odwiedza Carskie Sioło, Petersburg, Paryż...; przytacza wiersze, które powstały w tamtych miejscach; porównuje zastaną rzeczywistość z tą opisaną w poezji Achmatowej. Opowiada też o ludziach, z którymi poetka zawarła znajomości i przyjaźnie; o wierszach i obrazach, dla których stała się inspiracją. Chociaż jednak skupia się zasadniczo na wczesnym okresie życia poetki, to nie brak w jej książce również informacji na temat czasu, w którym więzienia i śmierć odebrały jej wszystko, co ukochała.
Przyznam, że o ile cenię późne utwory Achmatowej, które przemawiają do mnie z ogromną siłą, o tyle, nie bardzo mnie ujęły wczesne wiersze wielkiej rosyjskiej poetki. Wydały mi się nadmiernie sentymentalne, naiwne, zbyt udramatyzowane. Chciałam czy nie, wołał do mnie z tych wierszy głosik małej skrzywdzonej dziewczynki, z którą nie potrafiłam znaleźć wspólnego języka. Książka Piwkowskiej sprawiła, że nagle spojrzałam na wiersze Achmatowej inaczej, zapewne uważniej. Nagle wyłonił się zza nich obraz, nie dziecka, ale dorosłej kobiety, którą cechowała o dziecięca wrażliwość na otaczający ją świat i ludzi. Dzięki niej lepiej zrozumiałam nie tylko zasady rządzące strofami Achmatowej, ale i to, że najlepszym przewodnikiem po jej życiu jest jej własna poezja, w której zawarła ona wszystkie istotne fakty i wspomnienia. Piwkowska pozwoliła by z kart jej książki przemawiała sama poetka – ona przyjęła jedynie rolę przewodniczki, która dyskretnie prowadzi czytelnika poprzez życie i wiersze Anny Achmatowej.
Przyznam, że o ile cenię późne utwory Achmatowej, które przemawiają do mnie z ogromną siłą, o tyle, nie bardzo mnie ujęły wczesne wiersze wielkiej rosyjskiej poetki. Wydały mi się nadmiernie sentymentalne, naiwne, zbyt udramatyzowane. Chciałam czy nie, wołał do mnie z tych wierszy głosik małej skrzywdzonej dziewczynki, z którą nie potrafiłam znaleźć wspólnego języka. Książka Piwkowskiej sprawiła, że nagle spojrzałam na wiersze Achmatowej inaczej, zapewne uważniej. Nagle wyłonił się zza nich obraz, nie dziecka, ale dorosłej kobiety, którą cechowała o dziecięca wrażliwość na otaczający ją świat i ludzi. Dzięki niej lepiej zrozumiałam nie tylko zasady rządzące strofami Achmatowej, ale i to, że najlepszym przewodnikiem po jej życiu jest jej własna poezja, w której zawarła ona wszystkie istotne fakty i wspomnienia. Piwkowska pozwoliła by z kart jej książki przemawiała sama poetka – ona przyjęła jedynie rolę przewodniczki, która dyskretnie prowadzi czytelnika poprzez życie i wiersze Anny Achmatowej.
- - -
Anna Piwkowska "Achmatowa, czyli kobieta" |
[1] Mikołaj Gumilow, „To jest nora żmijowa…”, przeł. Leopold Lewin w: „Achmatowa, czyli kobieta”, Anna Piwkowska, Twój Styl, 2003, s. 151-152.
[2] Olga Bergholc, "Zakazany dziennik" w: „Oblężone”, przeł. Agnieszka Knyt, Elwira Milewska-Zonn, PWN, 2011.
[2] Olga Bergholc, "Zakazany dziennik" w: „Oblężone”, przeł. Agnieszka Knyt, Elwira Milewska-Zonn, PWN, 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz