wtorek, 29 sierpnia 2017

Szilárd Borbély „Wykorzenieni”

Szilard Borbely, Wykorzenieni, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Magyar by Csontváry Kosztka Tivadar (1853–1919).  Źródło: Wikimedia
                        Samotne liczby

„Idziemy i milczymy. Między nami jest różnica dwudziestu trzech lat. Dwadzieścia trzy to liczba niepodzielna. Dzieli się tylko przez siebie. I przez jeden. Taka jest nasza samotność. Nie da się jej rozbić na części. Trzeba ją dźwigać w całości”[1].

Trzyletni brzdąc maszeruje ze swoją matką przez węgierską wieś tonącą w błocie i piasku. Bolą go nogi i marzy o tym, by matka wzięła go na barana. Albo chociaż za rękę, która już przemarzła do cna, podobnie jak nogi w za małych butach. Maszeruje i liczy, bo to mu pomaga znosić zimno i zagłuszyć stale obecny strach. A powodów do strachu jest wiele. Bać się należy sąsiadów, kolegów, pijanego ojca, tego że matka go osieroci…

„Siostra nauczyła mnie liczyć. Umiem już mnożyć i dzielić. Tata powiedział, że są takie liczby, które się nie dzielą. Nie mają żadnych dzielników poza sobą i jedynką. Lubię te liczby. Są jak my w tej wsi. Odstają od reszty. Tak jak pięć, siedem, jedenaście. Znam je aż do stu. Stu jeden”[2]. 


Mieszkańcy wsi to nie tylko Węgrzy. Gdzieś zza pobliskich gór przywędrowali do niej Rumuni, którzy w tej niegościnnej okolicy postanowili osiąść – i tak było tu lepiej niż w miejscu, z którego przyszli. Za chlebem trafili tu też Rusini. Nie brakło Żydów i Cyganów. Niektórzy wrośli w tę ziemię, a przynajmniej tak im się wydawało. Inni postrzegani byli zawsze jako obcy. O ile Cyganie zasługiwali jedynie na pogardę i lekceważenie, o tyle stosunek mieszkańców do Żydów był wręcz wrogi. Właściwie bez powodu, bo mieszkająca we wsi rodzina nikomu się nie naraziła. Podczas okupacji, gdy faszystowska propaganda zasiała ziarno nienawiści, to choć niewielu ludzi sprowokowała do prześladowań, to jednak nikt ze wsi nie próbował się temu przeciwstawić i stanąć w obronie żydowskiej rodziny. Ronione podczas wywózki Żydów na roboty łzy nie powstrzymały nikogo przed plądrowaniem opustoszałego domostwa. A kiedy po wojnie powrócił jedyny ocalały:

„Nikt ze wsi nie powiedział mu, gdzie się podziały jego ubrania. A Mózsi nie pytał. Tak jak i nie pytał o to, gdzie zniknął towar ze sklepu. Meble z domu. Książki z półek. Haczyki ze ścian. Ubrania z szafy. Litość z serc”[3]. 

Szilard Borbely, Wykorzenieni, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Csontváry Kosztka Tivadar (1853–1919) Źródło: Wikimedia
Chłopiec miał trzy lata a w jego duszy najintensywniejszym uczuciem był strach. Bo był inny, obcy. Nie rozumiał dlaczego, bo sam tego nie dostrzegał. Pewnych rzeczy nie da się zobaczyć – tkwią na pełnych nienawiści ludzkich językach. Nie dość, że jego dziadkowie nie byli Węgrami, a rodzice matki przed wojną należeli do innej grupy społecznej, to jeszcze nad jego ojcem wisiał cień żydowskiego pochodzenia. Odrzuceni. Rodzice i dzieci. Dyskryminowani w pracy, w sklepie i szkole. Niezasłużone wyzwiska i ciosy na ulicy. Chłopiec miał trzy lata, potem pięć, siedem, jedenaście… Niewiele wiedział, bo wszelkie udzielane mu wyjaśnienia były mętne. Jeszcze mniej rozumiał, bo jak można zrozumieć bezinteresowną nienawiść? Obserwował i w milczeniu znosił kolejne ciosy. Rósł a wraz z nim rósł jego strach. I wstyd, nieuzasadniony, narzucony z zewnątrz. 

»„Kto to jest Żyd?”, pyta siostra. „Żyd to ten, którego każdy nienawidzi. Z którego inni się śmieją tylko dlatego, że jest Żydem”, mówi mama”«[4].

Matka próbowała zasiać w dzieciach ziarenko dumy, wyjaśnić im, że owszem, są inne, ale ich inność jest pozytywna i polega na zupełnie czymś innym niż  pochodzenie. Jednak mówiąc do dzieci próbowała o tym przekonać przede wszystkim samą siebie. Była silna, była niezłomna, ale jej również brakowało już sił do walki z przeciwnościami.

„Bo dla nich Żydem jest ten, kto umrze nie tam, gdzie się urodził. Czują obcego w każdym, kto ich kiedyś opuści. W każdym, kto się od nich różni. Znoszą tylko podobnych sobie. Ten, który odchodzi, to zdrajca. Podobnie jak ten, który jest inny. I ten, który chce być inny. Uważają za Żyda każdego, kto ma otwartą głowę. Kto jest od nich mądrzejszy”[5]. 

Szilard Borbely, Wykorzenieni, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
W tle "Magyar" by Csontváry Kosztka Tivadar (1853–1919)
Nie chce się wierzyć, że wspomnienia nie opisują wieków średnich, lecz dotyczą czasów niemal współczesnych. Koszmarna rzeczywistość powojennej ludowej republiki, w której Ci, którzy dzierżyli władzę wykorzystywali ją wywierania zemsty na tych, którzy ją postradali. Nienawiść do wszystkiego, co inne. Ciemnota i wszechobecne okrucieństwo – sceny opisujące postępowanie ze zwierzętami relacjonowane przez niewinne dziecko mogą przyprawić o dreszcz przerażenia. Nie samym rytuałem, lecz właśnie tym, że narrator jest nieświadom koszmaru opisywanych obrazów. Dla niego były one zwyczajne, nie widział w nich niczego złego. Podobnie beznamiętnie przekazuje informacje na temat stosunków pomiędzy ludźmi, ich sposobu życia i pokutujących wśród nich zabobonów. Borbély opisał tamtą rzeczywistość taką, jaką musiał ją postrzegać i rozumieć najpierw mały chłopiec a potem młodzieniec. A świat z perspektywy tego dziecka był siedliskiem grozy i strachu; miejscem upokorzeń i wstydu, od których nie było ucieczki. Nie wyzwolił go żaden Mesjasz.

Są książki, które wywołują ból. Potrafią sprawić, że czytelnik odczuwa fizyczne i psychiczne cierpienie śledząc losy i myśli bohatera. Długo po zakończeniu lektury nie może się otrząsnąć, bo pewne obrazy nadal uparcie w nim tkwią. I gorycz, która ma mdlący smak. Krótkie, urywane – jakby wydarte przemocą z ust – zdania i równoważniki zdań są jak ciosy. Zmieniają się nieco wraz z upływem czasu i dorastaniem chłopca, ale do końca pozostają poszarpane – jak jego dzieciństwo i młodość, z których ktoś wydarł chwile miłe i sympatyczne. Trzy lata, pięć, siedem… Sto jeden lat samotności…



Szilard Borbely, Wykorzenieni, Okres ochronny na czarownice, Carmaniola
Szilárd Borbély
„Wykorzenieni”
- - -
[1] Szilárd Borbély, „Wykorzenieni”, przeł. Karolina Wilamowska, WUJ, 2016, s.7
[2] Tamże, s. 79.
[3] Tamże, s. 118.
[4] Tamże, s. 127.
[5] Tamże, s. 97.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz